Życie emigranta, z dala od rodzinnych stron, rodzi różnorodne problemy, które nie zawsze potrafimy zrozumieć. Od 75 lat pod hasłami: "Wszystko dla Boga i Polonii Zagranicznej" oraz "Oby tylko Chrystus był głoszony" chrystusowcy służą rodakom żyjącym poza Polską. A jest to nie tylko posługa duszpasterska, ale również społeczna i kulturowa, zmierzająca do podtrzymania ducha patriotycznego. Zaczęło się w Potulicach Chrystusowcy, jako duszpasterze polonijni, stoją przed nie lada wyzwaniem. Jest ich bowiem kilkuset, podczas gdy poza Ojczyzną żyje - według danych szacunkowych - aż 2/3 Polaków. Sama tylko Polonia Amerykańska liczona jest na blisko 10 milionów osób, z których aż milion żyje w Chicago. Wielu Polaków mieszka także w Nowym Jorku czy Detroit. A ilu przyszło żyć, na skutek zawieruchy dziejowej, za naszą wschodnią granicą? Zamysł utworzenia Towarzystwa Chrystusowego był inicjatywą ówczesnego Prymasa Polski kardynała Augusta Hlonda, który - jako duchowy przywódca narodu i wybitny mąż stanu - nosił tytuł oficjalnego protektora emigracji polskiej, zatwierdzony przez Stolicę Apostolską. Pierwszą siedzibą wspólnoty były Potulice, które szybko stały się centrum przygotowującym duszpasterzy polonijnych. Początkowo nazywali się Zgromadzeniem Świętego Grobu, później Towarzystwem Chrystusowym dla Wychodźctwa, a w 1968 r. została ustalona obowiązująca dzisiaj nazwa: Societas Christi pro Emigrantibus Polonis, czyli Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej. Prymas Hlond powierzył zorganizowanie zgromadzenia kapłanowi diecezjalnemu, ks. Ignacemu Posadzemu, i mianował go pierwszym przełożonym generalnym wspólnoty. Dlaczego wybrał właśnie jego? Ksiądz Ignacy Ten wybitny kapłan, pochodzący z Szadłowic k. Inowrocławia, podczas studiów w Niemczech wzruszył się podczas lektury artykułu o polskiej dziewczynie, która zmarła bez sakramentów. Przyczyna była prozaiczna: żaden kapłan nie znał języka polskiego! Zaczął więc odwiedzać polskich emigrantów, aby uczyć ich prawd katechizmowych. W połowie lat dwudziestych sporo podróżował, odwiedzając Polaków żyjących w Niemczech, Włoszech, Austrii, Danii, w Ziemi Świętej i Rumunii. Później prymas Hlond skierował ks. Ignacego do Ameryki Południowej, aby sprawdził, jaka jest sytuacja tamtejszych emigrantów. Przy okazji wyjazdu do Manili podróżował m.in. przez Indie, Cejlon Japonię, Chiny, Mandżurię, Koreę i - w przebraniu - przez bolszewicką Rosję. Ze swoich podróży pisał relacje, publikowane co tydzień na łamach "Przewodnika Katolickiego", a później wydane w książkach: "Drogą pielgrzymów" i "Przez tajemniczy Wschód". Doświadczenia zdobyte podczas podróży i spotkań z emigrantami bardzo pomogły mu podczas tworzenia zgromadzenia. Chrystusowcy otaczają wielkim szacunkiem swoich Założycieli: Sługę Bożego kardynała Augusta Hlonda czczą jako Ojca Założyciela, a Sługę Bożego księdza Ignacego Posadzego jako Ojca Współzałożyciela. Być chrystusowcem Członkowie tego kleryckiego zgromadzenia nie wyróżniają się krojem ani barwą habitów, ponieważ noszą takie same sutanny, jak duchowieństwo diecezjalne w danej diecezji. Ale od innych wspólnot odróżnia ich charyzmat i duchowość, które określają tożsamość zakonną chrystusowców. Sami określają ów charyzmat jako uwielbienie Boga i uświęcenie się poprzez naśladowanie Jezusa Chrystusa, bezgraniczne przyjęcie nauki ewangelicznej i urzeczywistnienie Bożego prawa miłości poprzez apostolat na rzecz rodaków przebywających za granicą. Natomiast fundamentem ich duchowości zakonnej jest dążenie do głębokiego zjednoczenia z Chrystusem w Duchu Świętym. Ma to być wcielenia w życie słów św. Pawła, stanowiących myślą przewodnią w Towarzystwie Chrystusowym: "Aż Chrystus ukształtuje się w was". Córki duchowe ks. Ignacego Po latach ks. Posadzy - zatroskany malejącą liczba braci wśród chrystusowców - utworzył w podpoznańskim Morasku żeńską gałąź Towarzystwa Chrystusowego. A ponieważ obowiązywał wtedy zakaz tworzenia nowych wspólnot, więc oficjalnie miał to być tylko dom felicjanek-misjonarek. 21 listopada 1959 r. metropolita poznański arcybiskup Baraniak wydał utajniony dekret erygujący Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej, które 24 listopada 1996 r. zostało zatwierdzone jako instytut zakonny na prawie papieskim. Misjonarki Chrystusa Króla, jako córki duchowe księdza Ignacego, podobnie jak chrystusowcy - a często także we współpracy z nimi - prowadzą działalność apostolską wśród polskich emigrantów osiadłych po całym świecie. Przyświeca im ta sama dewiza: "Wszystko dla Boga i Polonii zagranicznej".