Angelika zawsze marzyła o takiej pracy. Skończyła marketing, miała 23 lata, gdy przyjęto ją do tej agencji reklamowej. To było cztery lata temu, tuż po olimpiadzie w Atenach, kraj był jeszcze w euforii, przyszłość zapowiadała się różowo. - Jak będziesz zasuwać, za kilka lat dostaniesz dwa albo trzy razy więcej - mówili szefowie. Angelika nie tylko zasuwała, ale była też cierpliwa. - Pracowałam po 13-14 godzin. Myślałam, że to się wkrótce zwróci - mówi. Na początku dostawała niecałe 900 euro na rękę, niedużo, w każdym razie nie tyle, ile oczekiwała. Ale mieszkała jeszcze z rodzicami, zakup mieszkania odłożyła na później, więc starczało na życie. Pocieszała się, że nie należy do "pokolenia 700 euro", a jej marzenie o awansie wydawało się w zasięgu ręki. Kostas Argyros z Aten, Piotr Kowalczuk z Rzymu i Aleksandra Lipczak z Barcelony Czytaj więcej w Polityce.