Dlaczego śpimy? W starożytnej Grecji powszechnie uważano, że poprzez sny komunikują się z nami bogowie. Demokryt z kolei głosił, że we śnie ulatują z nas atomy duszy, których ubytek uzupełniać musimy nieprzerwanie oddychając (zanim nie wyzioniemy ducha). Arystoteles kwestii snu i bezsenności poświęcił całą uczoną rozprawę, w której pisał, iż "co do snu i czuwania, rozważyć musimy, czym one są: czy są one szczególne dla duszy, czy dla ciała, czy też im wspólne; jeśli zaś wspólne, do której części duszy lub ciała się odnoszą: więcej, jaka jest przyczyna tego, że są one atrybutem zwierząt oraz czy wszystkich zwierząt jest udziałem". Ten program badawczy po 2300 latach nadal nie jest ukończony. O zjawisku snu - które Wikipedia definiuje jako stan czynnościowy ośrodkowego układu nerwowego, podczas którego następuje zniesienie świadomości oraz bezruch (paraliż senny) - wiele się w tym czasie dowiedzieliśmy. W 1951 r. na przykład doktorant University of Chicago Eugene Aserinsky podłączył swego syna do nowej maszyny do pomiaru fal mózgowych (dziś zwanej elektroencefalografem) i odkrył fazy snu. Okazało się, że kiedy śpimy, aktywność mózgu przechodzi trwające normalnie około 90 min cykle, na zmianę zapadając w tzw. sen głęboki (NREM - od non rapid eye movement - lub wolnofalowy, z racji emitowanych w tym czasie elektrycznych fal delta o zmiennej intensywności) oraz sen płytki (REM, zwany też paradoksalnym), w czasie którego występuje szybki ruch gałek ocznych. W tej drugiej fazie pojawiają się najczęściej marzenia senne. Obie fazy dzielą się jeszcze na stadia, ale nie komplikujmy... Odkrycie faz uprzytomniło badaczom, że do wyjaśnienia pozostało nie jedno zjawisko snu, lecz dwie odmienne jego formy, spełniające zapewne odmienne funkcje. Poza tym proste wyjaśnienie, że sen jest formą odpoczynku mózgu po trudach dziennego myślenia, stało się znacznie mniej przekonujące. Po prostu korzyść energetyczna, wynikająca ze zniesienia świadomości i paraliżu sennego, była w istocie tak nieznaczna, że trudno było usprawiedliwić nią fakt, iż na 8 godz. w ciągu doby stajemy się nieprzytomni i bezwładni, więc łatwo może nas upolować przechodzący nieopodal drapieżnik. Narażanie się na takie niebezpieczeństwo byłoby grubym błędem natury, gdyby sen nie spełniał jakichś innych ważnych zadań, poważnie zwiększających nasze biologiczne przystosowanie. Badacze snu ruszyli więc na poszukiwania. W 1994 r. wydawało się, że grupa uczonych z Instytutu Weizmanna w Rehovot wie, jak wyjaśnić funkcję snu REM. Od dawna podejrzewano, że sen jest utrwalaczem pamięci. Izraelscy naukowcy wykazali, że faza REM wzmacnia tzw. pamięć proceduralną (ruchową) - odmienną od pamięci deklaratywnej (długofalowej pamięci jawnej). Hipotezę tę polubił Robert Stickgold, bardzo znany neurolog poznawczy z Harvard University, który stał się jej najbardziej znaczącym orędownikiem. Sprawa okazała się jednak bardziej skomplikowana, bo dalsze badania dowiodły, że sen NREM także pomaga owej proceduralnej pamięci. Generalnie jednak Stickgold jest zdania, że prawdopodobnie różne typy zadań pamięciowych potrzebują różnych rodzajów snu. I nie zmienia jego przekonania fakt, że znany jest przypadek Izraelczyka z odłamkiem szrapnela w mózgu, który nigdy nie przechodzi we śnie fazy REM, a mimo to ukończył prawo. Nic tak nie rozwija nauki jak spory. Jerome M. Siegel z University of California w Los Angeles, inny amerykański psychiatra i dormolog (po łacinie - badacz snu), w opublikowanym w "Science" w 2001 r. artykule poddał hipotezę wspieraną przez Stickgolda pryncypialnej krytyce. Stwierdził, że dowody na to, iż sen REM służy do konsolidacji pamięci, nie składają się w logiczną całość - badania na zwierzętach nie potwierdziły jej, a u ludzi nie odkryto żadnej korelacji pomiędzy długością tej fazy snu i zdolnością uczenia się. Co więcej, u wielu osób, u których faza REM jest nieobecna wskutek działania leków neurologicznych lub uszkodzeń mózgu, nie zaobserwowano deficytu pamięci. Jaka jest zatem ulubiona hipoteza Siegela? Tak oto wyjaśnia funkcję snu NREM: sen to dla mózgu czas generalnych porządków i remontu. W innych tkankach, których komórki dzielą się szybciej, uszkodzenia spowodowane przez wolne rodniki mogą być reperowane na bieżąco, jednak komórki nerwowe (z wyjątkiem hipokampu) powstają wolno, więc enzymy dokonujące ich przeglądu i napraw mogą potrzebować czasu mniejszej aktywności, by wykonać zadanie. Same enzymy także ulegają uszkodzeniom i w czasie snu mogą być wzmacniane lub zamieniane przez nowe zastępy.