Tomy depesz z 1989 r. dotyczą obrad Okrągłego Stołu, przygotowań i przebiegu wizyty prezydenta George'a Busha w Polsce, wyboru gen. Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta PRL oraz powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego. Są wydawnictwem o tyle niezwykłym, że w normalnych warunkach na publikację depesz czekać byśmy musieli co najmniej do 2019 r. (dokumenty dyplomatyczne mają 30- lub 50-letnią karencję na druk). W tomie, nazwijmy go amerykańskim (korespondencja Ambasady USA w Warszawie z Departamentem Stanu), zamieszczono 86 dokumentów, w polskim (Ambasada PRL w USA - MSZ) - 83. "Dokumenty zgromadzone w obu publikacjach - stwierdza Marek Jędrys w tomie polskim - są istotnie różniącymi się od siebie zbiorami. Zwraca nade wszystko uwagę, że korespondencja Ambasady PRL w Waszyngtonie jest skromniejsza zarówno objętościowo, jak i w warstwie merytorycznej. Mniej w niej własnych komentarzy autorów, ocen i prognoz niż w korespondencji Ambasady Stanów Zjednoczonych w Warszawie". Autor tłumaczy to tym, że to Warszawa była centrum wydarzeń, ale dodaje również, że ambasada w Waszyngtonie "podobnie jak cała polska służba dyplomatyczna w tym czasie dysponowała jedynie bardzo przestarzałą, wręcz archaiczną techniką szyfrowania, co nie pozostało bez wpływu na korespondencję prowadzoną tą drogą". Zacofanie w dziedzinie techniki szyfrowania miało niewątpliwy wpływ na długość depesz, lecz o ich jakości decydowały przede wszystkim zdolności analityczne autorów. Ambasadą amerykańską w Warszawie kierował zawodowy dyplomata, urodzony w 1927 r. John Davis Jr. Ukończył Uniwersytet w Kalifornii i prestiżowy Uniwersytet Harvarda. W 1955 r. rozpoczął karierę dyplomatyczną, pracował m.in. na placówkach w Dżakarcie, Rzymie, Mediolanie i Sydney. W 1960 r. skierowany został do Polski, gdzie spędził trzy lata jako pracownik działu gospodarczego ambasady. Ponownie znalazł się w Polsce w latach 1973-1976 już jako zastępca ambasadora. Powrócił do Warszawy w 1983 r. jako chargé d'affaires. Był to chyba najgorszy okres w stosunkach polsko-amerykańskich. Dopiero w 1988 r. uzyskał akredytację władz polskich jako ambasador. W 1990 r. zakończył misję w Polsce. Dwa lata później został ambasadorem w Rumunii. Davis wspomina, że gdy w 1983 r. zjechał do Warszawy, panowała tu wroga atmosfera wobec USA. "Ambasada była otoczona przez milicję i esbeków, którzy nękali naszych polskich pracowników oraz zakazywali odwiedzającym wstępu do ambasady i biblioteki. Było więc nieco zaskakujące, że dwa miesiące po moim przyjeździe złożył nam wizytę profesor Adam Schaff. Zasugerował on, że został upoważniony przez najwyższe władze do rozmów o tym, co można zrobić, aby poprawić nasze wzajemne stosunki. Waszyngton był sceptyczny co do uczciwości zamiarów Schaffa. Powiedziałem mu więc, aby w dowód dobrej woli poprosił swoich szefów o usunięcie kordonu policyjnego i ubeckiego wokół ambasady. Po kilku dniach kordon został zdjęty". To był jedyny, ale bardzo ważny skutek ówczesnej misji prof. Schaffa. Ambasada uzyskała bowiem możliwość kontaktów z działaczami zdelegalizowanej Solidarności i przedstawicielami sympatyzujących z nią środowisk opiniotwórczych. Działano różnymi metodami. Organizując pokazy filmowe, zapraszając na spotkania, lunche i kolacje. Starano się, co zawsze czynią dyplomaci, rozbudowywać kontakty i stwarzać możliwości do wymiany poglądów. A również, czego normalnie dyplomaci nie czynią, inspirować środowiska opozycyjne.