Przez dwa lata, od czasu poprzednich wyborów, próbowaliśmy w "Polityce" opisać, zrozumieć i ocenić niebanalny polityczny eksperyment, jaki - pod nazwą IV RP - zaproponowali nam Bracia Kaczyńscy. Wiele tych tekstów przypominamy w książkach, które właśnie znalazły się na rynku ("Cień Wielkiego Brata" Mariusza Janickiego i Wiesława Władyki; "Nauczka" Jacka Żakowskiego). Na początku sporo politycznych i społecznych diagnoz, które wyniosły PiS do władzy, uznawaliśmy za interesujące i świeże, choć mieliśmy obawy co do proponowanych recept, a zwłaszcza co do samej praktyki rządzenia, ubieranej w jakąś dziwaczną rewolucyjną i sekciarską retorykę. Dziś nie mamy już wątpliwości: te, kończące się przedwcześnie, rządy były fatalne, a eksperyment IV RP w tej wersji, jaką obserwowaliśmy, stał się własną karykaturą. Przez kilkanaście lat praktykowania polskiej demokracji zwykle nie zajmowaliśmy przed wyborami wyraźnego stanowiska. Teraz ze strony niektórych publicystów, zwłaszcza tych mocno zaangażowanych w popieranie projektu IV RP, spotykamy się z zarzutem braku obiektywizmu. Więc odpowiem: musielibyśmy połknąć własny język, zaprzeczyć wszystkiemu, cośmy przez te dwa lata myśleli, mówili i pisali, żeby życzyć w tych wyborach zwycięstwa PiS. Nie podpowiemy, czy głosować na PO, LiD, PSL czy inny nie-PiS, ale jeśli Państwo, nasi Czytelnicy, traktujecie nas - choćby w jakimś stopniu - jako swoich politycznych doradców, będziemy powtarzać: szkoda kolejnych lat na takie rządy, jakie były. Czytaj więcej w Polityce.