GTL, CTL i BTL - trzy akronimy robią ostatnio karierę na rynku paliw. To angielskie skróty od gas to liquid, carbon to liquid i biomasse to liquid. Opisują sposoby produkcji syntetycznych paliw płynnych z naturalnego gazu ziemnego, węgla oraz - na razie raczej hipotetycznie - z odpadów roślinnych. Historycznie pierwsze było CTL - upłynnianie węgla. Dokonał tego w 1913 r. Friedrich Bergius w prywatnym laboratorium w Hanowerze. Późniejszy noblista w 1927 r. udoskonalił swój proces na tyle, że w zakładach w Leuna rozpoczęto produkcję syntiny - syntetycznej benzyny. Równolegle prace prowadził zespół z Kaiser Wilhelm Institute, kierowany przez Franza Fischera i Hansa Tropsha. Badacze w obu zespołach wychodzili z tego samego założenia - kopalne węgle zawierają za mało wodoru, aby mogły być przydatne do wybuchowego spalania w silnikach spalinowych. Zespół Bergiusa wybrał metodę bezpośrednią uzupełnienia niedoboru - mielono węgiel na pył, mieszano go z ciężkim olejem, dodawano gazowy wodór i ogrzewano pod bardzo wysokim ciśnieniem. Fischer i Tropsch zastosowali sposób pośredni: węgiel spalano w kontrolowanych warunkach, dodając parę wodną uzyskiwano tzw. gaz syntezowy - mieszaninę wodoru i tlenku węgla. Gaz przepuszczano przez katalizator, następowała zmiana połączeń chemicznych i z reaktora zaczynała płynąć gęsta brunatna ciecz podobna do ropy naftowej. Metoda Fischera-Tropscha (w skrócie F-T) została wdrożona do produkcji dwa lata wcześniej niż Bergiusa, ale podczas wojny przegrała o kilka długości z konkurentem i nie była stosowana na większą skalę. Początkowo motorem doświadczeń popieranych przez lobby węglowe była chęć zagospodarowania nadwyżek węgla kamiennego z Zagłębia Ruhry. Naukowcy nie mieli zamiaru tworzyć technologii umożliwiającej prowadzenie wojny mimo braku złóż ropy naftowej. Złowrogi sens badaniom nadał Albert Speer, który dostrzegł szansę i pomysł podsunął Hitlerowi.