Trzy tygodnie temu nieoficjalnie ujawniono: kontrola potwierdziła, iż nielegalnie podsłuchiwano dziennikarzy (w tym niżej podpisanego) i za dwa dni do prokuratury zostanie skierowany wniosek o ściganie m.in. byłego szefa CBŚ Jarosława Marca. Czas płynie, a żaden wniosek do prokuratury nie wpłynął. Co pewien czas na światło dzienne wyciągane są za to kolejne sensacje stawiające Jarosława Marca w nieciekawym świetle. A to, że przed laty współpracował za łapówki z przestępcami z Koszalina. A to, że ustawiał przetarg na samochody dla CBŚ. A to, że naginał prawo prowadząc tajne operacje o kryptonimach "Cele" i "Doradca". Ataki nasiliły się nomen omen w marcu, bo wtedy pojawił się news, że Jarosław Marzec wrócił do pracy w policji. Trudno oprzeć się wrażeniu, że wokół Marca toczy się jakaś gra, że dziennikarzom podsuwane są "kwity" mające skompromitować byłego szefa CBŚ. Kto się boi inspektora? Ponad miesiąc trwały próby uzyskania w Komendzie Głównej Policji zgody na rozmowę z inspektorem Jarosławem Marcem. W przypadku funkcjonariusza to obligatoryjny wymóg. Rzecznik KGP długo zwlekał z odpowiedzią, wreszcie, czego nie ukrywał, z dużą niechęcią, ale zgodę wyraził.