Jak wyliczyła agencja Bloomberga, straty amerykańskich towarzystw ubezpieczeniowych spowodowane załamaniem rynku ryzykownych kredytów hipotecznych przewyższą te, które wywołał huragan Katrina, pustoszący przed paru laty Nowy Orlean. Recesja w USA, sprowokowana pochopnym udzielaniem kredytów mieszkaniowych subprime staje się faktem, potwierdzanym przez autorytety świata ekonomii. Jednak Komisja Europejska - powołująca się na prognozowany wzrost gospodarczy 2 proc. w strefie euro - nie dostrzega jej symptomów na naszym kontynencie. W Polsce zaś, mimo bessy na giełdzie, wskaźniki makroekonomiczne potwierdzają dobrą kondycję gospodarki. Według GUS produkcja przemysłowa w lutym wzrosła o 14,9 proc. w porównaniu do ub.r, co przewyższyło przewidywania analityków. Wicepremier Waldemar Pawlak spodziewa się w pierwszym kwartale b.r. sześcioprocentowego wzrostu gospodarczego. Eksperci nie przesądzają, czy recesja przekroczy Atlantyk i rozleje na cały świat, ale po obu stronach Oceanu uruchamia się wypracowane wcześniej mechanizmy antykryzysowe. Niewidzialna ręka uczniów Reagana Po tym, jak w "czarny poniedziałek" 19 października 1987 r. główny indeks giełdy nowojorskiej Dow Jones spadł jednego dnia prawie o 23 procent - prezydent Ronald Reagan powołał specjalny zespół Working Group on Financial Markets, z udziałem sekretarza skarbu i szefów komisji papierów wartościowych, komisji do spraw rynku towarowego oraz rezerwy federalnej. Szef tej ostatniej - obecnie Bob Bernanke, przedtem Alan Greenspan - uchodzi na rynkach finansowych za prawie tak wpływowego jak prezydent. Od tego momentu - jak to ujmuje Piotr Kuczyński ("Parkiet" z 10 marca 2008) - po rynkach akcji krąży "widmo grupy do spraw przeciwdziałania giełdowym krachom". "Co pewien czas pojawiają się komentarze, w których autorzy zwracają uwagę na dziwne wydarzenia". Te zaś wskazują na skoordynowane działania antykryzysowe. Wiadomo, że zespół spotkał się 11 września 2001 po ataku terrorystów na WTC. Ostatnio - w styczniu br, co błyskawicznie zaowocowało dwukrotnym w ciągu dziesięciu dni obniżeniem stóp procentowych oraz planem redukcji podatków. Z niewidzialną ręką "facetów w czerni" z antykryzysowego zespołu łączono też używanie państwowych pieniędzy do kupna akcji lub kontraktów giełdowych. "Takie działanie miałoby na celu wywołanie normalnej, rynkowej już fali zakupów" - ocenia Piotr Kuczyński. Jednym słowem: dla przeciwdziałania recesji państwo może się stać superinwestorem. Wychowankowie Ronalda Reagana biorą się do walki z recesją. Amerykański odpowiednik banku centralnego - rezerwa federalna Fed obniża stopy procentowe, chcąc dać oddech rynkowi kredytów hipotecznych. Tylko od początku roku Fed trzykrotnie obniżał podstawową stopę procentową, zaś również trzy razy - stopę dyskontową, czyli oprocentowanie pożyczek, jakich bank centralny udziela bankom komercyjnym. Sekretarz skarbu Hank Paulson zaznaczył, że dostęp do kredytów ma wielkie znaczenie dla przedsiębiorstw, które potrzebują ich na inwestycje, tworzące miejsca pracy oraz dla rodzin na sfinansowanie domu lub nauki. Oznacza to, że niezależny Fed oraz administracja rządowa w dobie kryzysu przemawiają jednym głosem. Do akcji ratowniczej na rynkach finansowych zagrzewa sam George Bush: - W dalszym ciągu będziemy monitorować sytuację i gdy zajdzie potrzeba zdecydowanie działać, by przywrócić porządek na rynkach finansowych - oznajmił prezydent USA.