Głód na urodzajnych ziemiach Ukrainy był całkowicie sztuczny, nie nastąpił w wyniku jakiegoś kataklizmu; był konsekwencją działań komunistów. Ludzie zaczęli głodować w zimie 1931-1932 r., apogeum nastąpiło wiosną 1933 r. Rolnicy umierali lub uciekali do miast, gdzie żywność można było kupić w specjalnych sklepach, torgsinach, za walutę, złoto, srebro lub inne kosztowności. Dla państwa określającego się mianem kraju robotników i chłopów torgsiny okazały się doskonałym interesem. Dwa torgsiny w Charkowie w okresie od stycznia do lutego 1932 r. przyjęły od ludzi 374 kg złota o wartości 294 tys. rubli. W miarę nasilania się głodu powstawało ich coraz więcej. W styczniu 1932 r. takie sklepy były w ośmiu ukraińskich miastach, w maju 1932 r. było ich już 26, a jesienią - 50 w 36 miastach. Liczba torgsinów zwiększyła się do 263 w najbardziej głodnym 1933 r. Władze stalinowskie, by poradzić sobie z masowym opuszczaniem wsi przez chłopów, 27 grudnia 1932 r. wprowadziły paszporty wewnętrzne (dowody osobiste). Nikt, kto nie posiadał takiego dokumentu, nie mógł przebywać poza miejscem zamieszkania. Ale ludność wiejska, poza nielicznymi wyjątkami, nie miała w ogóle prawa do paszportów, co za tym idzie, nie mogła opuszczać wsi. Stan taki utrzymał się aż do 1974 r. Restrykcje te oczywiście nie mogły całkowicie zatrzymać głodujących chłopów na wsi. Jednak bardzo niewielki odsetek tych, którzy przedostali się nielegalnie do miast, mógł poprawić swój los. Nie mogąc znaleźć pracy lub kupić albo ewentualnie wyżebrać trochę chleba, rolnicy umierali na ulicach Charkowa, Kijowa, Dniepropietrowska, Połtawy, Winnicy, Humania i innych większych miast Ukrainy. Prawo pięciu kłosów Dla tych, którzy zostawali na wsi, częstokroć jedynym miejscem, gdzie można było znaleźć coś do zjedzenia, było kołchozowe pole. Jednak zerwanie tam choćby kłosa było przestępstwem przeciwko państwu sowieckiemu. Sam Stalin opracował dekret "O ochronie mienia przedsiębiorstw państwowych, kołchozów, spółdzielni oraz wzmocnieniu własności społecznej (socjalistycznej)". Opublikowany 7 sierpnia 1932 r., nazywany był potocznie prawem pięciu kłosów, gdyż za zerwanie takiej liczby groziła kara śmierci lub 10 lat łagru. Skazani nie mogli liczyć na amnestię. Chłopi, ograbieni przez bolszewickich aktywistów z zapasów żywności, jedli dosłownie wszystko, co było pod ręką: liście, trawę, żołędzie, psy, koty, szczury, padlinę etc. Kiedy nie było już nawet tego, nastąpił masowy pomór. Mieszkaniec jednej wsi pisał na wiosnę 1933 r. w liście do swoich rodziców mieszkających w Polsce:"?Jest tu taka bieda, że już gorzej być nie może. Codziennie z głodu umiera 8-9 osób. Jeden drugiego zabija i zjada. Nie myślcie, że piszę coś głupiego. Piszę całkowitą prawdę". Inny świadek tych wydarzeń pisał do brata w II RP: "Zbliża się kres naszego życia. Zjedliśmy wszystko, co mieliśmy. Nawet żołędzi już nie ma. Jeśli Bóg i ty, drogi bracie, nie pomożesz, to umrę bardzo szybko ze swoją rodziną. Żywimy się tylko solą, wodą i szczawiem. Ludzie od niej puchną i my też spuchliśmy. Nie możemy już chodzić. Opuchły nam nogi, ręce i twarze. Zwracam się do ciebie, drogi bracie, na Boga pomóż nam, nie pozwól, abyśmy umarli śmiercią głodową. Śmierć głodowa jest straszna i ciężka. U nas chowają zmarłych bez trumien. Wiozą [zwłoki] i rzucają do jam".