Beata Mirska dobrze wie, gdzie wiek jest najbardziej istotny. W sekretariatach kolejność jest taka: wiek, wygląd, wykształcenie. Gdy miała 30 kilogramów i 15 lat mniej, też ją zatrudnił pewien prezes w firmie budowlanej. - Doświadczenia żadnego, ale zostałam dyrektorem handlowym - szczerze wyznaje. - Kiedyś szef zabrał mnie do Zaporoża. Pierwszy i ostatni raz. Po tej wycieczce zaraz się zwolniłam. 90 proc. szukających rady i unijnej żywności na wykarmienie dzieci w stowarzyszeniu Damy Radę, gdzie teraz działa Beata, to bezrobotni ze względu na wiek. Razem kilka tysięcy. Z depresją, czasem prosto z Kliniki Psychiatrycznej w Warszawie przy Nowowiejskiej. Kobiety mówią o sobie: Niereprezentacyjne to już nie to. Większość przekroczyła 35 lat. 35 lat to niepisana cezura. Ma różne nazwy: wiek nieodpowiedni, nieprodukcyjny, niekomercyjny. Od czterdziestki z każdym rokiem ubywa nam nadziei. Po sześćdziesiątce - to przyjmowana przez WHO dolna granica starości - prawie nikt nie ma już oczekiwań co do przyszłości.