O niewielkiej parafii w Leśnej k.Żywca mówi się coraz więcej i to nie tylko dzięki wyróżnieniu, jakie otrzymał ksiądz trzy lata temu, ale także nietypowym inicjatywom podejmowanym przez parafian, przede wszystkim honorowym krwiodawstwie i rejestracji osób chętnych do oddawania szpiku kostnego. Skąd takie pomysły? - Pozwolę sobie sprostować pani pytanie. O naszej parafii nie mówi się "dzięki" mnie, ale przede wszystkim za sprawą moich parafian, którzy niezwykle czynnie angażują się w dzieło ratowania życia ludzkiego, niesienie pomocy chorym i cierpiącym. Nie zrobiłbym niczego bez swoich wiernych, pełnię tylko rolę motorniczego, który nimi kieruje, a czasem pomaga wydobywać tkwiący w nich ogromny potencjał. I nic więcej. A pomysły wiążą się z przeżyciami, jakie dotknęły moją rodzinę ponad dwadzieścia lat temu i związane były z chorobą mojej siostry. Jedynym lekarstwem na jej białaczkę, które dawało szansę przeżycia, był przeszczep szpiku kostnego. Po badaniach okazało się, że byłem jedynym stuprocentowo zgodnym dawcą, tak też nim zostałem. Wydarzenie to wpłynęło na całą moją przyszłość, w tym także na pracę duszpasterską, choć w początkowych latach mojego duszpasterzowania tej kwestii nie podejmowałem. Być może jeszcze wówczas nie dojrzałem lub jeszcze nie odkryłem, że duszpasterstwo może iść także w kierunku takich akcji. W 2000 roku tutaj, w Leśnej, rozpoczęliśmy kult Bożego Miłosierdzia; wiązało się to z remontem kościoła, z wybudowaniem ołtarza Bożego Miłosierdzia oraz ze sprowadzeniem relikwii siostry Faustyny. A wszystko odbyło się w uroczystej scenerii. Relikwie św. Faustyny wprowadzał do naszej świątyni bp Tadeusz Rakoczy. Wtedy też w kazaniu prosił nas, aby kult Bożego Miłosierdzia nie tylko ograniczał się do modlitwy, ale żeby przerodził się także w jakieś konkretne czyny. Wezwanie to zmusiło nas do znalezienia jak najlepszej odpowiedzi. Ponieważ jest to mała parafia, wiele dzieł miłosierdzia wymusiło życie i istnieją tutaj "od zawsze", zatem trzeba było szukać czegoś nowego. Podpowiedź zasugerowała lokalna prasa, w której znalazłem małą notatkę, iż w podżywieckiej miejscowości została przeprowadzona wśród strażaków zbiórka krwi, na które to wezwanie odpowiedziało sześciu z nich. Ich czyn wzbudził we mnie refleksję, że Jezus Chrystus dokonał naszego zbawienia poprzez swoją krew. Oddał ją za nasze życie. Powiązałem to teologicznie z pięknym konkretnym czynem miłosierdzia i tak zaproponowałem swoim parafianom, aby Niedziela Palmowa, rozpoczynająca Tydzień Męki i Śmierci Pana Jezusa, otwierała akcję oddawania krwi. Pomysł skonsultowaliśmy z istniejącym jeszcze wówczas punktem krwiodawstwa w Żywcu i tak to się zaczęło. Pierwsza Wasza akcja zbiórki krwi okazała się strzałem w dziesiątkę? - Była to największa tego rodzaju akcja na ziemi żywieckiej, krew oddały wówczas osiemdziesiąt dwie osoby, choć zgłosiło się ich znacznie więcej. Jednak ze względu na stan zdrowia nie wszyscy mogli oddać ten cenny płyn. I tak, wg naszego harmonogramu, w ciągu każdego roku mamy zaplanowane trzy akcje zbiórki krwi, jednak zdarzają się też dodatkowe, przeprowadzane z dnia na dzień, tzw. ratunek dla konkretnej osoby. Zauważyłem, że moi parafianie doskonale zrozumieli sens tych akcji, zrozumieli też, że nie jest sztuką wrzucić parę złotych do kosza dla ubogich i mieć problem z głowy. Poczuli bowiem chęć dzielenia się najwyższym dobrem, czyli swoją krwią, której nikt ani nic w ratowaniu życia drugiego człowieka nie jest w stanie zastąpić. Zrozumieli, że jest to prawdziwa ofiara darowania siebie bliźniemu, darowania cząstki siebie dla ratowania zdrowia i życia drugiego człowieka. Argumentacja dawców jest różna, najczęściej oddawanie krwi traktuje się jako dziękczynienie za dar zdrowia. Inni twierdzą, że "dziś ja jestem zdrowy, więc pomagam innym; być może za jakiś czas sytuacja się odwróci i to ja będę potrzebował tego rodzaju pomocy". Oddawanie krwi ma jeszcze inny wymiar - być może człowiek, który potrzebuje naszej pomocy, przed chorobą był daleko od Chrystusa, a poprzez cząstkę naszej krwi, jaką otrzyma w darze ratowania życia, dajemy mu powód do jakiejś refleksji, szansę na zmianę i nawrócenie.