Nowe dowody na lądowanie amerykańskich samolotów na lotnisku w Szymanach pojawiły się, gdy redakcja "Rz" wystąpiła w 2009 roku do Straży Granicznej o udostępnienie dokumentów odpraw paszportowych. Wtedy - jak czytamy w dzienniku - o istnieniu tych dokumentów nie wiedziała prowadząca śledztwo ws. tajnych więzień CIA w Polsce Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. Straż przekazała dokumentację po interwencji dziennikarzy. Tajemniczy pasażerowie Nie wiadomo dokładnie, obywatelami jakich państw byli tajemniczy pasażerowie samolotów lądujących w Szymanach. Z zapisów wynika, że byli to biznesmeni. Wszystko to miało tylko ładnie wyglądać na papierze. Pułkownik polskiego kontrwywiadu zaznacza, że jest mało prawdopodobne, by "nagle tylu biznesmenów zainteresowało się Mazurami i latało tam prywatnymi odrzutowcami, oznaczonymi jako statki rządowe". "Loty były tuszowane i oficjalnie podawano Europejskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, że maszyny lądowały i startowały w Warszawie" - informuje "Rzeczpospolita. Braki w dokumentacji Dokumenty, które trafiły do helsińskiej fundacji nie wyjaśniają wielu istotnych kwestii. Nie ma w nich między innymi informacji, jaki los spotkał osoby, które przyleciały do Polski, ale już z niej nie wyleciały. "Nie ma dowodów, że ci ludzie byli terrorystami pojmanymi przez CIA" - mówi "Rz" Konstanty Miodowicz, szef Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Amerykanie odmówili współpracy przy wyjaśnianiu tajnych więzień w Polsce.