"To wszystko przez słabość ludzkiej natury" - takie tłumaczenia słyszał pewnie Ojciec setki razy? - Słyszałem, słyszałem. Ja jednak będę się upierał, że wszystko tak naprawdę zależy od nas samych. W ludzkim sercu krzyżują się cztery światy - oprócz świata materii i świata ducha jest także świat dobra i świat zła. Człowiek żyje na przecięciu tych czterech światów. I to jego wola decyduje o tym, do którego z nich chce należeć. A zatem jak dalece jesteśmy podatni na pokusę, grzech i duchowe zniewolenie? Tak dalece, jak dalece otwieramy się sami na działanie zła. Nie na darmo mówi się: wola to brama duszy. - Tak, to absolutnie kluczowe pojęcie. Wszystko związane jest z rozumem i wolną wolą, czyli dwoma wspaniałymi darami otrzymanymi od Stwórcy. Władza rozumu to jest władza poznawcza oraz władza sądzenia, która w ludzkim sercu rozbrzmiewa nakazem: to czyń, bo jest dobre, tamtego unikaj, bo jest złe. I w tym momencie ja podejmuję decyzję woli: wybieram albo jedno, albo drugie. Jeśli wybieram zło, to tym samym otwieram bramę duszy na jego działanie. Poprzez grzech pierworodny szatan zna doskonale nasze miękkie podbrzusze... - Wszystko zaczyna się oczywiście od pokusy. Oprócz rozumu i wolnej woli mamy bowiem jeszcze tzw. władze niższe, czyli pamięć i wyobraźnię. Przez te zmysły szatan może mieć dostęp do człowieka. Może mu coś przypominać, kreować różne obrazy w umyśle, zachęcać do złamania prawa Bożego. I jeżeli ja rozpoznaję, że to jest zło, to jako chrześcijanin mam obowiązek ową pokusę odrzucić. Jeśli tego nie zrobię, to wchodzę na teren zła, dając na to swoje świadome przyzwolenie. Ale czym innym jest kradzież butelki mleka, a czym innym pójście na przykład do wróżki. - Oczywiście, jedne praktyki są bardziej niebezpieczne, inne mniej. W Biblii, w 18. rozdziale Księgi Powtórzonego Prawa, jest wymieniony cały kanon praktyk przeklętych i zakazanych. Wśród nich poczesne miejsce zajmuje wróżbiarstwo i wszelkie próby kontaktów z duchami. Niektórzy mówią: eee, to tylko taka zabawa. - To nigdy nie jest zabawa. Jeżeli Biblia jako Księga Objawiona ukazuje nam pewną rzeczywistość i mówi, że jest ona niebezpieczna, to znaczy, że tak jest. Bo cały ten świat wiedzy tajemnej, praktyk okultystycznych, dziwnych zjawisk i nadzwyczajnych energii, to obszar, w którym najczęściej manifestują się demoniczne siły duchowe. Tam wchodzimy już bezpośrednio na teren działania zła. W tym naszym doczesnym materializmie my sobie zupełnie nie uświadamiamy, że wokół nas istnieje świat duchowy, w którym cały czas toczy się walka. A ten świat ma o nas ogromną wiedzę. Zna każdy nasz grzech, każdą tragedię, każde nieszczęście. Ale z tej wiedzy dobrowolnie korzystać nie może. Bo na wszystko musi być tzw. dopust Boży. Również na to, żeby szatan mógł skorzystać z wiedzy o mnie. Tylko że Pan Bóg scedował ten swój dopust na człowieka... - Właśnie! To ja mogę przyzwolić złu, żeby z tej wiedzy o mnie skorzystało. To niemal zawsze wygląda identycznie - czy to będzie wróżbiarstwo, czy czarnoksięstwo, czy też jakiekolwiek praktyki spirytystyczne - wróżka, mag, czarnoksiężnik powiedzą: pozwól, że ci powróżę. Czyli "chciej", zgódź się na to, żebym skorzystał z wiedzy o tobie. To samo będzie z uzdrowicielem, który powie: musisz się otworzyć, pozwolić, żebym cię zbadał, żebym tchnął w ciebie moją energię uzdrawiającą. I w tym momencie ja daję swoje przyzwolenie. Otwieram swoja wolę. Chcę, żeby we mnie coś zaczęło działać. Brzmi nieciekawie. - I naprawdę jest bardzo niebezpieczne. Bo tym samym łamię prawo Boże, łamię nakaz biblijny, popełniam świadomie grzech ciężki. Tak rodzi się zniewolenie, prowadzące nierzadko do ciężkich powikłań duchowych. A wtedy pomóc może już tylko egzorcysta. Ale jeżeli sobie nie uświadamiam, że robię coś złego? - To wtedy nie popełniam grzechu w rozumieniu zaciągania winy za ten czyn. Tylko to wcale nie sprawia, że jestem zabezpieczony przed działaniem zła i jego skutkami. Strategia szatana to tak naprawdę strategia dzikiego zwierza, który do końca chce pozostać niewidzialny i niewyczuwalny. Żeby coś upolować, musi podejść ofiarę. Różne są drogi dotknięcia zła. Czasem jest to fascynacja innymi kulturami, filozofiami, niekiedy zafascynowanie okultyzmem albo medytacjami, a jeszcze innym razem jakąś nadprzyrodzoną energią, dzięki której mogę rzekomo pomagać i uzdrawiać innych. Zawsze jednak klucz będzie ten sam: człowiek chce czegoś więcej. Jest takie ludowe powiedzenie: ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - Znam osoby, którym wystarczyła dosłownie jedna wizyta u wróżki, żeby ich świat legł w gruzach. Pewna kobieta opowiedziała mi kiedyś historię swojego życia. Cała jej tragedia rozpoczęła się, kiedy miała dwadzieścia kilka lat. Była wtedy zaręczona z porządnym człowiekiem z głęboko wierzącej rodziny. Ale jeden jedyny raz dała się namówić przez koleżanki na pójście do wróżbitki, trudniącej się też czarnoksięstwem. Miała się dowiedzieć, czy jej narzeczony jest tym "jedynym". Wszystko to wydawało się takie niewinne, banalne, chociaż ten gabinet i ta wróżbitka wzbudziły jej niepokój. I wtedy usłyszała: pozwól, że zobaczę twoją przyszłość. Otwórz serce, żebym mogła w nie zajrzeć. I pozwoliła... - Niestety tak. Wtedy wróżbitka zaczęła opowiadać w najdrobniejszych detalach historię jej życia. A na końcu powiedziała: widzę, że jesteś zaręczona, ale nie ten jest ci pisany, bo z nim byłabyś nieszczęśliwa. Obok ciebie pojawi się inny mężczyzna, z którym założysz rodzinę i dopiero wtedy osiągniesz szczęście. I koniec końców szatan tak tym pokierował, że rzeczywiście doszło do zerwania zaręczyn. A po jakimś czasie pojawił się inny mężczyzna, pasujący dokładnie do opisu wróżki. Słuchałem tej opowieści z wielką uwagą, ale w tym momencie przerwałem: niech mi pani powie, tak jednym zdaniem, kto to był? A ona chwilę pomyślała i mówi: mam wrażenie, że wyszłam za mąż za samego diabła. No tak właśnie myślałem - odpowiedziałem. Bo to właśnie ten był wysłany, żeby zniszczyć to, co dobre. I zniszczył. Ta kobieta nigdy już nie zdołała odbudować więzi z dawnym narzeczonym. Straciła wszystko. Słyszałem też o wróżkach, które po zakończeniu wróżenia zalecały: i koniecznie dużo się módl. - Okultyści i wróżbici często wręcz zachęcają do pobożności, być może niekiedy nawet i w dobrej wierze. Ale niestety, na tym właśnie polega zwiedzenie. To nic innego jak szatan, który oszukuje i zwodzi człowieka. Niby jeszcze chodzę do kościoła, niby jeszcze mogę się modlić, tylko że już pojawiają się konsekwencje, których my nie dostrzegamy. A to, że się pokłóciliśmy w domu, a to, że dzieci zaczynają nam sprawiać poważne problemy, albo najbliżsi coraz częściej chorują. Bo zanim szatan zaatakuje narzędzie, którym się posługuje, uderza najczęściej najpierw w bliskich. Zresztą prędzej czy później taka gra na dwa fronty przeradza się w pobożność wybiórczą, taką "po swojemu". Wierzę, ale już nie jako chrześcijanin, mimo że nadal jeszcze chodzę do kościoła. A nawet przyjmuję sakramenty? - Nawet. Sakramenty nie działają magicznie. To tylko my myślimy, że przyjmiemy Komunię św. i wszystko się zmieni jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. A przecież Judasz przyjął chleb z ręki Pana Jezusa już z decyzją zdrady w sercu. Spotykałem niekiedy ludzi, którzy całymi latami przyjmowali świętokradzko Komunię św., nie uznawali niektórych grzechów, nie spowiadali się. A potem nagle coś się zaczynało z nimi dziać. Dochodziło do bardzo poważnych duchowych dręczeń. Takie są niestety skutki otwierania się na działanie zła. Trzeba o tym stale przypominać, bo jak wynika z nieoficjalnych statystyk, ok. 30 proc. praktykujących katolików ma za sobą co najmniej jedną wizytę u wróżki. Przepraszam, ilu?! - Porażające, prawda? Oczywiście często jest to forma zabawy albo domorosłego wróżenia "po sąsiedzku". Ale to wcale nie musi skończyć się zabawnie. Bardzo dużo zależy też od tego, jakie życie duchowe dana osoba prowadzi. To nie jest tak, że nagle diabeł może zrobić z człowiekiem wszystko, co chce. Mamy przecież naszego Anioła Stróża, jesteśmy w relacji z Panem Bogiem, żyjemy w stanie łaski uświęcającej, to nas chroni, może dać nam światło, pewne ostrzeżenie. Ale ostatecznie o wszystkim i tak decyduje, wspomniana już tutaj wielokrotnie, ludzka wola. Istnieje jeszcze jakiś inny system "wczesnego ostrzegania"? - Jeżeli człowiek wchodzi z szatanem w jakąś głębszą relację, bardzo szybko ujawnia się to podczas zetknięcia z praktykami egzorcystycznymi. W czasie misji świętych prowadzonych w parafiach miewałem często takie sytuacje, że błogosławiąc i święcąc wodę, albo odmawiając egzorcyzm do św. Michała Archanioła, widziałem ludzi, którzy się nagle przewracali albo mdleli. Pamiętam młodą dziewczynę, którą przyniesiono do zakrystii, zwiniętą w pozycję płodu. Zaczęliśmy się za nią modlić, po chwili doszło do pewnego rozluźnienia, dziewczyna wstała. Ale już po kilku zdaniach rozmowy zorientowałem się, że ona nie chce się tego pozbyć. Nie ma tego wolitywnego pragnienia zerwania ze złem. Ta sytuacja nie dała jej do myślenia? - Cóż, ta dziewczyna była dopiero na początku drogi ku zniewoleniu. Destrukcja przychodzi dopiero później. Ale przychodzi zawsze. Szatan prędzej czy później niszczy swoje narzędzie, popycha człowieka do autodestrukcji. To są straszne historie. A zdarzają się wyjścia z takich głębokich relacji ze złem? (...) Całość wywiadu dostępna w wersji drukowanej Przewodnika Katolickiego