Bezinteresowne pomaganie innym ludziom jest zjawiskiem fascynującym naukowców od dawna. Analizował je Karol Darwin - nurtowało go pytanie, dlaczego bezwzględny i egoistyczny proces, jakim w swej istocie jest ewolucja biologiczna, doprowadził do powstania altruizmu? W książce "O pochodzeniu człowieka" tak próbował rozstrzygnąć tę zagadkę: "Podniesienie poziomu moralności i zwiększenie się liczby ludzi o wysokich przymiotach z pewnością da ogromną przewagę jednemu plemieniu nad drugim". Ale odpowiedzi na pytanie o narodziny altruizmu biolodzy zaczęli dawać dopiero w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Po pierwsze, jesteśmy gotowi do poświęceń na rzecz swoich krewnych. Im silniejsze więzy krwi, tym większa gotowość do ofiarności. Postępujemy tak (my ludzie oraz inne gatunki zwierząt), gdyż nasze dzieci i kuzyni noszą w sobie te same geny co my. A w ewolucji nie chodzi o nic innego jak o interes samolubnych genów - chcą przetrwać i powielić się w jak największej liczbie kopii. Potrafimy również pomagać niespokrewnionym z nami osobom. Jednak w tym przypadku nie jesteśmy do końca bezinteresowni. W wielu sytuacjach współpraca i wzajemna pomoc okazuje się bardziej opłacalna niż walka. Dlatego biolodzy ten rodzaj altruizmu nazywają odwzajemnionym - pomagam ci, bo liczę, że wesprzesz mnie, kiedy będę w potrzebie. Tak mogą jednak postępować wyłącznie inteligentne gatunki zwierząt, gdyż trzeba pamiętać, kto postępuje uczciwie, a kto oszukuje. Ludzie nie są identyczni pod względem skłonności bycia fair - jedni przestrzegają reguł, chętniej pomagają, a inni, jeśli sprzyjają temu okoliczności, wolą brać niż dawać. Dlatego grupa amerykańskich uczonych z Duke University Medical Center postanowiła przeprowadzić pewien eksperyment badający skłonność do altruizmu. Wyniki opublikowano w "Nature Neuroscience".