Lekarze duszy i lekarze ciała stanowią jedno spójne, nierozerwalne ogniwo, bez którego skuteczny proces terapeutyczny nie jest możliwy, gdyż nie można dobrze leczyć chorób ciała, kiedy sumienie nie daje spokoju. Podobnie pomoc duchowa pozwala skuteczniej leczyć choroby, gdyż uporządkowane sumienie, mobilizuje układ neurohormonalny i immunologiczny do zwalczania procesu chorobowego. Być z powołania Nasze działanie jest najbardziej skuteczne, gdy opiera się na tym samym fundamencie, który nazywamy powołaniem. Chrystus ludziom, wydawałoby się, słabym, chwiejnym i grzesznym powierza wielkie dzieła. W Ewangelii św. Marka (Mk 16, 14-15) znajdujemy fragment dotyczący sytuacji, gdy zmartwychwstały Chrystus ukazuje się jedenastu i wprost wyrzuca im brak wiary i upór, że nie uwierzyli tym, którzy widzieli Go Zmartwychwstałego. Co najważniejsze i zaskakujące, jednocześnie przekazując im Również i nam zleca bardzo ważne zadanie obdarzania innych nadzieją i radością, której być może brak nam samym. A może chodzi najpierw o to, bym sam tego zapragnął, bym trochę pomyślał o innych, wziął do serca ich niepokoje i potrzeby. Bym podarował im światło, którego nie mam, ofiarował siłę, której mi brak, nadzieję, która we mnie się chwieje. Ksiądz w szpitalu Jakże istotna jest nawet sama tylko obecność kapelana w szpitalu, żeby był jak najczęściej widoczny wśród chorych, być może nawet na początku często nieufnych wobec kapłana, a nawet z pozoru wrogich. Okazuje się jednak nierzadko, że po wstępnych, niejednokrotnie zdawkowej lub grzecznościowej wymianie zdań, odsłania się zagubione ludzkie wnętrze, tak bardzo potrzebujące wysłuchania i duchowej terapii i początkowa nieufność przeradza się w serdeczną zażyłość, a kapłan staje się oczekiwanym gościem. Nieważne jest również, czy chory człowiek potrzebujący duchowego wsparcia, będąc często na krawędzi życia, jest wierzący czy niewierzący, czy jest protestantem czy prawosławnym. Ofiarowane dobro wysłuchania kogoś, obdzielenia dobrym słowem, uśmiechem lub szczerą rozmową ma wymiar uniwersalny i głęboko ludzki i przez to prawdziwie chrześcijański. Obecność kapelana w szpitalu wiąże się to nie tylko z posługą dla chorych, ale również z możliwością wzajemnego wspierania się - kapłana i lekarza tak dla dobra powierzonych nam chorych, ale i dla dobra nas samych. Możemy być dla siebie wzajemnym źródłem informacji o konkretnych pacjentach, a tym samym sobie nawzajem pomagać. Zachęcam księży, by od czasu do czasu zapukali do dyżurki lekarskiej i wprosili się w wolnej chwili na kawę i herbatę. Takie kontakty są dobrą okazją, by się zapoznać, polubić, a może i otworzyć przed kapłanem swoje nieraz trochę zakręcone sumienie i podzielić się własnymi problemami, z którymi nie zawsze dajemy sobie radę. Wyniki przeprowadzonych ankiet wśród chorych i personelu lekarskiego, wskazują na nasze duże oczekiwania w tym zakresie.