Nadchodzi jesień, na festiwalu w Gdyni pokazują się najnowsze filmy, do księgarń trafia wiele książek, życie kulturalne nabiera przyspieszenia i wówczas okazuje się, że kandydatów jest całkiem sporo. Podobnie było w minionym roku. Zdradzając nieco tajemnice obrad naszej redakcyjnej Kapituły, ujawnię, że w kilku dziedzinach mieliśmy wręcz nadmiar mocnych kandydatów, a ostateczne wybory poprzedziły długotrwałe i wyczerpujące debaty. Na przykład literatura: kto powinien zwyciężyć tym razem, Mariusz Sieniewicz czy Michał Witkowski, obaj po raz trzeci nominowani, czy nowicjusz w tym towarzystwie - Hubert Klimko-Dobrzaniecki, pisarz z ciekawym życiorysem i niemniej interesującym dorobkiem? Podobny kłopot bogactwa był w branży filmowej: wyróżniający się aktor, błyskotliwy debiutant w fabule czy kontrowersyjny dokumentalista? Nawet z muzyką popularną nie poszło nam łatwo. Nominowanym, którzy nie dostali w tym roku naszych nagród, obiecujemy, że ze szczególną uwagą będziemy śledzić ich nowe dokonania. Za rok kolejne rozdanie. Czytaj więcej w Polityce.