O wypowiedzi dotyczące oczekiwań wobec kapłanów prosiliśmy u początku Roku Kapłańskiego troje znanych dziennikarzy, którym nieobce są sprawy Kościoła. Nie przekonywać przekonanych Czego oczekuję od księdza? Tego, że będzie mnie prowadził do Boga. I zawsze, na każdym kroku, czy to w czasie Mszy Świętej w telewizji, czy w prywatnych relacjach, przypominał mi co jest najważniejsze; że będzie zawsze mówił PRAWDĘ, bez względu na to, czy ta PRAWDA będzie przyjmowana ze sprzeciwem, wzruszeniem ramion czy wyśmianiem. Ksiądz, każdy ksiądz, musi być wierny PRAWDZIE. Księża nie powinni dbać o własną popularność, nie mogą dla własnej akceptacji chodzić z PRAWDĄ na kompromisy. Ale z drugiej strony muszą być też otwarci na tych ludzi, którym z Panem Bogiem nie jest po drodze. A więc nie zamykać się w ciepłej, bezpiecznej twierdzy, w "towarzystwie wzajemnej adoracji", przekonywać już przekonanych, lecz wychodzić na zewnątrz. I z pokorą, ale i z pasją nawracać innych. Ewangelię można głosić na różne sposoby. Warto korzystać z narzędzi, jaki daje nam współczesna technologia, z telewizji czy internetu. Ale najważniejsze i najbardziej wartościowe jest spotkanie z człowiekiem TWARZĄ w TWARZ. Choćby, a może przede wszystkim, w konfesjonale. Bogdan Rymanowski dziennikarz TVN, prowadzący program "Kawa na ławę", Dziennikarz Roku 2008 w konkursie Grad Press W perspektywie nieba Moje oczekiwania wobec kapłanów sprowadzają się głównie do tego, by księża zajmowali się duszpasterstwem, by umieli mówić ludziom o Bogu, o Jego miłości do ludzi i ofierze, którą Pan Jezus za nas złożył. Marzy mi się, żeby księża zachęcali wiernych do przyjaźni z Jezusem, do wchodzenia z Nim w osobiste relacje. By bez niepotrzebnego skracania dystansu między Bogiem i człowiekiem, uczyli ludzi przeżywania bliskości Boga na co dzień. By uczyli wiernych tego, że Bóg nie jest od święta, że Boga nie należy się wstydzić, zamykać Go w czterech ścianach. By uczyli ludzi bycia dumnymi z tego, że są chrześcijanami. Niedzielna Msza Święta i kazanie z całą pewnością nie są tu wystarczające! A zatem, moim zdaniem, kapłani powinni przede wszystkim prowadzić ludzi do Boga, pomagać wiernym osiągnąć zbawienie. Wszystko inne (Caritas, szkoły, szpitale zakonne, media etc.) powinny być dla księży dodatkiem, przez który realizują swoje powołanie do kapłaństwa. Nie umniejszając w niczym "pozakościelnych" zaangażowań osób duchownych, mam wrażenie, że ludzie Kościoła nie powinni się ścigać ze świeckimi np. w pomocy charytatywnej. To zawsze może zrobić państwo, organizacje pozarządowe. Natomiast ani urzędnicy, ani świeccy społecznicy nie wyręczą księży w ich zadaniach ewangelizacyjnych. Dlatego cieszy mnie, gdy np. organizowany przez parafię wypoczynek wakacyjny dla najbiedniejszych dzieci jest rodzajem rekolekcji wakacyjne dla dzieci i młodzieży. Oczywiście księża diecezjalni i w większości zakonni także żyją wśród ludzi. W związku z tym do pewnego stopnia muszą się przejmować ich sprawami. Uważam więc również, że duchowni mogą, a nawet powinni, zajmować stanowisko w sprawach politycznych (jeśli polityka wchodzi w sferę sumienia, moralności). Mają obowiązek być znakiem sprzeciwu, zajmować jasne stanowisko. Myślę tu nie tylko o tak oczywistych sprawach jak kwestia aborcji czy eutanazji, ale również o ekonomii i gospodarce. Gdy liczy się tylko zysk, a człowiek przestaje się liczyć, księża z całą pewnością mogą się wykazać. Nie zapominając przy tym, że ich głównym powołaniem jest PROWADZENIA LUDZI DO BOGA. W swoich licznych zaangażowaniach powinni zawsze mieć perspektywę nieba dla swoich wiernych (zapewnienie im pomyślności materialnej na ziemi powinno być na drugim planie). Ryszard Cebula prowadzący program "UWAGA!" w TVN, reporter Podstawa - głęboka wiara O. Joachim Badeni w urzekającej szczerością i humorem książce o "Kapłaństwie, celibacie i małżeństwie z rozsądku" pytany, jakie są cechy dobrego księdza, odpowiada krótko: wiara i posłuszeństwo wobec Boga. Gdy będzie to, będzie również miłość Boga, która bez wiary byłaby czystą uczuciowością. Zgadzam się o. Badenim w stu procentach. Dlatego na pytanie, czego oczekuję od księży, odpowiem podobnie: miłości Boga i ludzi, której podstawą jest głęboka wiara. I jeszcze, aby odnajdywali w tym osobiste szczęście. Nic bowiem nie pociąga tak innych do Boga, jak kontakt ze szczęśliwym kapłanem. Zapewniam, że bardzo łatwo jest odróżnić takiego księdza od egocentryka skoncentrowanego na karierze albo po prostu księdza duchowo wypalonego. Wbrew temu, co mówił kiedyś jeden z księży o oczekiwaniach świeckich wobec kapłanów, nie chciałabym, aby byli dostępni dla wszystkich przez 24 godziny na dobę i by byli łagodni jak baranki. Chciałabym natomiast, by nie zagłuszali braków duchowych i emocjonalnych nadmiernym aktywizmem, mieli czas na rozwój wewnętrzny, odpoczynek i rozwijali w sobie empatię. By nie wynosili się ponad innych. Wydaje mi się, że niemało duchownych żyje jakby w oderwaniu od rzeczywistości, bo od seminarium przyzwyczajeni są do tego, że większość spraw rozwiąże za nich instytucja. Dlatego w okresie silnych przewartościowań społecznych, jakie przeżywamy, widzę z jednej strony szansę na oczyszczenie motywów osób wstępujących do seminariów, ale z drugiej, niebezpieczeństwo, że z powodu małej ich liczby, będą tak hołubieni, iż żyć będą w jeszcze większym oderwaniu od problemów ludzi, którym mają głosić Ewangelię. Oczekiwałabym więc od księży normalności. Budowania wspólnoty zaufania ze świeckimi, traktowania ich po partnersku w tych, oczywiście, obszarach, które nie są zarezerwowane dla sakramentu kapłaństwa. Zerwania z silnym jeszcze w Polsce klerykalizmem (w czym niemniejszy udział mają świeccy) i traktowaniem ludzi paternalistycznie. Chciałabym również, aby księża nie oceniali ludzi według poglądów politycznych, pozycji, zamożności, aby nie dzieli, ale łączyli. Aby byli dobrze wykształceni, głosili dobre kazania i - co wcale nie jest bez znaczenia - mieli dobry gust i architektoniczne wyczucie (znam parafię, gdzie tylko determinacja wiernych nie pozwoliła proboszczowi zatynkować zabytkowych ścian). Wiem, że nie ma idealnych księży, jak nie ma idealnych dziennikarzy. A jednak - i to chcę mocno podkreślić - miałam szczęście spotkać wspaniałych kapłanów. Rozmowom z nimi, ich modlitwie zawdzięczam bardzo wiele. I za to im bardzo dziękuję. Ewa K. Czaczkowska dziennikarka dziennika "Rzeczpospolita"