W Stanach Zjednoczonych firmy Cephos i No Lie MRI dysponują zaawansowanymi prototypami urządzeń do czytania w myślach. Brzmi to jak science fiction, jednak nie od dziś wiadomo, że dzięki funkcjonalnemu rezonansowi magnetycznemu fMRI (functional magnetic resonance imaging) możliwe jest podglądanie pracy mózgu w czasie rzeczywistym. Wynik rezonansu uzyskany za pomocą specjalnego skanera pozwala odkryć intencje osoby, którą poddano testowi, np. na prawdomówność lub kojarzenie pojęć. Jest to możliwe dzięki analizie zmiany poziomu utlenienia krwi w ośrodkach mózgu odpowiedzialnych za procesy poznawcze. Poziom ten wzrasta, gdy na przykład świadomie mijamy się z prawdą. Po prostu, aby skłamać, potrzebujemy dodatkowej energii. Na początku był poligraf Skaner fMRI będzie prawdopodobnie następcą liczącego prawie 100 lat poligrafu, potocznie zwanego wykrywaczem kłamstw. Na początku XX w. idea maszyny, która uwolni społeczeństwo od oszustów, padła w USA na podatny grunt. Amerykanie to w dużej części potomkowie purytańskich emigrantów znanych z ascezy i surowych zasad moralnych. Jednak pierwszy na pomysł wykrywacza kłamstw wpadł człowiek, który z purytańską moralnością nie miał nic wspólnego. William Moulton Marston, ekscentryczny prawnik i psycholog, nie ograniczał swojego życia do ciężkiej pracy. Mieszkając pod jednym dachem w szczęśliwym związku z żoną i młodszą przyjaciółką, zajmował się w wolnych chwilach wymyślaniem komiksów. Był autorem wydawanej od 1941 r. serii o Wonder Woman - superkobiecie pełnej uroku i seksapilu, która walczy z przestępcami i jest obdarzona nadprzyrodzoną siłą. Jednym z jej atrybutów było lasso prawdy, dzięki któremu mogła zmuszać przestępców do wyjawiania tajemnic. Gadżet łatwo kojarzono z wykrywaczem kłamstw, który stawał się coraz bardziej popularny. Jego prototyp Marston skonstruował jeszcze w 1913 r., pracując na uniwersytecie w Harvardzie. Analizując metodę do mierzenia ciśnienia skurczowego krwi, udowodnił, że monitorując jego zmiany można poznać, kiedy ktoś kłamie. Jego odkryciem zainteresował się młody policjant z Kalifornii John Augustus Larson. Był jedynym w tamtych czasach amerykańskim stróżem prawa z doktoratem, który obronił w katedrze fizjologii na University of California. Ta wiedza pomogła mu ulepszyć technikę stosowaną przez Marstona i opracować poligraf w wersji podobnej do współczesnej. Młody policjant nie tylko zawdzięcza swemu wynalazkowi sławę, ale i żonę, którą jeszcze za narzeczeńskich czasów poddał badaniu poligrafem i zapytał, czy go kocha. Przyszła pani Larson odpowiedziała: nie, a obsługujący urządzenie naukowiec radośnie krzyknął - ona kłamie!