Pierwsze samoloty myśliwskie Spitfire Mk. V produkcji brytyjskiej trafiły do ZSRR w ramach umowy "lend-lease" na początku 1943 r. Dostarczono je przez Iran i już wiosną użyto bojowo nad Kubaniem. Po kilku miesiącach maszyny wycofano uznając, że nie nadają się one do roli myśliwca frontowego. Jednak radzieckie lotnictwo z powodu braku odpowiednich samolotów nie mogło sobie dać rady z niemieckimi maszynami rozpoznawczymi działającymi na wysokich pułapach (ok. 10 tys. m). Dlatego zdecydowano się zamówić w Wielkiej Brytanii wysokościową wersję Spitfire’a Mk. IX. Pierwsze maszyny tego typu dotarły do Związku Radzieckiego w lutym 1944 r. i trafiły one do pułków lotnictwa myśliwskiego (plm) OPK (obrony powietrznej kraju). W sumie dostarczono do ZSRR 1183 sztuki w wersji LF. IX i dwa HF. IX, czyli razem 1185 maszyn. Pod koniec wojny na Spitfire’ach latało dwadzieścia sześć z osiemdziesięciu jeden pułków OPK. Jedna z takich jednostek - 348. pułk lotnictwa myśliwskiego OPK (nr poczty polowej 06996) trafił 21 lutego 1945 r. do Krakowa. Z tamtejszego lotniska wykonywał on loty patrolowe nad miastem i Górnym Śląskiem. Pułk został sformowany rozkazem z 15 sierpnia 1941 r. w Archangielskim Okręgu Wojskowym. Początkowo na jego wyposażenie wchodziły samoloty I-153 "Czajka", a w kolejnych latach wojny MIG-3, pochodzące z dostaw "lend-lease" brytyjskie Hurricane oraz amerykańskie Kittyhawk. 28 sierpnia 1942 r. pułk odniósł swoje pierwsze zwycięstwo powietrzne. Lejtnant N. I. Kostikow w rejonie osiedla Mudjugskij nad Morzem Białym zestrzelił niemiecki bombowiec Ju-88. 10 listopada 1943 r. 348 plm został przebazowany na lotnisko Rogań koło Charkowa i włączony do 310. Dywizji Lotnictwa Myśliwskiego (DLM) OPK z Frontu Zachodniego OPK. W kwietniu 1944 r., w związku z reorganizacją wojsk OPK, pułk wraz z dywizją został włączony do 6 Korpusu OPK Frontu Południowego OPK1. Jednostka w listopadzie 1944 r. otrzymała 32 myśliwce produkcji angielskiej Spitfire Mk. IX2 i całkowicie przezbroiła się na ten typ samolotów. Rozkazem z 24 grudnia 1944 r. 310. DLM OPK weszła w skład nowoutworzonego, na bazie Frontu Południowego OPK, Frontu Południowo-Zachodniego OPK, a w styczniu 1945 r. została włączona do 10 Korpusu OPK Frontu Południowo-Zachodniego OPK. W kwietniu 1945 r. dywizja weszła w skład 88. dywizji OPK Frontu Południowo-Zachodniego OPK. Od czerwca 1941 do sierpnia 1942 r. 348 plm OPK dowodził major Konstantin Dmitriewicz Beljakow, a od września 1942 do maja 1945 r. major, a następnie ppłk Władimir Porfirewicz Wetosznikow. Podczas działań nad Małopolską, Górnym Śląskiem, Opolszczyzną, Czechami i Morawami w skład 310. DLM OPK wraz z 348 plm wchodził również 248 plm, który był wyposażony w samoloty myśliwskie amerykańskiej produkcji P-39 Aircobra. Jak już wspomniano 21 lutego 1945 r. ze Lwowa na lotnisko w Krakowie przebazowały się pierwsze Spitfire’y i Kittyhawki 348 pułku. Cała 310. DLM OPK miała osłaniać krakowski węzeł lotniskowy, miasto, most kolejowy i przeprawy przez Wisłę oraz obieky wojskowo-przemysłowe na Górnym Śląsku, szczególnie w Katowicach, Bytomiu, Zabrzu i Gliwicach. 1 marca 1945 r. do Krakowa przebazowały się pozostałe maszyny z lotniska we Lwowie. Z powodu okresu złej pogody oraz małej aktywności niemieckiego lotnictwa, dopiero 22 marca samoloty pułku wzbiły się w powietrze i latały tylko w niektóre dni: 23, 24, 25, 28 marca oraz 13, 16 i dopiero 21 kwietnia. Wykonały wtedy 60 lotów bojowych w rejonie Krakowa, Raciborza i Gliwic. Były to loty patrolowe oraz starty alarmowe na przechwycenie celów powietrznych wskazanych przez stację naprowadzania. Podczas tych ostatnich często dochodziło do pomyłek, wskazane jako cele niemieckie maszyny okazywały się na ogół radzieckimi bombowcami Pe-2 powracającymi na własne lotniska. 1 kwietnia 1945 r. 348 plm miał na stanie 24 sprawne Spitfire’y i 7 niesprawnych. 13 kwietnia 1945 r. doszło do znamiennego zdarzenia, gdy na lot patrolowy w rejon Raciborza-Rybnika wraz z 348 plm udały się samoloty P-39 Aircobra z 248 plm. Mł. lejtnant Charin lecący na samolocie Spitfire został ostrzelany przez własną artylerię przeciwlotniczą należącą do 4 Frontu Ukraińskiego w rejonie 10 kilometrów na południowy-wschód od Raciborza. Maszyna miała przestrzelone przez pocisk skrzydło, ale udało się jej powrócić na własne lotnisko. W dzienniku bojowym 310. DLM OPK zapisano, że obrona plot wojsk lądowych 1 i 4 Frontu Ukraińskiego słabo zna sylwetkę samolotu Spitfire Mk. IX i często prowadzi ogień do własnych samolotów, biorąc je za maszyny Bf-109. I tak tego dnia 348 plm miał szczęście, że skończyło się na uszkodzeniu Spitfire'a, 248 plm odnotował stratę od ognia własnej artylerii plot jednej Aircobry. 16 kwietnia 1945 r. 17 samolotów Spitfire Mk. IX z 348 plm przebazowało się z Krakowa na lotnisko Stroppendorf (8 km na zachód od Gliwic) [dzisiejsza Ostropa - przyp. RS]. Walka powietrzna W dzienniku bojowym Frontu Południowo-Zachodniego OPK pod datą 21 kwietnia 1945 r. znajduje się następujący zapis: "310 DLM wykonała 16 lotów bojowych na patrolowanie w rejonie Raciborza i Opola z nalotem 16 godzin. Doszło do jednego spotkania (z przeciwnikiem), w walce powietrznej zestrzelono jeden Me-109 (zachowana pisownia oryginalna, powinno być Bf-109 - przyp. RS). Z sześciu samolotów, które wyleciały, z zadania bojowego nie wróciły dwa: starszego lejtnanta Filinowa i młodszego lejtnanta Zawrażniewa. Według relacji lotników, którzy lecieli razem z nimi, mł. lejtnant Zawrażniew trafiony przez samolot przeciwnika w walce powietrznej w rejonie Opola, st. lejtnant Filinow przypuszczalnie był atakowany i został trafiony przez samolot przeciwnika. Opis walki powietrznej O g. 15.17 z lotniska Stroppedorf wystartowało 6 samolotów Spitfire z 348 plm pod dowództwem dowódcy eskadry kapitana Iljuszina, w składzie dwóch prowadzących: st. lejtnanta Czernyszewa, st. lejtnanta Filinowa i bocznych: lejtnata Szachowowo, mł. lejtnanta Zawrażniewa i lejtnanta Lewina. Piloci mieli oblecieć i zapoznać się ze swoim rejonem działań bojowych. W chwili startu od oficera naprowadzania otrzymali sygnał, że mają kierować się w rejon stacji naprowadzania. Szóstka kapitana Iljuszyna była naprowadzana drogą radiową do strefy działań bojowych i przeszła pod rozkazy oficera stacji naprowadzania. Krążąc w strefie oczekiwania, st. lejtnant Czernyszew i mł. lejtnant Zawrażniew, wyszli z chmur, zniżając się i ujrzeli na kursach spotkaniowych poniżej siebie sześć Me-109. Jeden z samolotów przeciwnika zauważył radzieckie samoloty, podczas gdy wychodziły z chmur i zaatakował od strony ogona myśliwiec mł. lejtnanta Zawrażniewa. St. lejtnant Czernyszew wykonał wiraż w lewo, zaszedł z dołu od strony ogona niemiecki myśliwiec i ostrzelał go długimi seriami w silnik z odległości 50-60 metrów. Samolot przeciwnika odbił w prawo. Drugi atak st. lejtnant Czernyszew przeprowadził z dołu z tyłu z dystansu 60-100 m, ostrzeliwując silnik i kadłub drugiego samolotu przeciwnika, który w zakręcie atakował mł. lejtnanta Zawrażniewa. Po drugiej serii przeciwnika oddanej do samolotu mł. lejtnanta Zawrażniewa, dał on sygnał: "Zostałem trafiony" i jego samolot zaczął się obniżać, wpadając w korkociąg. Podczas drugiego ataku dwa Me-109 zaszły od strony ogona samolot st. lejtnanta Czernyszewa. On sam w odpowiednim czasie odgadł zamiary przeciwnika, przeprowadził trzeci atak w nawrocie bojowym i oddał dwie niecelne serie. Niemieckie samoloty, wykonując przewrót, rozdzieliły się i odleciały w różne strony. Czwarty atak st. lejtnant Czernyszew przeprowadził na kursie spotkaniowym z odległości 400-100 metrów, ostrzeliwując silnik jednego z Me-109. Trafiona maszyna wykonała przewrót i zaczęła spadać. Wyskoczył z niej pilot, czasza jego spadochronu nie całkiem się rozwinęła. Walka powietrzna trwała 3-4 minuty. Zużyto amunicji: pocisków (do działka - przyp. RS) 240 sztuk, nabojów (do karabinów maszynowych - przyp. RS) - 400 sztuk". Oprócz opisu zamieszczonego w dzienniku bojowym Frontu Południowo-Zachodniego OPK, zdarzenie odnotowano także w dzienniku bojowym 310. DLM OPK, gdzie zamieszczono również raport sztabu 348 plm OPK w tej sprawie, relacje st. lejtnanta Czernyszewa, kapitana Iljuszyna, a także schemat walki powietrznej. I właściwie na tym można by skończyć tę opowieść, gdyby nie kilka wątpliwości co do tej potyczki powietrznej. Wątpliwości Z opisu wiemy, że Rosjanie stracili tego dnia dwa Spitfire'y. Tymczasem Niemcy w dokumentach, do których udało mi się dotrzeć, podają, że 21 kwietnia 1945 r. niemieckie myśliwce z I./JG 77 działający nad terytorium Śląska i Czech zestrzeliły dwa radzieckie samoloty: JAK-3 i Ła-5. Owszem obu stronom zdarzały się błędy w rozpoznaniu typów maszyn, z którymi się spotykali w powietrzu. Ale niemieccy piloci z I./JG 77 latali wcześniej we Włoszech, gdzie mieli często okazję do spotkań ze Spitfire'ami. Druga niemiecka jednostka lotnicza JG 52 działająca także nad wspomnianym terytorium, tego dnia była w trakcie przebazowania ze Świdnicy na lotnisko w Deutsch Brod (obecnie Havlickuv Brod w Czechach). Z kolei sprawa zestrzelonego przez Rosjanina Messerschmitta Bf-109 też budzi wątpliwości. Autorzy książki "Luftwaffe over Czech territory 1945" podają informacje, że wszystkie odnotowane tego dnia straty niemieckich samolotów miały miejsce w środkowych Czechach (okolice Brna) oraz na południu tego kraju: - Bf 109 z II./JG 77 pilotowany przez Obfhr Hansa George’a Bartholonnai'ego utracony został koło Prostejov;- Bf 109 z nie ustalonej jednostki pilotowany przez Fw. Gunthera Kleina, który został podczas lotu ranny, utracono koło miejscowości Jedounice;- Fw 190 zestrzelony koło Horni Bojanovice;- węgierski Bf-109 z 101/II oszt. pilotowany przez hdgy P. Bardon - a zestrzelony został przez obronę przeciwlotniczą 5 km na wschód od Treboń;- niezidentyfikowany samolot zestrzelony został przez myśliwiec w miejscowości Davaky pod Brnem. Wątpliwości budzi także lokalizacja miejsca, gdzie miało dojść do powietrznego starcia. W dokumentach dowództwa frontu OPK zapisano, że miało to miejsce w rejonie Opola. Z kolei w dzienniku bojowym 310. DLM OPK w raporcie sztabu 348 plm jest informacja, że z lotu bojowego: "nie powrócił dowódca eskadry st. lejtnant Filinow z niewiadomych przyczyn i lotnik mł. lejtnant Zawrażniew - zestrzelony w walce powietrznej przez samolot Bf-109, spadł na skraju Morawskiej Ostrawy" (podkreślenie moje - RS). Z kolei st. lejtnant Czernyszew w swoim raporcie napisał, że walka miała miejsce w rejonie Opawy. Te lokalizacje są podawane w dokumentach z datą 21 kwietnia, czyli spisano je niejako "na gorąco", tuż po walce. Natomiast w innym zbiorze dokumentów, z datą 19 maja 1945 r. znajduje się rysunek z opisem, że przedstawia on potyczkę st. lejtnanta Czernyszewa 21 kwietnia 1945 r. w rejonie Raciborza. W przytoczonym opisie walki powietrznej i pozostałych dokumentach wspomina się jeszcze o dwóch miejscach charakterystycznych: stacji naprowadzania i strefie oczekiwania dla samolotów. Ta pierwsza była prawdopodobnie zlokalizowana na pierwszej linii 4 Frontu Ukraińskiego w punkcie Kowerżnice (radziecki zapis, chodzi o Kobeřice w Czechach - przyp. RS), 17,5 kilometra na południowy-zachód od Raciborza. Natomiast raport sztabu 348 pułku mówi, że samoloty zebrały się w punkcie oczekiwania nad miejscowością Katschir (jak zapisali Rosjanie) 15 kilometrów na zachód od Raciborza, czyli nad ówczesnym Katscher - a obecnym miastem Kietrz na Opolszczyźnie. Więc rejon Raciborza jako miejsca walki powietrznej wydaje się najbardziej prawdopodobny. Friendly fire? Nowy spojrzenie na tę walkę powietrzną rzuca raport kapitana Iljuszyna, prowadzącego 21 kwietnia 1945 r. wspomnianą grupę Spitfire'ów. Tak opisał on działania w rejonie stacji naprowadzania: "Na południe (od grupy Spitfire’ów - przyp. R.S.) toczyła się walka JAK-ów z Me-109, ja ze swoją szóstką rozwiniętą w pełnym szyku poleciałem tam. Na kursach zbliżeniowych leciały dwa samoloty 150 metrów poniżej nas. Dałem rozkaz "Atakuję" i rozwinąłem szyk, zniżając się. W tym momencie zobaczyłem, że te samoloty to były JAK-i. Nabierając wysokości zawróciłem w stronę "Zwycięstwa" (kryptonim stacji naprowadzania - przyp.R.S.). Ze mną zostały dwa samoloty: lejtnant Szachowy i lejtnant Lewin. JAK-i weszły nam na ogony i zaczęły doganiać, musiałem jeszcze raz zawrócić i "odciąć" ich. Odlecieli, zniżając się i wykonując obrót na lewo, ja ponownie zawróciłem i poleciałem na "Zwycięstwo". (...) ani Czernyszewa, ani Me-109 nie widziałem. Wtedy pojawiły się Kobry (Aircobry - przyp. R.S.) i Spitfire’y. Po pięciu minutach (...). Wtedy na mój ogon zaczęły wchodzić dwa JAK-i, dały sygnał "Własny samolot", jeden z nich odleciał, drugi uparcie siedział (mi - przyp. R.S.) na ogonie, kilka razy "odcinałem" go, a będąc powyżej nich na dużej prędkości odleciałem na własne terytorium. Jak próbował mnie ścigać, ale w końcu odpuścił. (...) Ze starszym lejtnantem Filinowem łączności nie było". W raporcie sztabu 348 plm sporządzonym 21 kwietnia 1945 r. napisano: "(...) Pozostałe myśliwce (Spitfire’y - przyp. R.S.) spotkania z samolotami przeciwnika nie miały, tylko przeszkadzało im własne lotnictwo, które brało ich za przeciwnika i nawiązywało z nimi walkę". W dzienniku bojowym 310. DLM odnotowano również, że 21 kwietnia 1945 r. "Podczas walki powietrznej i przy podejściu do stacji naprowadzania Spitfire’y IX zostały ostrzelane przez własną artylerię przeciwlotniczą, gdyż wzięto je za maszyny przeciwnika. Artylerzyści nie znali sylwetek samolotów". Iljuszyn w swoim raporcie wspomina również, że byli ostrzeliwywani przez własną artylerię plot: "podczas podejścia do linii frontu". W tym rejonie działała radziecka 38 Armia. W jej dzienniku bojowym zapisano, że 21 kwietnia jej artyleria przeciwlotnicza zestrzeliła tego dnia: "3 samoloty przeciwnika (Me-109)". Co do radzieckich pilotów, którzy nie powrócili z tego zadania bojowego, 22 kwietnia w dzienniku bojowym 310. DLM zapisano, że poszukiwania st. lejtnanta Michaiła Nikiforowicza Filinowa i mł. lejtnanta Aleksandra Timofiejewicza Zawrażniewa nie dały rezultatów. Odnotowano, że obaj zaginęli bez wieści 21 kwietnia 1945 r. Natomiast co do zestrzelonego Messerschmitta Bf-109, pod datą 23 kwietnia zapisano w dzienniku 310. DLM, że otrzymała ona potwierdzenie o zestrzelonym 21 kwietnia 1945 r. przez 348 plm samolocie, właśnie z 38 Armii 4 Frontu Ukraińskiego. Dokumenty dotyczące walki powietrznej Spitfire’ów z Bf-109 sporządzone zostały w oparciu o raport st. lejtnanta Czernyszewa, który brał w niej udział i jako jedyny przeżył. Zastanawiające jest, że w relacji pilota brakuje wielu szczegółów, które zawarte są w tego typu materiałach. W znanych mi radzieckich raportach i dziennikach bojowych jednostek lotniczych, w opisach walk powietrznych (nawet takich, gdzie nie doszło do żadnych zwycięstw powietrznych, ani nie poniesiono strat, określano je jako nierozstrzygnięte) podawane są takie szczegóły, jak kąty podejścia; pułap; rakursy celu; z jakiego kierunku, czy z góry, czy z dołu był atakowany cel itp. Jeżeli zestrzelono samolot przeciwnika, to pisano, kto dany fakt potwierdza np. inny pilot, załoga samolotu lub jednostki naziemne. Tego brakuje w materiałach dotyczących walki powietrznej z 21 kwietnia 1945 r. Czernyszew jako jedyny ocalały, walcząc w stresie, mógł nie zapamiętać takich szczegółów, nie było również nikogo, kto by "na gorąco" potwierdził jego wersję wydarzeń. Ale te niejasności mogą być również spowodowane tym, że prawdopodobnie doszło do "friendly fire". Dwa Spitfire'y padły ofiarą własnego lotnictwa lub obrony plot. A dowództwo próbowało całą sprawę "zatuszować". Jest to również zastanawiające, bo w znanych mi radzieckich dokumentach takie fakty były często opisywane. Np. odnotowano fakt zestrzelenia 8 kwietnia 1945 r. przez radziecką artylerię plot nad Wrocławiem trzech własnych bombowców Li-2. Oczywiście takie sprawy kończyły się przed sądami polowymi. Nie wiemy na pewno, czy w tym wypadku próbowano sprawę "zamieść pod dywan". Jednak te nieścisłości w dokumentach dają do myślenia. Wzmianki o tym, że piloci JAK-ów oraz własna artyleria plot brali Spitfire za maszyny przeciwnika i strzelali do nich potęgują wątpliwości. Czy Czernyszew, będąc w opałach, próbując ratować własne życie w sytuacji, gdy zestrzelono jego partnera, musiał stoczyć bratobójczą walkę? Sprawa tej walki powietrznej wymaga jeszcze dalszych badań. Autor dziękuje Markowi Włodarczykowi i Darkowi Szydłowskiemu za pomoc przy pisaniu artykułu. Radosław Szewczyk Historyk, podróżnik i dziennikarz zajmujący się historią wojskowości. Współautor książek: Prinz Eugen The Story of 7. SS-Freiwilligen-Gebirgs Division 1942-1945 (2014); 9. Panzerdivision 1940-1943 (2011) i 11 .Panzerdivision w akcji; 1941 (2007).