Krótko po pierwszej telewizyjnej emisji spotu reklamowego jednego z banków, z Markiem Kondratem parodiującym prezydenckie orędzie, na biurku Piotra Kownackiego rozdzwonił się telefon. - Chyba z pięciu dziennikarzy dopytywało, czy będziemy reagować. Mówiłem, że nie będziemy. Choć reklama mi się nie podoba - relacjonuje prezydencki minister. Wtedy, pod koniec sierpnia, Kownacki - choć formalnie wciąż wiceszef Kancelarii - praktycznie już nią zarządzał po dymisji szefowej Anny Fotygi. Dziennikarze przekonywali, że wcześniej Kancelaria na pewno skrytykowałaby reklamę. - Odpowiadałem, że być może tak. Ale że według mnie nie byłoby to właściwe. Natomiast generalnie uważam, że urząd pracował dotychczas bardzo dobrze - dodaje szybko nowy szef. O zaznaczenie szacunku dla dokonań poprzedniczki prosi kilka razy. Następca Anny Fotygi umie robić bilans zysków i strat. Odbijająca się kilkudniowym echem konferencja w rocznicę powstania Wolnych Związków Zawodowych, zorganizowana w Sejmie przez PiS i Annę Walentynowicz, odbyła się pod patronatem prezydenta. Ale Lech Kaczyński, który wedle zapowiedzi miał ją otwierać, na imprezie się nie pojawił. Utrzymał moralną więź z oponentami Lecha Wałęsy, nie dał jednak tym razem twarzy ich wersji historii. W relacjach mediów, na ogół krytycznych wobec konferencji, wybijało się, że szefa państwa nie było. W tej nieobecności Kownacki miał swój udział. Joanna Cieśla