Od kaligrafii do asertywności Szkoła zawsze oprócz wiedzy przekazywała uczniom pewne umiejętności, nawyki, postawy. Dziś wszystko to określa się mianem kompetencji kluczowych. Współczesna edukacja na świecie coraz częściej rezygnuje z przekazywania informacji na rzecz kształtowania kompetencji. To one pozwalają aktywnie funkcjonować zawodowo, społecznie, życiowo, towarzysko. Listę tych kompetencji dyktują zmieniające się czasy, unieważniając lub marginalizując jedne na rzecz innych. W edukacji na świecie konkretne życiowe sprawności ustępują miejsca bardziej wysublimowanym umiejętnościom, jak na przykład asertywność albo niezależność myślenia. Prababcia 11-letniej Adrianny uczyła się w szkole kaligrafii. Ogromny nacisk kładziono na posługiwanie się poprawną polszczyzną, wpajano dobre maniery, a także bezwzględną pokorę wobec starszych. O żadnej asertywności czy niezależności nie było mowy. Prababcia posiada takie kompetencje jak zrobienie domowego makaronu, peklowanie szynki oraz wprawę w szyciu, dzierganiu, haftowaniu bielizny pościelowej, a nawet płaszcza na zimę. Babcia Adrianny ze zrobieniem domowego makaronu miałaby już problemy. Uszycie na podstawie wykroju z "Burdy" bluzki czy sukienki było w jej pokoleniu dość powszechną umiejętnością. W przeciwieństwie do prowadzenia samochodu, postrzeganego jako zajęcie męskie. Matce Adrianny całe szkolne życie także upłynęło w czasach PRL, obowiązkowo uczyła się rosyjskiego (uważanego wtedy za całkowicie nieprzydatny), a na zajęciach praktyczno-technicznych uczono ją tak dziwacznych umiejętności, jak wykonanie młotka z drewna lub popielniczki z metalowej puszki. Obsługi komputera musiała się uczyć już w dorosłym życiu. W pokoleniu Adrianny angielski, obsługa komputera i prawo jazdy to niemal święta trójca, której oczywistości nikt nie kwestionuje. Czytaj więcej w Polityce.