Polemika między ministerstwem a przeciwnikami nowej listy lektur dotyczy tego, czy będzie trzeba czytać m.in. Gombrowicza, Witkacego, Dostojewskiego, czy Goethego. Problem w tym, że w tej - ciekawej skądinąd dyskusji umknął najważniejszy fakt. Obojętnie, którzy autorzy znajdą się na tej liście, i tak zdecydowana większość uczniów ich twórczości nie przeczyta. Informacja ta może być ważna jedynie dla wydawców, którzy muszą na wrzesień przygotować kolejną edycję popularnych ściąg i streszczeń z lektur, bo to po nie najczęściej sięgają uczniowie. Potwierdzają to nauczyciele. - Uczniowie czytają teraz mniej niż kiedyś. Na blisko czterdzieści osób w klasie regularnie czyta może pięcioro, reszta przebrnie przez lekturę, obojętnie jaką, z dużym bólem. I to tylko wtedy, gdy zostanie do tego zmuszona. Wolą przeczytać bryk, streszczenie, nauczyć się informacji o danej książce z podręcznika i wyrecytować regułkę - twierdzą długoletni nauczyciele. To zjawisko zaczyna się już w szkole podstawowej. Większość dzieci nie czyta lektur, bo nikt ich do tego specjalnie nie zachęca. Rodzice nie tylko nie czytają swoim pociechom, ale dają niewłaściwy przykład spędzania wolnego czasu. Najczęściej polega on na oglądaniu telewizji. Ewentualnie mówi się dzieciom, żeby poszły pograć na komputerze lub "posiedzieć" w Internecie. Trudno się dziwić, że książka przegrywa z tak atrakcyjną konkurencją jak: telewizja, Internet, filmy na DVD czy gry komputerowe. Nie tylko młodzież czyta mało, także dorośli wypadają słabo we wszelkich badaniach czytelnictwa (w Europie zajmujemy pod tym względem jedno z ostatnich miejsc!). Wypada mieć nadzieję, że sytuacja, w której o książkach zrobiło się głośno, oraz cały szereg akcji zachęcających do czytania (np. bardzo głośna akcja: "Cała Polska czyta dzieciom") zmienią tę tendencję. Czytanie może być fascynującą przygodą. Wybór wydawnictw jest na tyle duży, że każdy znajdzie coś dla siebie. Dla jednych będzie to literatura piękna, dla innych fantastyka, jeszcze dla innych powieść historyczna lub kryminał. Czytając książki, poznajemy świat zarówno ten miniony, jak i współczesny, ten wyimaginowany, jak i realny. Czytając, wzbogacamy siebie i nasze słownictwo. Dzięki książkom możemy lepiej zrozumieć człowieka. Spróbować odpowiedzieć na pytanie: dlaczego tak się zmienił? O wartość lub treść danej publikacji możemy się długo i gwałtownie spierać. I to właśnie w książkach jest fascynujące, dlatego warto je czytać. Na koniec kamyczek do naszego kościelnego ogródka. Wiele razy zdarzyło mi się słyszeć, jak księża na kazaniach narzekają: katolicy w Polsce nie czytają Pisma Świętego. Na Mszę św. chodzą, do Komunii św. przystępują, ale Biblii nie czytają. A przecież Dobra Nowina została nam przekazana po to, żeby ją głosić. Aby ją głosić, trzeba Ją najpierw znać. Dlatego zgodzę się z tymi, którzy apelują, by czytać Pismo Święte. Czasami niestety dochodzi do paradoksalnych sytuacji, że członkowie sekt "zaginają" na prostych pytaniach nawet praktykujących katolików, którzy nie potrafią odeprzeć żadnych argumentów, gdyż nie znają Biblii. Może warto wykorzystać fakt, że zbliżają się wakacje, czyli okres, w którym nie będzie nam tak łatwo wymówić się brakiem czasu, i sięgnąć po dobrą książkę. Naprawdę warto. Jarosław Stróżyk