Stacja kolejowa w Oleśnicy, będąca bardzo ważnym węzłem kolejowym na trasie Kluczbork-Wrocław, nie posiadała w swoim pobliżu żadnych schronów bojowych. Jedynymi umocnieniami były małe betonowe ukrycia przeznaczone dla strażników kolejowych. Do dziś zachowało się zaledwie kilka tego typu obiektów na terenach kolejowych Oleśnicy. Inaczej sytuacja przedstawiała się w ZNTK w Oleśnicy, ówczesnym Zakładzie Naprawczym Kolei Rzeszy (RAW), który zajmował się także produkcją dla wojska. Wybudowano tam szereg dużych schronów, niektóre z nich mają połączenia, inne zapewniały komunikację pod całym zakładem. Jedenaście z nich to obiekty, które znajdują się na terenie zakładów. Najwięcej (osiem) ulokowano pod halą B. Przed wejściem głównym, po przeciwnej stronie ulicy, również znajduje się duży schron. W czasie drugiej wojny światowej zakłady wykorzystywały więźniów do pracy. Obozy rozlokowane były w trzech lokalizacjach, a w dwóch przypadkach były to tereny sąsiadujące z zakładami. Na terenie obozów znajdowały się schrony przeznaczone dla osób nadzorujących więźniów. Jeden schron, znajdujący się obecnie na terenie ogrodów działkowych, istnieje do dziś, drugi z terenu byłych działek kolejowych został wyburzony w końcu lat 90. i powstało tam osiedle. Wądoły Istnieje jeszcze trzeci kompleks schronów, którego zagadki nie udało się rozwiązać do dziś. Na końcu wsi, w szczerym polu, znajduje się wyspa drzew i krzewów, a w niej dwa ponadtrzydziestometrowe ciągi schronów. Mowa tu o Wądołach położonych niecały kilometr od Oleśnicy. O ich istnieniu wiem od wielu lat, od co najmniej kilku zastanawiam się nad celem ich powstania właśnie w tym miejscu. Być może na samym zastanawianiu skończyłoby się, gdyby nie któraś z rzędu wycieczka w to miejsce, podczas której odkryłam, że prócz ogólnie znanego ok. 30-metrowego obiektu znajduje się jeszcze jeden zespół schronów. Być może dwa znacznie oddalone od siebie schrony są częścią całego kompleksu schronów? Dwa są do dziś dostępne, reszta z jakichś względów została zasypana bądź uległa zniszczeniu. Pierwszą zastanawiającą mnie rzeczą jest miejsce, w którym zostały wybudowane. Lokalizacja w zasadzie nie pasuje do niczego. Znajdują się na końcu wioski w polu. Jest to powiedzmy teren trudny, oddalony od zabudowań, położony w szczerym polu. Ukształtowanie terenu też samo w sobie jest zagadką - to duże wgłębienie w terenie o powierzchni blisko 30 arów. Skąd ta "dziura"? Zaciekawiona tematem przeprowadziłam wywiady z wieloma najstarszymi mieszkańcami Wądołów. Jednogłośnie powtarzają wersję, jakoby w to miejsce miała spaść bomba, a wgłębienie jest efektem wybuchu. Jednak, gdy skorzysta się z Geoportalu w celu oceny ukształtowania tego terenu, na lej bombowy wcale to nie wygląda. Raczej jest to wyrobisko o w miarę symetrycznych kształtach. Ponadto na mapie z 1918 roku miejsce to jest wyraźnie zaznaczone, co jeszcze bardziej uprawdopodabnia tezę o żwirowni lub piaskowni, a oddala pomysł o wybuchu bomby w tym miejscu. Za tym, że wydobywano tam piasek bądź żwir przemawia fakt, że schrony są właśnie tym kruszywem obsypane. Jak się okazuje pamięć starszych ludzi w tym przypadku okazała się ślepym torem, a opowieść o leju bombowym zwykłą lokalną legendą. Szukanie podobieństw Schrony wybudowane zostały w tamtym miejscu w latach 1942-1944 roku. Są wykonane z prefabrykatów betonowych, typowych dla niemieckich ukryć przeciwlotniczych. Posiadają system odwadniający jak i napowietrzania. Schrony wykonane z takich elementów znajdują się m.in. na stacji w podwrocławskiej Klecinie. Stały również obok mostu Grunwaldzkiego i ul. Wyspiańskiego we Wrocławiu, jednak zostały wyburzone krótko po ich przypadkowym odkryciu podczas budowy (informacje te uzyskałam dzięki archiwum dolny-slask.org). Szukałam również podobnych budowli na terenie Oleśnicy. Stawiałam na to, że schrony na byłym oleśnickim lotnisku są z takich samych elementów. Jednak ich kształty różnią się od siebie. Powiązanie schronów z obozami okazało się trafne, ponieważ zaczęłam dokładnie analizować wszystkie miejsca, w których stały baraki więźniów. Okazuje się, że na terenie byłych działek ogrodowych (nie istnieje) stały poobozowe baraki, które były wykorzystywane na magazyny itd. Po rozwiązaniu ogrodnictwa teren został przeznaczony pod zabudowę, baraki rozebrane, pozostały tylko fundamenty oraz schrony. Samych baraków nie pamiętam, jednak jako uczennica podstawówki bawiłam się tam w chowanego. Zdałam sobie wówczas sprawę, że wrażenie, jakie odnosiłam, jakoby już podobne schrony do tych na Wądołach widziałam, nie było mylne. Mam pewność, że obiekty z byłego ogrodnictwa i schrony na Wądołach były wykonane z takich samych prefabrykatów (kształt). Cel budowy Przedstawię teraz kilka hipotez odnośnie do celu budowy. Ochrona przeciwlotnicza ZNTK. Postawiłam hipotezę - jedną z kilku - o baterii przeciwlotniczej. Przy wnikliwym zapoznaniu się z tematem okazała się co najmniej słaba, by dobrze wyjaśnić cel budowy umocnień. Owszem, za baterią przemawia bliskość ZNTK, które w tamtym okresie było Zakładem Naprawczym Kolei Rzeszy (RAW). Odległość schronów od ZNTK to 900 metrów, czyli jak najbardziej odpowiednia na ulokowanie baterii przeciwlotniczej. Jednak nie znalazłam żadnej betonowej podstawy pod działo, a tym bardziej systemu takich podstaw. Schrony na potrzeby ludności oraz ZNTK. To najsłabsza teoria, zważywszy na słabe zaludnienie wioski oraz odległość od ZNTK, które przecież miało swoje schrony na terenie zakładu oraz przed nim dla pracowników. Relikt zimnej wojny. To ciekawa teoria, z którą spotkałam się całkiem niedawno, sugerująca, że schrony wybudowano dopiero na początku lat 70. Jednak ich budowa na obrzeżach miasta i to z elementów poniemieckich miała jakiś sens? Nikt tego wydarzenia, które byłoby niemałą miejscową sensacją nie widział? Nieprawdopodobne. Schrony na potrzeby obozów jenieckich. "(...) Największy obóz dla obcokrajowców znajdował się przy obecnych ZNTK. Ogółem mieszkało w nim 7-8 tysięcy osób. W obozie tym znajdowały się dwa wydzielone i pilnie strzeżone podobozy dla około 250 niewolników francuskich i 500 rosyjskich. Poza tym mieszkało tam około 800 Polaków, 2 500 Rosjan - cywilów, 300 Francuzów - cywilów, 200 Hiszpanów, 200 Litwinów, 500 Czechów, 200 Rumunów, 400 Ślązaków. Około 80 osób stanowili polscy Volksdeutsche, przeważnie z Kępna i okolic. Przy czym Ślązacy, Czesi, Rumuni, Litwini i volksdeutsche mieszkali oddzielnie i byli traktowani tak jak Niemcy. W obozie na terenie byłego ogrodnictwa PKP mieszkało około 500 Polaków i 300 Rosjan - cywilów. Poza tym istniały jeszcze dwa małe obozy. Jeden znajdował się na terenie Wądołów w sali obok restauracji na końcu wsi po prawej stronie. Mieszkało tam 42 Polaków, 36 Czechów i 24 byłych niewolników polskich. (...)". Zatem w Wądołach znajdował się jeden z obozów oddalony od schronów zaledwie o 100 m. Być może rozwiązanie zagadki powstania tych umocnień jest ściśle związany z nimi. Wielce prawdopodobnym jest, że planowano część jeńców z przeludnionych baraków ulokowanych naprzeciwko ZNTK przenieść na teren Wądołów. To tłumaczyłoby wybudowanie być może całego kompleksu schronów, mogących pomieścić dużą liczbę strażników. A może było całkowicie odwrotnie: planowano zrobić duży obóz w Wądołach, wybudowano schrony, jednak zważywszy na dużą odległość od ZNTK i konieczność prowadzenia więźniów do pracy przez ponad 1,5 km ostatecznie z pomysłu zrezygnowano. Za tym przemawia to, że obóz na Wądołach istniał do 1943 roku. Zastanawiające jest nieproporcjonalna liczba schronów do liczby więźniów w danym obozie. Tam, gdzie ulokowano 7-8 tysięcy robotników przymusowych i potrzebna była największa liczba osób nadzorujących więźniów, mamy tylko dwa schrony. W Wądołach mieszkały zaledwie 102 osoby, a kompleks schronów wybudowano największy. W powyższym cytacie zastanawiający jest fragment "(...) W obozie tym znajdowały się dwa wydzielone i pilnie strzeżone podobozy dla około 250 niewolników francuskich i 500 rosyjskich (...)". Być może rozwiązanie zagadki tkwi w odpowiedzi na pytanie: nad czym pracowało 750 jeńców, skoro stworzono dwa pilnie strzeżone komanda, a pod halą B ulokowano aż 8 dużych schronów. Na terenie oleśnickiego lotniska znajdowało się biuro konstrukcyjne Luftwaffe i nie można wykluczyć, że ówczesne Zakłady Naprawcze Kolei Rzeszy (RAW) były z nim ściśle związane i pracowano nad tajnymi projektami, które wraz z ewakuacją biura i jego archiwum opuściły Oleśnicę. Od zakończenia działań wojennych mija 73 lata, jednak do dziś pozostaje biała plama na kartach historii Oleśnicy, której wciąż nie udało się wyjaśnić, a cel budowy schronów pozostaje zagadką. Julia Montewska Tropicielka tajemnic, pasjonatka ruin, opuszczonych pałaców, zamków i miejsc zapomnianych. Miłośniczka architektury obronnej Dolnego i Górnego Śląska, twórczyni internetowego portalu Łowcy Historii. Źródła: Archiwum dolny-śląsk.org, List do redakcji Panoramy Oleśnickiej nr 4. Styczeń 1995 autorstwa p. Edmunda Kozielczyka opublikowany na stronie Oleśnica.org