Był ksiądz w Niemczech, gdzie nie tylko odwiedził dom, w którym mieszkała Anneliese Michel, ale także spotkał się i rozmawiał ze świadkami jej niezwykłego życia. Prawda jednak jest taka, że wiele osób nie wierzy w te wydarzenia? - Historia związana z Anneliese Michel jest podwójnie trudna. W jej przypadku mieliśmy do czynienia z działaniem złego ducha, które w tajemniczy sposób zostało dopuszczone przez Pana Boga, i to nie ze względu na winy tej młodej dziewczyny wyróżniającej się wyjątkowym zrównoważeniem psychicznym i zdrowiem duchowym. Historia Anneliese Michel to nie jest historia zmagania się ze złem z powodu własnej nieprawości, co by tłumaczyło w jakikolwiek sposób nękania, których doświadczyła podczas swojego życia. Problem, przed którym wzdryga się nasz umysł, polega na tym, że trudno nam zrozumieć i uwierzyć w powody, dla których Pan Bóg w ten sposób pokierował jej życiem. Bez jakiegoś wewnętrznego światła wiary i bez głębszego wniknięcia w historię jej życia trudno pojąć, dlaczego zaznała tak wielkiego cierpienia duchowego i fizycznego. W jej przypadku trudność polega na przyjęciu do wiadomości, że Pan Bóg pozwala niektórym osobom w sposób wyjątkowo okrutny cierpieć, by z punktu wiedzenia tego świata przegrać, bo dziewczyna przecież zmarła, ale z punktu widzenia wiary wygrać, bo umiera zjednoczona z Chrystusem w Jego cierpieniach. Osobiście wierzę, tak jak wiele innych osób, że w szczególny sposób będzie miała udział w Jego chwale. Anneliese Michel miała szczególną misję do spełnienia w naszych czasach i pod tym względem jest to przypadek wyjątkowy. Dlaczego, przecież w historii Kościoła można wskazać osoby kanonizowane, które przez jakiś czas były nękane przez złego? - To prawda, taką świętą jest Miriam z Betlejem, czasowo także była dręczona Włoszka św. Gemma Galgani. Anneliese Michel jest szczególnym przypadkiem dlatego, że jej opętanie skończyło się śmiercią. W większości przypadków mamy do czynienia z dręczeniem przez jakieś otwarcie się na siły demoniczne z powodu niewierności Bogu, zwłaszcza wobec pierwszego przykazania, i ta niewierność powoduje właśnie wchodzenie w relacje z szatanem, w wyniku których demon przejmuje władzę nad człowiekiem. Przecież już sam Jezus dokonywał egzorcyzmów, są to wydarzenia adresowane do wiary człowieka. Uwolnienia były znakiem obecności Królestwa Bożego. Słowa Pana Jezusa - "jeżeli Ja palcem bożym wyrzucam złe duchy to znaczy, że przyszło do was Królestwo Boże" - wyraźnie wskazują nam, że egzorcyzmy Jezusa wpisywały się w sferę Jego znaków mających doprowadzić do wiary. Tak samo i dziś świat duchowy i uwolnienia, które się dokonują, jak i walka ze złem, przybierająca czasem charakter spektakularny odwołują się do wiary człowieka. Człowiek stając wobec takich wydarzeń, pyta o swoją wiarę i w wierze udziela odpowiedzi na to, co widzi. Oczywiście są to także wydarzenia, na które udziela się odpowiedzi na bazie rozumu, ale rozumu oświeconego wiarą, gdyż posługa uwolnienia nie abstrahuje od przesłanek rozumowych, wręcz przeciwnie, odwołują się do teologii, która jest przecież nauką wymagającą zarówno rozumu, jak i wiary. Wspomnijmy o Piotrze, przyjacielu Annelise. Jest to piękna postać z wielu względów. Chciałabym porozmawiać o jego niezwykle czystej i wiernej miłości, trwaniu przy ukochanej do końca? - Jego niezwykłość przekładała się na język codziennej troski, walki ze zniechęceniem. Piotr rzeczywiście kochał Anneliese prawdziwie, choć miłość ta domagała się od niego wyjątkowej ofiary. Uczestniczył w egzorcyzmach, był wielokrotnie świadkiem okrutnych cierpień, jakie zadawał jego miłości zły duch. Jednak nigdy nie odrzucił Anneliese, trwał wiernie przy niej do końca jej życia, nie brzydził się nią, nie zdezerterował, ale towarzyszył jej jako kochający chłopak. Ta historia miała niewątpliwie duży wpływ na jego późniejsze życie. Uczestnicząc w życiu Anneliese, wręcz dotykał na co dzień, z punktu widzenia ludzkiego, gorszących, niewyjaśnionych planów Bożych i to cierpienie niewinne, którego doświadczał w swojej dziewczynie, wystawiało jego wiarę na ogromną próbę. Bo jak wierzyć i jak kochać Boga, który dopuścił do takich wielkich cierpień jego ukochaną dziewczynę. Piotr nie zwątpił tylko dlatego, że widział, że Anneliese jest bardzo dzielna, że jej cierpienia nie były naznaczone ciemnością, beznadziejnością czy jakąś rozpaczą. Wręcz przeciwnie, jej postawa duchowa, wielkoduszność, niezwykła radość wyrażana przez wiele gestów - jak świadkowie jej życia wspominają, była osobą bardzo spontaniczną, radosną i zrównoważoną - były dla niego umocnieniem i światłem. Prawdą jest, że była to para pod tym względem niezwykła. Nieczęsto mamy do czynienia z miłością i wiarą, które domagają się tak wielkiej ofiary. Dla wszystkich, którzy uczestniczymy w cierpieniu drugiej osoby, zarówno w cierpieniach duchowych, psychicznych, jak i w jakichś przeciwnościach losu, postawa Piotra i jego przywiązanie do Anneliese może być zachętą i inspiracją. On pokazał nam, że traumatyczne życiowe sytuacje można pokonać ofiarną i wierną miłością. Drugą niezwykłą osobą w tej historii, także szczególnie boleśnie doświadczaną, była matka Anneliese. Jakie wrażenie na Księdzu zrobiła jej osoba? - Jestem pod wielkim wrażeniem jej niezwykle silnej osobowości. W kontakcie z nią uderza ogromne zrównoważenie wewnętrzne, siła wiary, która ożywia jej modlitwę. Widziałem, że jest to kobieta żarliwie się modląca, przeżywająca tajemnice Różańca. Jestem głęboko przekonany, że to głębokie życie modlitewne nie zabiło w niej wiary w Pana Boga, kiedy jako pierwszy świadek okrucieństw złego patrzyła na niewypowiedziane cierpienie swojego dziecka. Jej spokój, jej duch wiary i ufności, jaki z niej wręcz emanuje, jest dla mnie dowodem współpracy z łaską Bożą. To obraz matki, która do dziś pełni swoje powołanie poprzez ciągłą modlitwę. Myślę, że jej nieustanne przeżywanie tajemnic Różańca św., szczególnie tajemnic bolesnych, dało jej wewnętrzne światło, pozwalające poprzez cierpienie córki urzeczywistnić się z cierpieniem samego Jezusa, który cierpi w ciele mistycznym, jakim jest przecież Kościół. Matka Anneliese jest przykładem niezłomności wiary i zachowywania pokoju wewnętrznego, pomimo wydarzeń, jakie nazwalibyśmy tragedią ludzką. Nie mam wątpliwości, że jej postawa i pokój wewnętrzny, jakim promieniuje, jest owocem nieustannej modlitwy, czyli obecności Boga w jej życiu.