Jeżeli szukać instytucjonalnych rodziców "Polityki", to Polska Zjednoczona Partia Robotnicza była raczej ojcem niż matką. Partia mogła zainspirować, ale podołać logistycznym trudom utworzenia tygodnika - już nie bardzo. 2 stycznia 1957 r. zapadła decyzja Sekretariatu KC PZPR o powołaniu pisma. Kolejnym krokiem była decyzja Zarządu Głównego Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej Prasa z 24 stycznia, że "z dniem 1 lutego 1957 r. powołuje się do życia samodzielne przedsiębiorstwo wydawnicze na pełnym wewnętrznym rozrachunku gospodarczym podległe Zarządowi Głównemu RSW Prasa pod nazwą: Wydawnictwo Prasowe - 'Polityka'. Przedmiotem działalności wydawnictwa będzie wydawanie tygodnika o charakterze kulturalno-społecznym pod nazwą 'Polityka'. Na redaktora naczelnego tygodnika 'Polityka' powołuje się tow. Żółkiewskiego Stefana". Dwa tygodnie po tych formalnych narodzinach Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk wydał 15 lutego 1957 r. zezwolenie na wydawanie tygodnika - w formacie A-2, objętości ośmiu stron i w nakładzie 30 tys. egzemplarzy. Kościec ideowo-polityczny Znajdujące się w teczce materiały nie informują o kompletowaniu zespołu redakcyjnego. Na szczęście przedstawił to dość dokładnie (już przed ćwierćwieczem) Michał Radgowski w książeczce "Polityka i jej czasy". Pierwsza "redakcyjna kadrowa" była gotowa w marcu. Na etatach znalazło się (łącznie z woźnymi i gońcami) 21 osób, z czego tylko pięcioro dziennikarzy (Stefan Żółkiewski, Mieczysław Rakowski, Leon Cieślik, Elżbieta Górska i Józef Kuśmierek). Wkrótce redaktor naczelny (od roku pełniący funkcję ministra oświaty) przestał być traktowany jako pracownik etatowy, a do zespołu dołączył Józef Śmietański. Ponieważ tygodnik miał odgrywać ważną rolę ideologiczną, zwracano uwagę na odpowiedni kościec ideowo-polityczny pracowników (ale tylko etatowych, dziewięciu publicystów-ryczałtowców uniknęło politycznej wiwisekcji). Z dziennikarskiej piątki dwie osoby przyznały się do pochodzenia robotniczego, po jednej do chłopskiego, drobnomieszczańskiego i inteligenckiego (ale pracującego!). Większość mogła się poszczycić wykształceniem wyższym, dwie osoby zakończyły edukację na szkole średniej. Natomiast pod względem politycznym dziennikarska czołówka była bardziej homogeniczna - cztery osoby należały do PZPR, jedna była bezpartyjna.