Gdy Karolina Mielniczak, 24-latka z Warszawy, widzi w lusterku samochodu szybko zbliżające się auto, nie słyszy swojego krzyku. Nie czuje, że się kuli albo sztywnieje. Jest tak, jakby jakiś automat przełączał Karolinę z tu i teraz do Karoliny sprzed ponad pół roku, zatrzymującej się na żółtym świetle na skrzyżowaniu na Wisłostradzie. Był ranek, prawie pusta droga. - Nagle w lusterku, znikąd, pojawiła się wielka biała plama - wspomina. Życie po wypadku jakoś wróciło do normy. Karolina chodzi, pracuje, nawet nie leżała w szpitalu. O tym, że krzyczy do dziś, wie od współpasażerów. "Jesienią 2007 r. przeżyłam wypadek samochodowy, na szczęście mnie i mojej rodzinie nic się nie stało - pisze internautka Smętna. - Jednak po miesiącu od wypadku moje myśli wciąż do niego wracały, nie mogłam spać... Robiło mi się słabo, serce kołatało jak oszalałe, męczyłam się szybko, czułam obręcz na głowie, wszystko mnie denerwowało, wpadałam w panikę... i trwa to z przerwami do dziś...". Joanna Cieśla