Joanna Podgórska: - To nie będzie muzeum Holocaustu? Jerzy Halbersztadt: - Nie, to będzie muzeum całego tysiąclecia żydowskiej obecności w Polsce. Ale w dzisiejszej Polsce tematy żydowskie kojarzą się głównie z Zagładą. I to jest zrozumiałe. Dla tych, którzy przyjadą ze świata zwiedzać nasze muzeum, to także będzie najważniejsza kwestia. Szczególnie interesujące będzie dla nich, jak zostanie ona przedstawiona w polskim muzeum, a będzie to ujęcie odmienne niż w innych muzeach na świecie. Inny rodzaj narracji. W tej narracji Holocaust jest zakończeniem historii, która trwała tysiąc lat? Nie, nie zakończeniem. Okres powojenny i nasza współczesność to też bardzo ważne dla nas problemy. Ale cała tysiącletnia historia jest dla nas punktem odniesienia dla opowieści o Holocauście, choć jest to tylko jedna z ośmiu galerii wystawy. Zwłaszcza historia poprzedzająca Zagładę bezpośrednio, czyli dwudziestolecie międzywojenne. Chcemy pokazać obraz żydowskiego społeczeństwa i jego kultury, które rozwijały się we wzajemnym oddziaływaniu z kulturą polską. To bardzo ciekawy czas, gdy oba społeczeństwa modernizowały się i w pewnym sensie po raz pierwszy doświadczały życia w warunkach demokratycznych. Nastąpiła eksplozja aktywności żydowskich organizacji oświatowych, kulturalnych, gospodarczych. II Rzeczpospolita była specyficznym laboratorium, w którym rozwijało się nowoczesne żydowskie życie i miało to ogromny wpływ na późniejszy kształt Państwa Izrael. Będziemy pokazywali naszym zwiedzającym, że Zagłada to nie tylko potworna maszyneria wymyślona przez zbrodniarzy, ale zamordowanie niemal całego tego świata: języka, filmu, teatru, obyczajowości. Z istniejących materiałów chcemy odtworzyć żydowską ulicę, na której toczyło się życie. Najpierw las We wspomnieniach Żydów, którzy z Polski wyemigrowali, można przeczytać, że to, za czym najbardziej tęsknią, to widok brzóz, zapach jaśminu, rytm pór roku. Czy dlatego ta historia zaczyna się w lesie? To jeden z powodów. Może to zaskakujący pomysł, ale z indywidualnych wspomnień i zapisów literackich wynika, że przyroda miała niezwykłą wartość emocjonalną i pozostała częścią pamięci. Ale też do pierwszych spotkań i kontaktów między dwiema społecznościami dochodziło na leśnych drogach, gdy żydowscy kupcy podróżowali po piastowskiej Polsce. Wreszcie trzeci czynnik - taki początek ekspozycji tworzy specyficzną atmosferę, izoluje zwiedzających od prozaicznego życia. Las to śluza, przez którą przechodzą z ulicy do muzeum po opowieść o żydowskiej historii. Wyjdźmy więc z lasu i idźmy dalej. Jesteśmy we wczesnym średniowieczu, gdy rozpoczynało się osadnictwo i rozwój gmin żydowskich na ziemiach polskich. W tej galerii chcemy pokazać mechanizmy ekonomiczne, które z jednej strony skłaniały władców polskich do zabiegania o to, by Żydzi się tu osiedlali, a z drugiej sprawiały, że ten obszar był interesujący i ważny jako punkt docelowy wędrówek żydowskiej diaspory. Pokażemy obraz średniowiecznego miasta, kopie dokumentów i przywilejów, jakie określały położenia prawne ludności żydowskiej, a także jej udział w życiu gospodarczym. Znaczna część imigracji żydowskiej w tym okresie była częścią wielkiego ruchu, przekształcającego kulturowy pejzaż Polski, jakim było powstawanie miast. Następne dwie galerie poświęcone będą czasom nowożytnym. Pierwsza - powstaniu dużych, liczących się gmin żydowskich głównie w miastach królewskich i relacjom między władzą królewską a Żydami Korony. Druga pokaże etap, gdy w związku z kolonizacją ziem wschodnich włączonych do Korony po unii lubelskiej żydowskie osadnictwo dotarło na te tereny. Obie te galerie są ważne dla uświadomienia, że dzieje żydowskie w Polsce były bardzo ściśle splecione z dziejami polskiej państwowości, etapami jej rozwoju. To rzecz kompletnie nierozumiana i zapomniana w środowiskach żydowskich na świecie. A i w Polsce zapomniano, jak wielki wkład w rozwój gospodarki i miast mieli Żydzi. Chcemy zrekonstruować drewnianą synagogę w Gwoźdźcu, ale też pokazać obraz małomiasteczkowej architektury, rynek, karczmę, dwór; tych miejsc, w których obie społeczności się kontaktowały. Wschodni sztetl, wbrew pozorom, nie był żydowskim miasteczkiem. Często był on demograficznie zdominowany przez Żydów, ale jego ludność była zróżnicowana.