Niejednokrotnie przypominamy sobie, że Kościół to nie tylko księża, ale także wszyscy wierni. Warto jednak czasem pomyśleć również o tym kościele, do którego co niedzielę chodzimy: o świątyni - miejscu modlitwy, gdzie spotyka się ten żywy Kościół. W ostatnią niedzielę października w kościołach, których data poświęcenia (kiedyś mówiło się "konsekracji") nie jest znana, obchodzi się waśnie święto ich poświęcenia. Niewiele dni później, 9 listopada, przypada natomiast "Rocznica poświęcenia bazyliki laterańskiej", obchodzona jako święto liturgiczne. Te dwa dni są przypomnieniem szczególnego znaczenia świątyni w życiu Kościoła - wspólnoty wiernych. Może lepiej nie budować Jedno z pierwszych pytań, jakie rodzi się często w rozmowach na temat budowy kościołów, ich wyglądu, funkcjonalności, a nade wszystko wartości materialnej, jest mniej więcej takie: czy nie można by tych sum, które wydajemy na budowę świątyń, wydać inaczej? Oczywiście, znalazłoby się wiele dobrych celów, na które można by przeznaczyć pieniądze. Tak naprawdę jednak pod tymi pytaniami kryje się albo jakaś demagogia, albo brak pogłębionej refleksji nad tym tematem. Bo przecież można by w wielu jeszcze innych sytuacjach zapytać, czy nie dałoby się inaczej wykorzystać pieniędzy, które posiadamy? Czy zamiast coś budować, kupować czy organizować nie warto by było zrobić czegoś zupełnie innego - zwłaszcza wspomóc biednych, głodnych lub tych, którzy np. w Afryce nie mają dostępu do źródeł wody pitnej? Najprostsza odpowiedź brzmi: tak, można by to zrobić. Rzecz jednak w tym, że tego rodzaju alternatywy są bardzo złudne, a niekiedy pojawiają się po prostu przez zwykłą naiwność. Zdarza się też, i to chyba nawet dość często, że kryje się za nimi jakieś przewrotne myślenie stawiających tego rodzaju pytania. Mnożąc je, trzeba by również zapytać o to, czy zamiast igrzysk olimpijskich (albo EURO 2012), które pochłaniają miliony euro lub dolarów, nie można np. zadbać o dostęp do wody tam, gdzie jej ludziom brakuje albo wybudować mieszkania dla tych, co nie mają dachu nad głową? Dobrze wiemy, że takie alternatywy właściwie nie istnieją. Nie chodzi o to, by jedno zastępować drugim, tylko by jedno tworzyć i rozwijać, a z drugiego nie rezygnować. 99 owiec Ewangeliczna przypowieść o poszukiwaniu zaginionej owcy (Łk 15,1-9) zwraca naszą uwagę na konieczność szukania tych, co się zagubili w wierze. Nie jest to jednak wcale zachęta do rezygnacji z troski o pozostałych dziewięćdziesiąt dziewięć owiec, które są przy pasterzu. To właśnie one, będąc razem na jednym miejscu, tworzą owczarnię. Potrzeba posiadania świątyni bierze się m.in. stąd, że wspólnota przedstawiona przez Jezusa w obrazie owczarni potrzebuje przestrzeni, w której wszyscy są razem, by się formować i pogłębiać swoją relację do Boga. Tej zagubionej owcy szuka się także po to, by mogła korzystać z bogactwa owczarni. Sam budynek jest więc szczególną przestrzenią spotkania - ludzi między sobą i ludzi z Bogiem. Bez tej przestrzeni, wyłączonej z codziennego, niesakralnego użycia, trudno sobie wyobrazić rozwój wiary. Dziecko rozwija się poprzez różnorakie życiowe doświadczenia. Kościół, jako przestrzeń sacrum, wpisuje się w rozwój wiary każdego z nas właśnie poprzez to, że wprowadza nas w zupełnie nową rzeczywistość, świat ducha, który w świątyni niejako się materializuje i staje się dla dziecka bardziej dostępny. Już starotestamentalne obrazy pokazują nam Naród Wybrany, który ma swój Namiot Spotkania - miejsce pozwalające człowiekowi w namacalny sposób pozwala człowiekowi zbliżyć się do Tego, który jest Najświętszy. I chociaż można się modlić w każdym miejscu i w każdym czasie, to jednak ta święta przestrzeń świątyni daje człowiekowi bardzo konkretny kontakt ze Świętością, dotyka jego zmysłów i serca, pozwala niejako doświadczyć Świętości. Można by nawet powiedzieć, że gwarantuje bliskość Boga i daje pewność spotkania Go. Trzy wymiary świątyni Papież Paweł VI w czasie audiencji generalnej 17 listopada 1965 r., w wigilię święta poświęcenia Bazyliki św. Piotra, zwracał uwagę na trzy aspekty świątyni, które określają jej szczególne miejsce w życiu Kościoła. Pierwszy dotyczy jej wymiaru materialnego: "oto dzieło całkowicie materialne a zbudowane dla ducha - mówił papież - Tu materia, bardziej niż gdzie indziej, staje się mową ducha, sakramentem, to znaczy znakiem świętym. Aby to jego znaczenie ukryte zrozumieć, należy myśleć o tej celowości, która wywiera na nim swoje piętno i nadaje mu najwyższą wartość". Dalej - mówił papież - "kościół-budowla zbudowany został dla Kościoła-wspólnoty. Po to on istnieje, aby gromadzić wiernych i czynić z nich, przynajmniej podczas modlitwy "serce jedno i duszę jedną". To dom miłości dla braci". Trzeba wręcz powiedzieć, że świątynia, budowla, którą nazywamy kościołem, jest obrazem czy symbolem tego Kościoła, którego nazwę piszemy wielka literą, a więc wspólnoty wiernych. Bo przecież Kościół prawdziwy jest nade wszystko społecznością, ludem Bożym. Ostatni aspekt refleksji nad miejscem świątyni w życiu Kościoła, na który zwracał uwagę Paweł VI, dotyczy obecności: "W kościele jest Obecność, kościół pełen jest Bożej obecności. To jest właśnie tajemnica starodawnej świątyni jerozolimskiej, ziemskie przemieszkiwanie Boga nieba i ziemi. Tajemnica, która została nam odsłonięta, a jeszcze głębsza się nam staje przez obecność sakramentalną Chrystusa w Eucharystii?". Człowiek w świątyni Choć mówimy o wyraźnym spadku urodzeń w Polsce i w Europie, nieustannie buduje się nowe świątynie. W samym Rzymie przed Wielkim Jubileuszem Roku 2000 prowadzono np. wielką akcję budowy pięćdziesięciu kościołów na peryferiach Wiecznego Miasta. Wszystko dlatego, że żywy Kościół potrzebuje też kościoła materialnego. Nawet w czasach Internetu, gdy tak wiele można dowiedzieć się poprzez różnorakie strony WWW, a nawet wejść w pewne relacje i prowadzić rozmowy w Sieci, przestrzeń świątyni pozostaje czymś niezastąpionym w rozwoju wiary. Potrzebujemy przestrzeni sacrum i potrzebujemy wspólnoty, która pomaga rozwijać ducha. Nie zawaham się nawet powiedzieć, że człowiek, który oddala się od świątyni, a więc niejako wymazuje kościół z planu miasta, w którym żyje, wcześniej czy później oddala się także od Boga, a często w ogóle zrywa z Nim kontakt lub tworzy sobie boga swój obraz i swoje podobieństwo, takiego jaki jest mu wygodny? Tyle, że to już nie jest Bóg przez duże "B". Ks. Dariusz Madejczyk