Ostatnia kampania prezydencka różniła się zapewne od wcześniejszych. Tak jak zawsze jednak padło w niej wiele przedwyborczych obietnic. Realizacja wielu z nich będzie wymagała od nowego prezydenta i popierającej go partii dłuższego okresu czasu niż kilkanaście miesięcy, które dzieli nas od wyborów parlamentarnych. Jednak, jak zauważa senator Stanisław Piotrowicz z Prawa i Sprawiedliwości, polityków trzeba rozliczać również z tego, czy w ogóle zmierzają do realizacji przedstawianego wyborcom programu. A co, jeśli w pewnych kwestiach politycy po prostu milczą? Kampania bez rodziny Podczas debat i publicznych dyskusji przed wyborami słyszeliśmy od obu kandydatów o wielu ważnych dla Polski sprawach. Poruszano tematy związane z gospodarką, polityką zagraniczną, służbą zdrowia czy stanem finansów publicznych. W całej kampanii nie było praktycznie mowy o polityce rodzinnej. - W kampanii wyborczej rodzina stanowiła rodzaj dekoracji. O wsparciu dla rodziny, które jest w dzisiejszych czasach niezbędne, w momencie, kiedy jesteśmy na szarym końcu Unii Europejskiej, jeśli chodzi o współczynnik dzietności, nie było mowy - zauważa Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców. - Wydawało mi się, że temat rodziny był zdumiewająco nieobecny. Przed drugą turą ani jedna, ani druga strona w zasadzie nie podejmowała tego tematu - potwierdza Teresa Kapela ze Związku Dużych Rodzin "Trzy Plus". Jej zdaniem wynikało to z faktu, że reforma polityki rodzinnej pociąga za sobą tak duże koszty, że w zasadzie eksperci nie widzą źródeł jej finansowania. Chociaż, jak przekonuje Teresa Kapela, doświadczenia krajów Europy Zachodniej pokazują, że istnieją tu rozwiązania, które można zastosować praktycznie bez ponoszenia nakładów finansowych. Lepiej samodzielnie, panie prezydencie Brak w kampanii prezydenckiej tematów dotyczących rodzinny nie oznacza jednak, że te kwestie w ogóle są nieobecne w polityce, także w ostatnim czasie. Zresztą polityka nie można oceniać jedynie po kilku tygodniach przedwyborczych zmagań. - Zawsze proponowałem, żeby wypowiedzi polityków konfrontować z dotychczasowym trybem ich życia i działaniami - mówi senator Piotrowicz. Podczas jednej z telewizyjnych debat przedwyborczych Jarosław Kaczyński szczegółowo wyliczył, jakie marszałek Komorowski podejmował decyzje podczas dotychczasowych głosowań sejmowych dotyczących rodziny. Okazało się, że wszystkie one były niekorzystne. - Z tych głosowań nie wynika też, żeby Bronisław Komorowski był politykiem samodzielnie podejmującym decyzje. Po prostu głosował tak, jak jego klub. Z tego faktu trzeba wyciągać wnioski na przyszłość - zauważa Piotrowicz. Jego zdaniem Polska zyskałaby na tym, gdyby Bronisław Komorowski potrafił być prezydentem samodzielnym i realizował własną politykę wspierającą rodzinę. - Póki co, nie pokazał, że można się tego po nim spodziewać. W związku z tym myślę, że za tej prezydentury nic dobrego polskiej rodziny nie czeka, poza być może pięknymi ogólnikami i słowami - obawia się senator PiS. Niewzruszony mailami A jaką politykę wobec rodziny uprawia Platforma Obywatelska? - Mam poczucie, że za rządów PO prowadzona jest polityka stagnacji i niepodnoszenia problemów - stwierdza Teresa Kapela. Do ostatnich "osiągnięć" Platformy należy podpisana 18 czerwca przez marszałka Komorowskiego, pełniącego obowiązki prezydenta, nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. - Jako stowarzyszenie razem ze Związkiem Dużych Rodzin "Trzy Plus" usilnie prosiliśmy pana marszałka, aby ustawa była głosowana po wyborach prezydenckich. Umożliwiłoby to racjonalną debatę na jej temat - zwraca uwagę Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców. - A trzeba wspomnieć, że w przeddzień swojej decyzji Bronisław Komorowski dostał około 1500 maili od rodzin z prośbą, aby tę ustawę zawetował... - dodaje. Przypomnijmy też, że przeciwko tej ustawie opowiedział się również polski episkopat, wiele autorytetów, zagraniczne środowiska prawnicze, m.in. ze Szwecji i różne stowarzyszenia prorodzinne. Wszyscy oni zgodnie stwierdzili, że jest to ustawa, która uderza w rodzinę. Niezainteresowany rodziną? Pewną nadzieję środowiska prorodzinne wiążą z daną przez prezydenta elekta obietnicą utworzenia przy głowie państwa Rady ds. Rodziny. Złożył ją Bronisław Komorowski podczas majowego spotkania z rodzinami wielodzietnymi w Grodzisku Mazowieckim. - Utworzenie takiej rządowej instytucji byłoby przynajmniej zaczątkiem wspólnego myślenia o rodzinie, które do tej pory rozdrobnione jest wśród różnych ministerstw - podkreśla Teresa Kapela ze ZDR "Trzy Plus". Jak przypomina, marszałek Komorowski objął też m.in. patronatem organizowaną w marcu przez jej związek konferencję "Polska dla Rodziny, Rodzina dla Polski". Odmienne doświadczenia ma Jacek Sapa z Fundacji Komitetu Obchodów Narodowego Dnia Życia. - Narodowy Dzień Życia to święto uchwalone przez Sejm w 2004 roku. Za każdym razem zwracamy się więc do marszałka Sejmu z prośbą o objęcie patronatem tych obchodów. Dotąd spotykała się ona z przychylnym przyjęciem. Kiedy jednak dwa lata temu Bronisław Komorowski objął ten urząd, nawet nie odpowiedział na nasze pismo. To był pierwszy sygnał pokazujący, czy te kwestie są dla pana marszałka ważne - mówi z żalem Jacek Sapa. - Podobnie było przy organizacji tegorocznego Marszu dla Życia i Rodziny. Wysłaliśmy wówczas do kandydatów na urząd prezydenta pytanie, czy podpiszą nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Pan marszałek nie ustosunkował się do naszego listu, a kilkanaście dni później podpisał tę nowelizację. W związku z tym mamy wrażenie, że zagadnienia związane ze wspieraniem rodziny czy obroną życia nie znajdują się chyba w centrum jego zainteresowań - zauważa Jacek Sapa. Podobne wrażenie można odnieść, znając poglądy Bronisława Komorowskiego, opowiadającego się za tzw. kompromisem aborcyjnym, umożliwiającym m.in. zabicie chorego dziecka w łonie matki, czy metodą in vitro, jako służącą rodzinie. To już chyba zupełne pomylenie pojęć. Czekamy na naprawdę mądre decyzje Komentatorzy polityczni zapowiadają, że najbliższe kilkanaście miesięcy do wyborów parlamentarnych będzie czasem spokoju i braku poważniejszych reform. Ich przeprowadzanie bowiem mogłoby wiązać się z narażeniem się partii rządzącej swoim wyborcom. Jednak komentując wyniki wyborów, posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska, rzecznik sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego stwierdziła, że właśnie teraz pojawiła się "szansa dla Polski, żeby dogonić Europę". - Nie będziemy mogli już mówić, że ktoś nam przeszkadza w "robieniu" reform i podejmowaniu trudnych decyzji. Teraz musimy pokazać, że potrafimy brać odpowiedzialność i podejmować mądre decyzje - zadeklarowała posłanka PO. Pozostaje mieć nadzieję, że jeśli PO wraz z prezydentem Komorowskim wezmą się za "robienie" reform dotyczących także polityki rodzinnej, to będą podejmować naprawdę mądre decyzje służące polskim rodzinom. - Obecnie Polsce bardzo potrzebny jest przemyślany, długofalowy projekt polityki prorodzinnej, tworzony wspólnie z rodzicami, a nie tylko przez ministrów, którzy nie mają żywego kontaktu z problemami dotykającymi rodziny - puentuje Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców. Kamila Tobolska