U wejścia fotogramy czterech dość podobnych pawilonów z paryskiej wystawy w 1937 r.: faszystowskich Włoch, nazistowskich Niemiec, Rosji radzieckiej i demokratycznych Stanów Zjednoczonych. Zaraz potem olejne portrety Mussoliniego, Hitlera, Stalina i Roosevelta. Dalej plakaty wojenne, fragmenty filmów dokumentalnych i fabularnych, rzeźby, obrazy, grafiki, plany przebudowy miast, okładki magazynów ilustrowanych. Podobieństwa rzucają się w oczy, różnice także. Ci trzej z marsowymi minami są w mundurach. Prezydent USA natomiast w cywilu, przy biurku. Ale i jego głowę otacza boska aureola mądrego, dobrego ojca narodu. Politycy i usłużni wobec nich artyści z tych samych klocków układają kompletnie przeciwstawne treści. Dreszcz człowieka przechodzi, gdy na amerykańskim plakacie z 1943 r. - wyciągnięta ręka trzyma młotek na tle ręki Statuy Wolności trzymającej pochodnię - odnajduje hasło będące repliką szyderczego "Arbeit macht frei" z bramy oświęcimskiego kacetu: "Work to keep free!" ("Pracuj, by utrzymać wolność!"). Propaganda to estetyzacja polityki. Na berlińskiej wystawie widać, że w okresie międzywojennym była kontynuacją propagandy wojennej: akcentowała nieustanną konkurencję narodów na śmierć i życie. Polityka to darwinowska walka o byt, w której "my" - silni, witalni i młodzi, mieliśmy stawić czoła "im" - dekadenckim, barbarzyńskim i agresywnym narodom sąsiednim. Polityka to nie kooperacja, lecz konfrontacja - klas lub ras. Silny bierze wszystko, a słaby ginie. Tam wróg, tu przyjaciel... I drugie wrażenie z wystawy: propaganda pełnymi garściami czerpie ze sztuki awangardowej. Widać to wyraźnie po eksponatach z Włoch, gdzie znakomici artyści, jak czołowy futurysta Filippo Marinetti czy żołnierz i poeta Gabriele d'Annunzio, stali się ideologami faszyzmu. Również w ZSRR, zanim Stalin narzucił radzieckiej propagandzie konserwatywną estetykę realizmu socjalistycznego. Mniej wyraźnie w Niemczech, gdzie Hitler swe własne konserwatywne upodobania estetyczne podniósł do rangi państwowego dogmatu, tępiąc "sztukę zdegenerowaną". Niemniej również w propagandzie III Rzeszy estetyczne nowatorstwo utorowało sobie drogę - choćby w dynamice ujęć i montażu filmów Leni Riefenstahl. Do awangardowej sztuki nawiązywała również amerykańska propaganda Nowego Ładu z lat 30., bez żenady podpatrując sukcesy propagandy totalitarnych państw europejskich.