Mieszka w Kanadzie, wygląda na 20 lat i występuje pod pseudonimem FSM Dude. Za każdym razem, gdy dokonuje zbezczeszczenia Hostii, towarzyszy mu ironiczny uśmiech. O jego filozofii życiowej wiele mówi pierwszy człon jego pseudonimu - FSM. Flying Spahgetti Monster (Latający Potwór Spaghetti) to swego rodzaju bóstwo jednej z popularnych ostatnio "religii", zwanej również pastafarianizmem. Jej założenia w znacznej mierze opierają się na ośmieszaniu prawd religijnych wielkich wyznań monoteistycznych. Abstrahując od negatywnego stosunku wyznawców FSM do religii jako takiej, ich doktrynę w relacjach międzyludzkich można streścić w przysłowiu "nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe". Biorąc pod uwagę ten moralny imperatyw, nietrudno zauważyć, że zniewaga Hostii przez FSM Dude jest jawnym wystąpieniem przeciw filozofii pastafarian. Autor filmów nie liczy się bowiem z krzywdą, którą swym zachowaniem wyrządza milionom ludzi. Postawa kontrowersyjnego internauty z pewnością wymaga komentarza - szczególnie ze strony chrześcijan. Wpierw jednak zapytajmy, jak powinien zachować się wyznawca Chrystusa wobec opisanych wyżej bluźnierstw? Dlaczego spośród wielkich religii monoteistycznych to chrześcijaństwo staje się coraz częstszym obiektem kpin? Czy te szyderstwa nie wynikają także z postawy samych chrześcijan? Drastyczne obrazy FSM Dude skomentowały już setki ludzi. Sam autor informuje o otrzymaniu licznych wiadomości z pogróżkami i inwektywami od wyznawców Chrystusa. Stwierdza, że jedyną rzeczą, którą może uczynić w związku z tym, jest produkcja kolejnych filmów. Listy te przyniosły więc efekt odwrotny do zamierzonego. Cóż więc począć? To, że chrześcijanie są częstym celem ataku dla osób, które religie mają za pustą, irracjonalną mrzonkę, jest niezaprzeczalnym faktem. Zjawisko to dziwi, choćby ze względu na liczbę wyznawców Chrystusa żyjących na świecie. Dlaczego więc nie możemy obronić się przed takimi atakami? Ponieważ nasza wiara jest płytka. Nie potrafimy się z nią do końca utożsamić. Słabość tę wykorzystują ludzie pokroju FSM Dude. Owszem, możemy oburzać się, że ktoś bezcześci Ciało naszego Pana - jest to w swej istocie gest wysoce okrutny. Ale czy samo nasze oburzenie jest w stanie zmienić cokolwiek? A może rozwiązaniem byłoby Twoje krótkie świadectwo pod każdym z takich filmów. Świadectwo o tym, Kim jest dla Ciebie Chrystus, czym Jego Ciało i Krew oraz dlaczego takie zachowanie Cię obraża? I nie zważaj na obelgi, które z pewnością pojawią się pod Twoim komentarzem. Gwarantuję, że wielu spośród piszących je, przyodziewa w niedzielę swe najlepsze szaty, by wybrać się na cotygodniowe nabożeństwo. Bycie anonimowym antychrześcijaninem jest teraz po prostu modne. Fundamentalne zasady naszej wiary uważa się za przestarzałe, niewygodne i nieracjonalne. Zapomina się o tym, że stoi za nimi kilka tysięcy lat ludzkich doświadczeń. Boisz się ujawnić publicznie? Jedynym złem, które może spotkać Cię ze strony innego internauty, jest obelga. Musisz pamiętać, że jeszcze dziś w niektórych krajach za wyznanie wiary w Chrystusa grożą więzienie, a nawet śmierć. Stronnice historii Kościoła codziennie zapisywane są krwią męczenników. Swym zachowaniem nie dawaj powodu do tego, by stać się pośmiewiskiem dla innych albo by obiektem kpin była Twoja wiara. Jesteś wszak wyznawcą Chrystusa. To zaś nie są wyłącznie puste słowa, lecz obowiązek, któremu musisz podołać. Pamiętaj, że miłość do Boga możesz i powinieneś wyrażać również poprzez akty miłości wobec drugiego. Twoja wiara nie ogranicza się wyłącznie do uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii. Zresztą, gdybyś w niej uczestniczył, a nie "odstał" godzinę, sam doskonale zdawałbyś sobie z tego sprawę. Nie jesteśmy w stanie zapobiec atakom na Kościół, a nawet samego Chrystusa. Każdy ma prawo manifestować swoje przekonania. Fakt, że często stanowią one prymitywne prowokacje świadczy tylko o poziomie intelektualnym agresorów. Nie musimy jednak godzić się z tym wszystkim. Pamiętajmy, że wolność słowa dotyczy także i nas. Nasz sprzeciw zaś ma szansę być nie tylko zwykłym słowem, ale świadectwem prawdziwego ucznia Chrystusa. Łukasz Wojciechowski