Zapalnikiem zazwyczaj jest gniew. Tak jak w Korei Południowej latem ub.r. Lee Myung-bak, nowy proamerykański prezydent, postanowił wznowić import wołowiny ze Stanów Zjednoczonych. Urzędnicy stwierdzili, że jest już bezpieczna, a amerykańskie stada są wolne od choroby wściekłych krów. Koreańczycy nie uwierzyli i organizując się przez Internet tłumnie wylegli na ulice Seulu. Tygodnie wielotysięcznych demonstracji, setki rannych. Każdy ruch policji monitorowali reporterzy-amatorzy, nadając filmowe komunikaty za pomocą podłączonych do Internetu telefonów komórkowych. Podobnie dwa lata wcześniej wylegli na ulice Paryża młodzi Francuzi. Nie uwierzyli rządowi, że nowa ustawa o pierwszym zatrudnieniu, zezwalająca na łatwiejsze zwalnianie z pracy, zmniejszy bezrobocie wśród młodzieży. Gdy premier ogłaszał szczegóły nowego prawa w telewizji, młodzi prowadzili gorącą debatę na 28 tys. blogów. A potem oderwali się od komputerów i pokazali, że dysponują zupełnie realną siłą. Ponadmilionowe manifestacje zmusiły władze do rezygnacji z legislacyjnych pomysłów. To jednak nie tylko gniew mobilizuje do działania. Przekonał się o tym Bono w Chorzowie, gdzie koncertował 5 lipca 2005 r. Gdy irlandzki artysta zaczął śpiewać "New Year Day", piosenkę napisaną w geście solidarności z Polakami po wprowadzeniu stanu wojennego, tłum widzów utworzył gigantyczną biało-czerwoną flagę, która przykryła chorzowski stadion. Bono niejedno już widział, tym razem jednak oniemiał. Inicjatorem akcji koordynowanej przez Internet był Zbych, fan zespołu U2. Na tym nie koniec, bo później zbiorowym wysiłkiem powstała koncertowa płyta wideo, zmontowana z fragmentów nagrań koncertu nadsyłanych przez internautów. Net Generation To Don Tapscott, kanadyjski badacz Internetu, ogłosił narodziny Pokolenia Sieci (Net Generation). Książka "Growing Up Digital" (Dorastając cyfrowo), wydana w 1998 r., szybko stała się międzynarodowym bestsellerem, choć tak naprawdę mało kto zrozumiał jej przesłanie. Tapscott twierdził w niej bowiem, że zaczyna dorastać pokolenie, dla którego podłączony do Internetu komputer jest naturalnym środowiskiem życia, tak jak dla pokolenia ich rodziców telefon stacjonarny i telewizor. Warto jednak pamiętać, że w 1998 r. Internet dopiero zaczynał stawać się popularnym medium. Szybkie łącza były marzeniem, nikt jeszcze nie słyszał o Google'u i blogach, Wikipedia miała narodzić się dopiero za kilka lat, podobnie jak Nasza-klasa.pl i inne serwisy łączące sieciowe społeczności. Dlatego książkę Tapscotta czytało się jak dobre science fiction. Po 10 latach, w październiku ub.r., kanadyjski wizjoner opublikował pracę "GrownUp Digital" (Cyfrowi dorośli), podsumowującą badania przeprowadzone na młodzieży w 12 krajach. Tapscott twierdzi, że pokolenie sieci stanowi już zamkniętą formację, a najstarsi jego przedstawiciele przekroczyli właśnie trzydziestkę. Kim są N-Geners, sieciowcy, czyli po prostu nasze dzieci? Czy rzeczywiście czas spędzany w sieci poświęcają pornografii, jak sądzi Jarosław Kaczyński, były premier Rzeczpospolitej? Czy są głupsi od nas, bo zamiast uczyć się na pamięć faktów wymaganych przez szkołę, polegają na wyszukiwarce Google? Czy są aspołecznymi indywidualistami przyklejonymi do klawiatur swych komputerów i komórek? A może są złodziejami nielegalnie kopiującymi utwory muzyczne i filmowe? Albo są apolitycznymi cynikami, bo nie zapisują się do partii i organizacji społecznych ani nie czytają gazet?