Przygotowanie zasadzki to trudna sztuka. Spytaj pierwszego lepszego sierżanta. Trzeba wiedzieć, na kogo się poluje, jakie ma słabe strony, jak wyrządzić mu maksymalną krzywdę. No i co zrobić, żeby samemu nie stać się zwierzyną. W sumie mnóstwo spraw do połapania. Łatwo można się pogubić. I chyba się pogubiliśmy. "Ostatni atak na polski OMLT nadaje się do książek i to tych do nabożeństwa, że żadnemu z naszych nic się nie stało" - napisał w esemesie jeden z żołnierzy służących obecnie w Afganistanie. (OMLT, z ang. Operational Mentoring Liaisoning Team - Operacyjny Zespół Doradczo-Łącznikowy). Opisu tej akcji trudno szukać nie tylko w książkach, ale nawet w artykułach. Podwójny atak na polski konwój i niemal trzygodzinna potyczka, jaką pod koniec maja stoczyli polscy żołnierze, przeszła w zasadzie bez echa. O co zresztą nie było trudno, bo w Afganistanie nie ma obecnie ani jednego polskiego dziennikarza. A polityka informacyjna MON nastawiona jest na informowanie tylko o tych atakach, które skończyły się obrażeniami lub śmiercią któregoś z naszych żołnierzy. Juliusz Ćwieluch