Dokładnie 660 lat temu, w październiku 1347 r., do sycylijskiego portu Mesyna zawinęło kilkanaście genueńskich statków. Przypłynęli nimi uciekinierzy z Kaffy, czyli obecnie ukraińskiej Teodozji nad Morzem Czarnym. Tę należącą do Genui faktorię handlową rok wcześniej zaatakowali Tatarzy. W pewnym momencie wśród oblegających wojsk wybuchła epidemia. Tatarzy wpadli wówczas na makabryczny pomysł: zwłoki zmarłych z powodu zarazy wystrzeliwali katapultami za mury atakowanego miasta. Był to prawdopodobnie pierwszy w historii przypadek zastosowania broni biologicznej. Wraz z uciekinierami z Kaffy choroba dotarła do europejskich wybrzeży Morza Śródziemnego i rozprzestrzeniła się po całej Europie. Nazwana została "czarną śmiercią", gdyż na skórze chorych pojawiały się ciemne plamy spowodowane obumieraniem tkanek. Szacuje się, że choroba zabiła jedną trzecią mieszkańców Europy, a w pewnych regionach kontynentu połowę populacji (niektóre szacunki mówią wręcz o 80 proc. zmarłych). Epidemia dotarła niemal wszędzie i nie oszczędziła nawet odizolowanych od świata klasztorów, uśmiercając między innymi wszystkich mnichów w zgromadzeniu augustianów pod Awinionem i franciszkanów w pobliżu Marsylii. "Czarna śmierć" doprowadziła do poważnego kryzysu społeczno-gospodarczego w Europie, która do tej pory rozwijała się bardzo dynamicznie. Symbolem tego upadku może być piękna katedra w toskańskiej Sienie, która miała zostać rozbudowana i zapewne dziś byłaby największą świątynią chrześcijańską na świecie, gdyby nie zaraza. Dziś przypuszcza się, że była to epidemia dżumy - choroby wywoływanej przez bakterię Yersinia pestis. Atakuje ona szczury, od których można się zarazić poprzez ukąszenie pchły. Dżuma może również przybrać tzw. postać płucną i wtedy bakterie przenoszą się już bezpośrednio z człowieka na człowieka drogą kropelkową. Sharon Moalem jest biologiem ewolucyjnym i neurogenetykiem w Mount Sinai School of Medicine w Nowym Jorku. Od dzieciństwa cierpi na dziedziczną chorobę zwaną hemochromatozą lub cukrzycą brunatną. Powoduje ona nadmierne wchłanianie żelaza z pożywienia. Zbyt wysoki poziom tego pierwiastka w organizmie prowadzi do uszkodzeń trzustki (czego skutkiem jest cukrzyca), serca, wątroby i stawów. Hemochromatozę leczy się regularnie upuszczając krew. Czy cukrzyca ma coś wspólnego z dżumą? Moalem jest autorem książki "Survival of the Sickest: A medical maverick discovers why we need disease" (w wolnym tłumaczeniu: "Przetrwają chorzy: dlaczego potrzebujemy niektórych chorób"), która niedawno ukazała się w USA i Wielkiej Brytanii. Przedstawia w niej bardzo ciekawą teorię wyjaśniającą związek pomiędzy hemochromatozą a "czarną śmiercią". Amerykański uczony uważa, że żyje dzięki brunatnej cukrzycy, która uchroniła jego przodków przed... epidemią dżumy. Żelazo jest pierwiastkiem niezbędnym do życia. Stanowi składnik hemoglobiny - białka będącego barwnikiem czerwonych krwinek i odpowiedzialnego za transport tlenu. Z kolei bakteriom służy w procesach przemiany materii. To może wyjaśniać, dlaczego dżuma była szczególnie groźna dla dorosłych młodych mężczyzn. Mają oni wyższy poziom żelaza w organizmie niż małe dzieci, niezdolne jeszcze do właściwego pobierania go z pożywienia, i kobiety, które tracą ten pierwiastek na skutek menstruacji, porodów i karmienia piersią.