Tuż po wyborze Dmitrija Miedwiediewa dziennikarze "Daily Telegraph" Nick Haldsworth i Will Stewart oceniali: "Czasami sprawia wrażenie, że - podobnie jak postać grana przez Petera Sellersa w filmie - znalazł się na Kremlu zupełnie przypadkiem". Wcześniej Zachód sprzyjał Miedwiediewowi. Młodszy od światowych przywódców 43-letni były szef Gazpromu, liberał i syn wykładowcy akademickiego uchodził za sensowną alternatywę dla Siergieja Iwanowa, kandydata lobby wojskowego. Pół roku później zwycięski pretendent wraz z ulokowanym w fotelu premiera Putinem stworzyli tandem, łączący bezwzględność służb specjalnych z logistyką surowcowego koncernu. Jak uznają Walerij Paniuszkin i Michaił Zygar ("Gazprom. Rosyjska broń") "spółka i państwo to naczynia połączone (...). Rurami transportowany jest nie tylko gaz, ale i ideologia". Po operacji w Gruzji, podjętej pod osłoną rozpoczynającej się olimpiady w Pekinie, ten sam "Daily Telegraph" rozważał możliwość zakręcenia przez Moskwę kurka dla dostaw na Zachód. Pewnym źródłem przecieku był Kreml. Chociaż eksperci udowadniali, że straci na tym głównie Moskwa, groźba wpłynęła na postawę rządów. Według Paniuszkina i Zygara "Finlandia w 100 proc. zależy od importu Gazpromu, Austria w 75 proc., Niemcy w 45 proc.". Polska - dodajmy - w 47 proc. Zachód już nie zastanawia się, jak Miedwiediew dotarł na Kreml. Rozważa, jak powstrzymać Rosję przed kolejnymi "chirurgicznymi operacjami". Polska zaś - jak przy okazji umocnić własne bezpieczeństwo. Wyjście z ostatniego rzędu Czas rządów SLD i prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego okazał się dla polityki wschodniej stracony. Wyznaczały ją zabiegi o dobre kontakty z byłymi działaczami KPZR, sprawującymi władzę w Rosji i ościennych krajach. Podczas moskiewskich obchodów 60-lecia zakończenia II wojny światowej gospodarze wyznaczyli Kwaśniewskiemu miejsce w odległym rzędzie. Uległość nie przyniosła rezultatów. Rewolucje demokratyczne - wspierana przez Polskę pomarańczowa ukraińska, rewolucja róż w Gruzji (prowadząca w 2003 r. do ustąpienia Edwarda Szewardnadzego) i tulipanów w Kirgizji (która w 2005 r. zmiotła Askara Akajewa), a także wyradzanie się populistycznego autokratyzmu Aleksandra Łukaszenki w wulgarną dyktaturę - przyspieszyły reorientację polityki wschodniej. Po klęsce postkomunistów w wyborach z 2005 Polska znalazła przyjaciół w demokratycznych przywódcach krajów poradzieckich (Wiktor Juszczenko). W dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego próbowała przeciągać partnerów Rosji na stronę Zachodu. Służył temu zorganizowany przez Lecha Kaczyńskiego szczyt energetyczny na Wawelu (2007 r.), podróże na Kaukaz i do Azji Środkowej. Do wyobraźni zbiorowej przemówiły wspólne przygotowania Polski i Ukrainy do Euro 2012 oraz planowana razem z Litwą, Łotwą i Estonią budowa bezpiecznej elektrowni jądrowej w Ignalinie. Wyrazem polityki historycznego pojednania okazał się wspólny udział Juszczenki i Kaczyńskiego w obchodach w Pawłokomie (maj 2006), spacyfikowanej podczas wojny wsi ukraińskiej.