Akcja głośnej powieści Patricka Suskinda "Pachnidło", według której powstał wchodzący właśnie na polskie ekrany film, toczy się w czasach, gdy "nie położono jeszcze kresu rozkładowej robocie bakterii, toteż nie było przejawu kiełkującego lub gnijącego życia, któremu nie towarzyszyłby smród"*. Środki higieny i pachnidła były zarezerwowane wyłącznie dla przedstawicieli klasy wyższej, inni pachnieli źle, bo naturalnie. W ten sposób zapach posiadł moc społecznego różnicowania ludzi. Wraz z rozwojem demokracji, pachnidła docierały na coraz niższe szczeble społecznej drabiny. W Polsce socjalizm był pod tym względem wstrzemięźliwy, a kapitalizm staje się coraz bardziej rozpasany. Kultura aromatu Ludzki węch ma być w dzisiejszych czasach przede wszystkim pieszczotliwie łaskotany. Toalety - nawet publiczne - pachną różami, psia sierść - delikatnym szamponem, kubły na śmieci - truskawkami. Przed świętami w hipermarketach rozpylano aromat piernika, sztucznie wzmacniano zapach choinki, w sklepach z ubraniami unosiła się dyskretna woń drogich perfum. Socjologowie ostrzegają przed efektem aromatyzacji współczesnej kultury. Z jednej strony polega on na coraz szybszym rozwoju technologii produkcji syntetycznych zapachów. Z drugiej zaś - na próbach ich zastosowania na wszystkich poziomach codziennego życia, by służyły uatrakcyjnieniu ludzkiej egzystencji. Zapach staje się więc elementem kultury popularnej, może nawet w większym jeszcze stopniu niż pop-przeboje. Tym bardziej że w 89 proc. przypadków odczuwanie zapachu jest doświadczeniem pozaracjonalnym, oddziałującym na podświadomość. - Zapach jest dzisiaj niczym opium dla mas - ocenia dr Marek Krajewski, socjolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, autor książki "Kultury kultury popularnej". - Jego powszechne stosowanie daje złudne poczucie władzy nie tylko nad ciałem, ale także nad środowiskiem naturalnym. Sosna w aerozolu, morska bryza w sztyfcie, jaśmin w kostce są stosowane w każdej cywilizowanej strefie geograficznej. Poszczególne kraje tracą stopniowo swój indywidualny zapach. Środki czystości i higieny rozsiewają podobną woń niezależnie od tego, czy jesteśmy akurat w Atenach, czy Paryżu. Indie pachną kadzidłami, ale w niemal każdym zakątku globu można nabyć świece o tej specyficznej woni. McDonald's wszędzie na świecie wydziela podobne aromaty. Benzyna, asfalt, plastik nawet w oddalonych od siebie miejscach rozsiewają te same wonie. Nie istnieją już przyprawy o egzotycznych aromatach, przypisanych do danych krajów - wszędzie przecież można kupić kurkumę, bazylię, imbir, gałkę muszkatołową. Dezodoranty i perfumy różnią się zapachowymi nutami, jednak w ograniczonym zakresie, bo niemal w każdej dziurze dostępna jest mniej więcej podobna paleta perfum. Nowojorczyk może pachnieć tak samo jak Irlandczyk czy Polak z małego miasteczka. Jest to raczej kwestia mody na konkretne zapachy niż gustu. Świat zapachów naturalnych i charakterystycznych ginie, zastępują go coraz bardziej uniwersalne aromaty syntetyczne. * Cytaty pochodzą z książki "Pachnidło" Patricka Suskinda, w tłum. Małgorzaty Łukasiewicz, wyd. Świat Książki, Warszawa 2006.