Niemiecki, narodowosocjalistyczny terror, który zalał Polskę po agresji III Rzeszy na terytorium Rzeczypospolitej we wrześniu 1939 r., wyróżniał się szczególną brutalnością. Podążające za frontem wojskowym specjalne niemieckie komanda zajmowały się realizacją bestialskiej polityki, mordując i aresztując licznych polskich obywateli, których nazwiska zawczasu umieszczono na skrupulatnie przygotowanych listach proskrypcyjnych. Zaplanowana zbrodnia Chociaż Polacy szybko dostrzegli zbrodnicze oblicze najeźdźców, zapewne nie mogli przewidywać, że w latach II wojny światowej zginie aż 6 mln polskich obywateli, w tym prawie cała 3-milionowa społeczność żydowska, zamieszkująca do 1939 r. tereny Polski. Planowa eksterminacja narodu żydowskiego, w tym wielu osób pochodzenia żydowskiego, którzy nie wyznawali judaizmu, a jedynie mieli przodków Żydów, nabrała diabolicznego rozmachu w 1941 r., kiedy to przywódcy III Rzeszy podjęli decyzję o tzw.ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej. W ślad za tym w Generalnym Gubernatorstwie, czyli na części terytoriów przedwojennej Polski okupowanych przez Niemcy hitlerowskie, gubernator Hans Frank wprowadził przepisy, które groziły karą śmierci za udzielanie pomocy Żydom, nawet w przypadku, gdy była to pomoc jednorazowa czy doraźna, nie wspominając o długotrwałym ukrywaniu Żydów. Niemiecka administracja postarała się, aby świadomość tej zbrodniczej sankcji była powszechna wśród Polaków żyjących pod niemiecką okupacją. Polacy wbrew okupantowi Mimo to, według współczesnych szacunków historyków, Polacy w warunkach tej szczególnie ciemnej nocy okupacyjnej uratowali życie od 30 tys. do 100 tys. Żydów. W samym tylko Instytucie Yad Vashem istnieje dziś ponad 6 tys. udokumentowanych historii polskich bohaterów, którzy narażając życie własne oraz najbliższych, przechowywali swych żydowskich bliźnich na strychach, w piwnicach, szopach i w innych kryjówkach, gdzie nie dosięgły ich niemieckie bagnety i kule. Warto tu dodać, że Polacy to właśnie najliczniejsza grupa narodowościowa w całym zbiorze "Sprawiedliwych wśród Narodów Świata", czyli tych właśnie, którzy nieśli pomoc Żydom w czasie Zagłady. Należy też podkreślić, że każdy z tych ponad 6 tys. Polaków uhonorowanych przez izraelski Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem, nie tylko niósł pomoc Żydom, narażając własne życie, ale - co więcej - robił to bezinteresownie, nie pobierając żadnego wynagrodzenia, ani w trakcie udzielania pomocy, ani po wojnie. Dodatkowo, restrykcyjna procedura żydowskiego instytutu nakazuje, aby tytuł przyznawać wyłącznie na wniosek uratowanego Żyda lub bliskiej mu osoby. Można się zatem spodziewać, że liczba ponad 6 tys. uhonorowanych Polaków jest tylko ułamkiem ostatecznej liczby polskich bohaterów, której w pełni nigdy nie poznamy. Cisi bohaterowie Wśród tych dziesiątek, jeśli nie setek tysięcy polskich bohaterów, jest rodzina Ulmów z Markowej na Podkarpaciu. Ich tragiczny los jest symbolem męczeństwa wszystkich szlachetnych Polaków pomagających bliźnim w czasie wojny. Józef Ulma i jego żona Wiktoria Ulma, z domu Niemczak, mieszkali we wsi Markowa, na terenach, gdzie średnia liczba żydowskich mieszkańców sięgała 10 proc. społeczeństwa. Ojciec rodziny Ulmów, Józef, w czasie wojny był blisko 40-letnim mężczyzną (rocznik 1900), raczej prostym, skoro ukończył zaledwie cztery klasy szkoły powszechnej i kurs rolniczy. Wyróżniał się jednak wieloma talentami. Prowadził w swej miejscowości szkółkę drzewek owocowych i był powszechnie lubiany i ceniony. Znana była jego religijność - już od 17. roku życia należał do Związku Mszalnego Diecezji Przemyskiej, działał w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży, pasjonował się fotografią, a nawet konstruował własnego projektu pomysłowe ule i narzędzia pszczelarskie. Ożenił się w 1935 r. z Wiktorią Niemczak, o 12 lat młodszą od niego, która urodziła mu sześcioro dzieci - trzy dziewczynki i trzech chłopców. W krytycznym czasie wojny Wiktoria nosiła w swym łonie siódme dziecko, którego narodzin małżonkowie spodziewali się na wiosnę 1944 r. Niestety, temu poczętemu dziecku nie miało być dane ujrzeć świat.