Odcinek pilotażowy, nie ukrywam, mocno mnie rozczarował. Miał dowodzić, że WSI (na początku lat 90-tych) chciały przejąć kontrolę nad mediami, głównie elektronicznymi. Dowiódł przede wszystkim nieudolności autorów. Nie wiem bowiem, na czym ta kontrola miała polegać. Na 115 agentach, i to nie głównie wśród dziennikarzy, ale - ogólnie rzecz biorąc ludzi - mediów, a więc pewnie i zarządzających, i pracowników technicznych. Jak na środowisko kilkunastotysięczne, liczba ta nie wydaje mi się "porażająca", zwłaszcza, że - jak słyszę - są wśród nich byli również dziennikarze zatrudnieni w redakcjach wojskowych. Są i tacy, którzy dawno rozstali się z zawodem. Otóż nic nie wiem o tym, by w latach 90-tych miał wpływ na opinię publiczną redaktor Grzegorz Wodniak z TVP, który w latach 70-tych, a więc wówczas, gdy WSI jeszcze nie istniały w swej obecnej postaci, współpracował pod dumnie brzmiącym pseudonimem Cezar, czy pan Nurowski, czyli Tur, który był pracownikiem ambasady w Maroku, co zwykle jakoś mi się ze służbami kojarzyło. Szczerze mówiąc, o panu Woźniaku już zupełnie zapomniałam i nie mam pojęcia, co on teraz robi. Może kontrola nad mediami miała polegać na jakimś przejmowaniu informacji z telewizji, ale - jak rozumiem - chodziło o informacje jawne, które i tak trafiały na antenę, czyli - o biały wywiad. Czy to jest przestępstwo? Zapewne minister Macierewicz skierował stosowne wnioski do prokuratury w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstw przez panów Woźniaka, Nurowskiego oraz jakiegoś Burskiego, którego nazwiska na razie nie podano, a który miał być ważnym dyrektorem w TVP i miał opanować całą informację. Raport ma ujawniać, zgodnie z ustawą, zachowania przestępcze. Nie wiem też, jakie publikacje czy audycje WSI inspirowały. Może kampanię, abyśmy kupili F-16? (mnie osobiście bardziej podobał się Grippen), a może w kwestii konieczności zwiększenia lub zmniejszania armii? Pan Lech Pietrzak z komisji weryfikacyjnej powiedział, że WSI inspirowały artykuły i materiały służące kreowaniu pożądanej rzeczywistości. Jeśli miałabym mówić o wpływie służb specjalnych na kreowanie rzeczywistości w tym właśnie aspekcie, to wydaje mi się, że obecnie, w trakcie likwidacji i weryfikacji, ta właśnie działalność stała się najważniejsza i wpływ ten jest przemożny. Może nawet nigdy tak intensywnie rzeczywistości nie kreowano. W ubiegłym tygodniu komisja spotkała się z panem Andrzejem Grajewskim, na jego prośbę zresztą. Pan Grajewski kilka tygodni temu ujawniony został przez jedną z gazet jako współpracownik WSI w latach 90-tych. Okazało się, że publikacja nastąpiła w tydzień po tym, gdy minister obrony narodowej zaproponował mu stanowisko szefa wywiadu wojskowego, bo obecny szef, pan Marczuk (dawniej straż miejska w Warszawie), sobie nie radzi. Oczywiście kandydatura została w ten sposób utrącona, a minister został przez pana prezydenta skarcony za wydanie oświadczenia, że pan Grajewski dobrze przysłużył się Polsce swymi analizami (jest wybitnym specjalistą od rosyjskich służb specjalnych). Czy to nie jest bardzo realne kreowanie rzeczywistości? A czy materiał w telewizji publicznej nie kreuje rzeczywistości, przygotowując publiczność do ujawnienia raportu, który - jak słychać - żadnych rewelacji nie przyniesie? Tym bardziej trzeba przecież podgrzać atmosferę. Czy to nie jest oddziaływanie służb i próba opanowania mediów, a przynajmniej - wywieranie na nie wpływu? Tymczasem obecnie jest to ustawowo zakazane.