W dzisiejszych warunkach może to jednak być trudne,bo zaciekłość konfliktu linii PiS - PO przeszła wszelkie oczekiwania. Wydawać by się mogło, że partie te dzieli przepaść ideologiczna, ale łatwo sobie wyobrazić ich porozumienie w sprawach gospodarki i postrzegania świata. Dla takiego połączenia wizji politycznych PiS i PO "Wprost" proponuje nazwę konserliberalizm, czyli połączenie przywiązania do tradycji i społecznego porządku z nowoczesną wizją polityki gospodarczej. Jak pisze Orłowski, konserwatyzm i liberalizm nie są skazane na stałą walkę, a nawet możliwe jest znalezienie pola współpracy. "Oczywiście, wówczas gdy za szyldem rzekomego 'konserwatyzmu' nie kryją się miłośnicy etatyzmu, protekcjonizmu i państwowego socjalizmu, a za szyldem 'liberalizmu' nie chowają się anarchiści marzący o rozmontowywaniu publicznych instytucji dla samej przyjemności tego działania - pisze publicysta "Wprost". Liberalizm w gospodarce to korzystne rozwiązanie dla uzupełnienia konserwatyzmu, bo nie tylko dobrze przemawia do klasy średniej, ale również dostosowuje się do współczesnej gospodarki światowej. Daje to obraz konserliberalizmu jako " inteligentnego połączenia przywiązania do tradycji i społecznego porządku z nowoczesną wizją polityki gospodarczej". Konserwatyści z PiS bez problemu mogliby znaleźć wspólny język z liberałami z PO. Tyle, że nie wydaje się, aby w obecnych polskich warunkach chodziło o znalezienie wspólnego języka. Odwrotnie, im mniej wspólnego języka, tym lepiej - podsumowuje tygodnik.