Matko niewyczerpana, nieskazitelna twórczyni, pierwourodzona, zapłodniona przez samą siebie, poczęta przez samą siebie, wyłoniona z samej siebie i radująca się w sobie. O wieczyście zapłodniona, o dziewico i żywicielko wszystkiego, czysta i rozwiązła, niewinna i oddana uciechom, niewymowna, nocna, cicha, oddychająca ogniem, piano morza" - modliła się Bilitis, poetka i kapłanka Bogini, postać literacka stworzona przez Piotra Louysa. Korzenie mitu Bogini, najstarszego w historii ludzkości, sięgają jednak o wiele głębiej. Prawdopodobnie łowieckich społeczności epoki paleolitu. Pani zwierząt Sztuka paleolitu znała dwa tematy: zwierzęta i kobiety. Najstarsze wyroby ceramiczne, datowane na 26-28 tys. lat p.n.e., to figurki kobiece, podobne rzeźbiono we wszelkich możliwych materiałach. Także na terenach Polski nad rzeką Kamienną znaleziono wiele figurek przypominających Wenus z Willendorfu (paleolityczną figurkę kobiety odkrytą w 1908 r. w Austrii), datowanych na 11 tys. lat p.n.e. Ponieważ jest to świat sprzed źródeł pisanych, ortodoksyjni badacze twierdzą, że ich odkrycie świadczy jedynie o istnieniu kobiet w tych rejonach. Jest jednak tych artefaktów zbyt dużo i zbyt są monotematyczne, by tak po prostu je skwitować. Gdy dodać do tego, że w owym czasie zmarłych chowano w pozycji płodowej, tak jakby składano ich do łona matki Ziemi, by mogli się odrodzić ponownie, można przyjąć hipotezę, że już wtedy w ludzkiej świadomości zarysowała się postać Wielkiej Bogini. "Dlaczego w społeczeństwie tak agresywnie męskim dominację uzyskała Bogini? - zastanawia się Karen Amstrong w "Krótkiej historii mitu". - Myśliwi ryzykowali życie, aby dostarczać pożywienie swym kobietom i dzieciom. Wywołane polowaniem poczucie winy i niepokój w połączeniu z frustracją spowodowaną przez rytualny celibat mogły być projektowane na obraz potężnej kobiety, wiecznie domagającej się krwi. Łowcy wiedzieli przecież, że źródłem nowego życia są kobiety; to one, nie zaś ginący łatwo mężczyźni, gwarantowały ciągłość. Tym sposobem kobieta stała się budzącą lęk ikoną samego życia - życia domagającego się wiecznej ofiary z mężczyzn i zwierząt". Zwłaszcza, jak pisze wybitny religioznawca Mircea Eliade, że początkowo rola ojca w akcie zapłodnienia była nieznana. Mężczyzna nie był twórcą w płaszczyźnie biologicznej. Jego życie kończyło się wraz z nim. Kobieta była w pewnym sensie nieśmiertelna. Zdolność rodzenia była zdolnością pomnażania. A przecież o to chodziło: by przetrwało plemię i by było więcej zwierzyny. Córkami tej pierwszej Pani dzikiej zwierzyny będą później kreteńska Potnia Theron i grecka Artemida. Czytaj więcej w Polityce.