Dzień był pochmurny i deszczowy. Zbombardowana La Moneda, pałac prezydentów Chile, powoli dogasała. Generał brygady Javier Palacios o godz. 16.20 wezwał detektywów brygady zabójstw policji śledczej. Wkroczyli oni do Salonu Niepodległości, gdzie na kanapie obitej czerwonym aksamitem leżało bezwładne ciało Salvadora Allende, prezydenta Republiki Chile. Salvador Allende Gossens urodził się 26 czerwca 1908 r. w Valparaiso, bogatym mieście portowym nad Pacyfikiem. Jego ojciec, z wykształcenia prawnik, był uroczym człowiekiem i gawędziarzem z ogromnym poczuciem humoru; masonem, ale zupełnie pozbawionym powagi, dyscypliny i odpowiedzialności. Pociągał go hazard i piękne kobiety. Syn odziedziczył po ojcu wiele cech; niektóre pomogą mu w karierze, inne zepsują opinię. Matka Salvadora była gorliwą katoliczką. Allende był otoczony kobietami, które o niego dbały. Siostrę Laurę i córkę Beatriz można nazwać jego politycznymi doradczyniami. Obie były zwolenniczkami radykalnej lewicy, często pośredniczyły w kontaktach Allendego z Fidelem Castro. Beatriz, zwana pieszczotliwie Tati, wyszła za mąż za kubańskiego dyplomatę Luisa Fernandez de Ona, według wszelkiego prawdopodobieństwa oficera wywiadu. Córka często nie zgadzała się z ojcem w ocenach sytuacji politycznej, ale szanowała go jako człowieka. Los zgotował obu paniom ten sam tragiczny koniec. W 1976 r. popełniły samobójstwo, na emigracji na Kubie. Małżeństwo Beatriz rozpadło się, Laura była chora na raka. W 1940 r. Salvador ożenił się z Hortensją Bussi Soto. Mimo licznych romansów Allendego, pozostała przy nim do końca i w pewnym sensie stała się kustoszem jego pamięci. Allende miał liczną grupę oddanych przyjaciół, do których w latach 60. zaliczali się także chadeccy przywódcy Eduardo Frei, Bernardo Leighton oraz Radomiro Tomic. Przyjaźnie te osłabły lub zostały zerwane w okresie jego prezydentury, gdy walka polityczna przekroczyła obowiązujące reguły. Poważny w życiu publicznym Allende lubił się bawić i płatać dowcipy, nieraz nie najwyższego lotu i czasami uciążliwe dla otoczenia. W polemikach z przeciwnikami politycznymi stawał się sarkastyczny i złośliwy. Pił alkohol, ale wbrew plotkom nie był od niego uzależniony. Był człowiekiem wybuchowym, nawet wobec przyjaciół potrafił być twardy i przykry. Uważał się za doskonałego polityka i sądził, że wolno mu więcej niż innym. Niekiedy określano go jako zapatrzonego w siebie narcyza.