30 sierpnia 1914 roku był ważną datą w historii Starego Kontynentu. Tego dnia stało się jasne, że budząca grozę ofensywa rosyjska, mierząca prosto w serce Rzeszy Niemieckiej, załamała się, a niemal cała 2 Armia pod dowództwem generała Aleksandra Wasiliewicza Samsonowa uległa zniszczeniu. Bitwa zwana przez Rosjan bitwą pod Soldau, okrzyknięta przez niemiecką propagandę "drugą bitwą pod Tannenbergiem", przyniosła zwycięzcom przejęcie inicjatywy na froncie wschodnim wojny, do której jakiś czas potem przylgnęło miano światowej. Wielkie zwycięstwo oznaczało wielkie łupy wojenne. Podobno samych zdobytych koni było tyle, że aby je przewieźć, potrzebnych było kilkadziesiąt pociągów. Kolej niemiecka uginała się także pod ciężarem około pięciuset dział oddanych przez kapitulującą rosyjską 2 Armię. Obłożenie jedynego w tamtym czasie dostępnego środka masowej lokomocji zwiększyło prawie sto tysięcy wziętych do niewoli poddanych cara. Dla kogo zwycięska bitwa mogła stać się utrapieniem? Z pewnością dla generała Emila Friedricha z Unterkunftsdepartment, który w błyskawicznym czasie zmuszony był przygotować obozy jenieckie zdolne pomieścić dziewięćdziesiąt dwa tysiące ludzi. "Deutsche Wirtschaft" Tak powstały obóz jeniecki w Tucholi i niedługo później w Czersku. Budowane w pośpiechu rękami wziętych do niewoli Rosjan. Owym obozom daleko było do propagowanego w tamtym czasie "niemieckiego porządku". Molochy, które miały pomieścić po kilkadziesiąt tysięcy jeńców, zasłynęły z tragicznych warunków bytowych, stając się prawdziwymi pomnikami maksymy "Vae victis". Przybyli do Czerska jeńcy wzięci w bitwie pod Tannenbergiem, w obliczu nadchodzącej zimy, zdani byli na samych siebie. Własnymi rękami wznosili ziemianki i baraki, aby jakoś przetrwać nadchodzące mrozy. Wielu z nich nie dotrwało do wiosny. Żołnierz rosyjskiej armii Stanisław Stabno relacjonował: "Tuż po przybyciu do obozu ludzie padali jak muchy. Trupy grzebaliśmy w ziemi, w miejscu w którym miał powstać cmentarz"1. Wybuchające co chwila epidemie gruźlicy układu oddechowego oraz innych organów, zapalenia płuc, duru (tyfusu) plamistego i brzusznego, ospy, cholery azjatyckiej, tężca, febry czerwonki oraz grypy tzw. hiszpanki zbierały w Czersku czarne żniwo, pochłaniając kilkadziesiąt ludzkich istnień dziennie. Na tle pozostałych obozów jenieckich, w ponurym rankingu śmiertelności jeńców, Kriegsgefangenenlager Czersk znajdował się w ścisłej czołówce, osiągając zastraszający wynik 25% jeńców. Całości dopełniał stosunek nadzorców do przetrzymywanych, który używając eufemizmów określić można jako "surowy". Przez obóz przewinęło się wiele narodowości, z których najliczniej występowali poddani cara. Pośród nich znajdowało się sporo Polaków. Dobitnie podkreśla to relacja legionisty Stanisława Gilowskiego: "W listopadzie 1916 roku nadszedł rozkaz z Gdańska, żeby cały obóz z Bytowa przenieść do Czerska. Więc jazda do Czerska, tutaj nowe katusze w norach podziemnych, w których setki Polaków pomarło"2. Za drutami obozu przetrzymywani byli także Rumuni, Serbowie, Włosi, Anglicy, Francuzi, Portugalczycy oraz Belgowie. Z wizytą w Czersku Bogatszy o tę wiedzę odwiedziłem z kamerą i wykrywaczem tereny dawnego obozu jenieckiego w Czersku. Sposobność do odwiedzin dał mi pasjonat odkrywania historii - Piotr Szulc, który od lat interesuje się terenami położonymi nieopodal wsi Łukowo, gromadząc pamiątki po jeńcach Mannschaftslager Czersk. Posiadając pozwolenia na legalne prowadzenie poszukiwań z wykrywaczem metali przez wiele lat przemierzał olbrzymi obszar, na którym niegdyś rozpościerał się obóz jeniecki. Zgromadzona w ten sposób kolekcja stała się podstawą do ekspozycji, którą dzięki gościnności burmistrza Czarnej Wody podziwiać można w izbach Wystawy Przyrody Borów Tucholskich i Doliny Rzeki Wdy. Korzystając z zaproszenia Piotra, mogliśmy bliżej zapoznać się z historią obozu. Obóz jeniecki w Czersku doczekał się serii pocztówek, uwieczniających równe rzędy baraków i półziemianek, otoczonych drutami kolczastymi. Na owych zdjęciach pozują głównie wachmani, choć zdarzają się zbiorowe zdjęcia grup jeńców (głównie rosyjskich). Do dziś nie odnaleziono planu całego założenia obozowego, który zapewne czeka na swego odkrywcę w przepastnych archiwach niemieckich. Próba posłużenia się wynikami ogólnodostępnych map, sporządzonych techniką skaningu laserowego, doprowadziła zainteresowanych tematem obozu w Czersku archeologów z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN do wyciągnięcia wyjątkowo mało precyzyjnych wniosków. Zemściło się bazowanie na jednej tylko metodzie badawczej, w tym przypadku interpretacji obrazów wykonanych w technice LIDAR. Ujawniła ona tylko tę część założenia obozowego, jaka znajdowała się w terenie mało przekształconym intensywną gospodarką rolną, a mówiąc po ludzku - nie przeorywaną rokrocznie przez rolników. Szumne oświadczenie zespołu badawczego Państwowej Akademii Nauk o "poznaniu rozplanowania niemieckiego obozu jenieckiego" mijało się z prawdą i ograniczało się do wyróżnienia około setki obiektów, które interpretować można jako relikty budynków pochodzących z czasów użytkowania obozu. Już pierwszy rzut oka na zaproponowaną planigrafię wystarczył, żeby domyślać się, że moi szanowni koledzy poszli po linii najmniejszego oporu. Dowód na poparcie tej tezy odnalazłem stosunkowo szybko, z zasobów cyfrowych Królewskiej Biblioteki w Kopenhadze wyciągając skan raportu duńskiego Czerwonego Krzyża, który 16 października 1915 roku wizytował obóz w Czersku. Obozowe życie Te półtorej stronicy tekstu jest obecnie najbardziej wiarygodnym i najprecyzyjniejszym dostępnym źródłem do poznania obozu w pierwszym roku jego użytkowania. Z raportu tego wynika, że w momencie wizytacji był on w stanie pomieścić około 25 tysięcy jeńców i podzielony był na cztery sektory. Komisja została poinformowana o planowanej rozbudowie obozu o dwa kolejne sektory3, z których każdy pomieścić miał po pięć tysięcy jeńców. Podobozy o numerach III i IV składały się z około setki obiektów półziemiankowych zdolnych pomieścić po 150 ludzi. Owe półziemianki ogrzewały murowane piece. Jeńcy spali tam na wypełnionych słomą materacach, przydziałowo posiadając po dwa koce. Podobóz II składał się z 50 obiektów półziemiankowych podobnych do tych z opisywanych wyżej, ponadto stało tam jeszcze 17 namiotów, z których korzystano w sezonie letnim. Na terenie tego podobozu znajdował się obiekt kąpielowy oraz sektory służące izolacji nowo przybyłych jeńców. Inspektorzy otrzymali zapewnienie wybudowania kolejnych czterech obiektów kąpielowych. W podobozie I znajdowały się duże drewniane baraki, mieszczące po 450 jeńców oraz 40 obiektów półziemiankowych, w których znajdowały się takie udogodnienia jak bieżąca woda czy oświetlenie elektryczne. Każda półziemianka posiadała swego komendanta oraz tłumacza. Mieszkańcy obozu narzekali na wyżywienie i złe traktowanie. Jeńcy wykonujący prace obozowe byli wynagradzani. Najlepiej zarabiali kucharze, którzy za swe usługi otrzymywali po 70 fenigów dziennie. Dniówka szewca wynosiła 60 fenigów. Jeńcy zatrudnieni przy rozbudowie obozu zarabiali po 10 fenigów dziennie [w tamtym czasie średnia płaca robotnika w Niemczech wynosiła ponad 5 marek dziennie - przyp. autora4]. Życie każdego z podobozów koncentrowało się przy położonych między barakami kotłach, w których gotowano wodę na herbatę, czy do kąpieli. Więźniowie wnioskowali o zwiększenie ilości takich kotłów. Na terenie obozu w Czersku znajdowały się dwa lazarety. Inspektorzy Czerwonego Krzyża w pierwszym z nich zastali 429 chorych, z czego 200 cierpiało na urazy wymagające interwencji chirurga, natomiast ponad połowę hospitalizowanych stanowili chorzy na gruźlicę. W drugim lazarecie w momencie wizytacji leczonych było 412 jeńców. Trzeci lazaret położony był w samym Czersku, w starym budynku fabrycznym. Inspektorzy zastali w nim 1539 Rosjan, którzy ciężko ranni zostali wzięci do niewoli, z tego powodu śmiertelność w tym lazarecie sięgała 10% hospitalizowanych. W owym szpitalu pracowało siedmiu niemieckich i siedmiu rosyjskich lekarzy. Rosjanie narzekali na protekcjonalne traktowanie ich przez niemieckich kolegów po fachu, które sprowadzało rolę tych ostatnich do lekarzy pomocniczych. Stan obecny Reasumując: 30 hektarów powierzchni, grubo ponad dwieście budynków przeznaczonych jako lokum dla jeńców, cztery podobozy zdolne pomieścić 25 tysięcy ludzi i w perspektywie budowa dwóch kolejnych podobozów. Koszary strażników, lazarety, łaźnie, pompy, kuchnie, kantyny, zakłady szewskie. Prawdziwe miasto o populacji czterokrotnie przewyższającej zaludnienie ówczesnego Czerska. Co z tego pozostało? Na zachodnim skraju miasta rozpościera się cmentarz żołnierzy rosyjskich. Równe rzędy krzyży, a w centralnym punkcie estetyczny pomnik, zaprojektowany przez architekta Jana Trzcińskiego, upamiętnia zmarłych z chorób i wycieńczenia Rosjan. Reszty trzeba się domyślać. Kiedy kilkadziesiąt lat temu po raz pierwszy odwiedziłem teren obozu, miałem sposobność rozmowy ze starszą panią, której ojciec pracował przy rozbiórce baraków. Ze względu na zagrożenie epidemią rozbierano tylko dachy, reszta była palona, zaś zagłębienia po obiektach półziemiankowych zakopywano. Z tego też powodu duża część obiektów infrastruktury obozowej jest obecnie niewidoczna nawet na mapach wykonanych dzięki zastosowaniu techniki cieniowania ISOK wysokiej rozdzielczości. Dopiero eksploracja za pomocą wykrywaczy metali zaczęła ujawniać, w pozornie pustych strefach, ślady niewidocznych już półziemianek i baraków w postaci gruzowisk po piecach ogrzewających owe drewniane budynki. Ślady takie zaczynały być czytelne na głębokości metra poniżej obecnego poziomu gruntu, jako warstwa metrowej miąższości, złożona z pokruszonych cegieł, przemieszanych z puszkami po konserwach i rzeczami osobistymi jeńców. Na przyległym do terenu cmentarza pastwisku znajdowały się baraki, których nasypy nie są widoczne na zdjęciach opracowanych metodą skaningu laserowego. Jeśli jednak będąc na miejscu, rzucić okiem na pozornie płaskie pole, można zauważyć układające się na osi północ-południe kilkudziesięciometrowej długości, ledwie czytelne wyniesienia, którym towarzyszą położone przy ich krawędziach (czyli pod oknami baraków) śmietniki kryjące przedmioty ewidentnie związane z czasami użytkowania obozu. Na południowo-zachodnim skraju Mannschaftlager Czersk widoczne są ślady po bocznicy kolejowej, na której wyładowywano wziętych do niewoli nieszczęśników. Eksplorację czas zacząć! Obóz od dziesięcioleci jest eksplorowany przez całe rzesze poszukiwaczy, przez co dosłownie wszędzie, obok mniej lub bardziej zasypanych wkopów, walają się niechciane "znajdki" w postaci przerdzewiałych puszek, manierek czy elementów konstrukcyjnych budowli obozowych. Zabierając się do realizacji programu, zdawałem sobie sprawę z faktu, że wchodzę na teren mocno przeszukany. Jedyną słuszną metodą wydawało się namierzenie głębokich anomalii elektromagnetycznych, znajdujących się poza zasięgiem wykrywaczy "monetkowych". Próby użycia wykrywacza ramowego zakończyły się fiaskiem ze względu na obfite występowanie zalegających pod ściółką dużych przedmiotów żelaznych, takich jak drzwiczki pieców czy elementy konstrukcyjne baraków, które mocno utrudniały pracę. Strzałem w dziesiątkę okazało się użycie starego, dobrego "smętka", uzbrojonego w największą dostępną cewkę o średnicy 37 centymetrów. Mając spore doświadczenie w interpretacji odczytów wykrywacza tego typu, eksplorowałem tylko anomalie znajdujące się na progu zasięgu, przy jednoczesnym ustawieniu dosyć silnej dyskryminacji. W ten sposób namierzałem tylko głęboko zasypane skupienia przedmiotów metalowych, czyli mówiąc wprost - śmietniki obozowe. W jednym z sektorów obozu natrafiliśmy na relikty po nadzorcach: guziki, trzy niemieckie klamry M 1895 oraz klamrę M 1915, a także znak tożsamości Hansa Schimriek ze zdwojonego plutonu telefonicznego (Fernsprech Doppelzug). Znaleziska łusek wskazują, że obozowi wachmani uzbrojeni byli między innymi w mocno już podówczas trącące myszką Mausery M 1871. W czeluściach zasypanej półziemianki, kryjących zawalisko pieca, natrafiliśmy na francuską manierkę model 1877, zalegającą pośród setek przerdzewiałych puszek. Ślady po jeńcach francuskich rzadko zdarzały się w Czersku (na cmentarzu jenieckim w Czersku pochowano 49 żołnierzy francuskich, co w porównaniu z 3700 pogrzebanymi tam Rosjanami może świadczyć o nikłym udziale Francuzów w jenieckich strukturach obozu). Z innego śmietnika "wyskoczyły" współegzystujące ze sobą guziki brytyjskie, rosyjskie, a także nakładka z niemieckiej klamry wojskowej M 1895. Obracając w dłoni skorodowany guzik wojsk Wspólnoty Brytyjskiej, natychmiast przypomniałem sobie relację o przeprowadzonej na terenie obozu w Czersku ekshumacji sześćdziesięciu czterech poddanych korony brytyjskiej, do której doszło w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Wspominał o niej współczesny wydarzeniom artykuł prasowy: "Bawiąca w Czersku, komisja angielska zajmująca się wygrzebywaniem trupów angielskich jeńców wojennych [Commonwealth War Graves Commission przeprowadziła tę ekshumację w dniach 15-19 września 1925 roku - przyp. autora], uczyniła straszne i zgrozą przejmujące spostrzeżenie. Oto u przeszło 20 spośród 64 wydobytych trupów stwierdzono rozbite czaszki za pomocą tępego narzędzia"5. Podczas dwudniowej eksploracji nie odnaleźliśmy żadnego przedmiotu, który można ewidentnie powiązać z jeńcami rumuńskimi. Szkoda, bo obok Rosjan to właśnie oni stanowili najliczniejszą grupę przetrzymywanych w Kriegsgefangenenlager Czersk. Według oficjalnych danych w obozie w Czersku śmierć miało ponieść około 1100 Rumunów, choć dane te wydają się być sporo zaniżone. W zbiorach Piotra Szulca znajduje się duża liczba pamiątek po żołnierzach, którzy w latach 1916-1917 starli się z oddziałami niemiecko-austriackimi w Siedmiogrodzie, a potem zmuszeni zostali do rozpaczliwej obrony własnej ojczyzny. Najbardziej charakterystyczne są rumuńskie wojskowe znaki tożsamości. Całkowicie różnią się od znanych nam żetonów, w swym kształcie nawiązując do zdwojonego krzyża, nazywanego także "krzyżem rumuńskim"6. O tragicznych losach więzionych w czerskim obozie rumuńskich żołnierzy świadczy notatka prasowa z 1925 roku, przytaczająca relację jednego z mieszkańców Czerska: "(...) Najgorzej powiodło się jeńcom rumuńskim, których pewnego dnia w liczbie 4000 przywieziono do obozu. Pomimo że obóz był w połowie pusty, rzekomo dla nich nie znaleziono miejsca. Było to zimą, śnieg i mróz utrudniały marsze, a jeńcy byli lekko ubrani. Następnego dnia jednak zapędzono ich do Tucholi. I tam nie było miejsca, a więc dalej do Czarnego (Hammerstein), a potem do Bytowa; w końcu odtransportowano ich z powrotem do Czerska. Gdy otwarto wagony napełnione jeńcami, przedstawił się oczom okropny widok - wśród setek trupów zaledwie kilku żywych wyszło z tej udręki (...)"7. Jakkolwiek wiarygodna byłaby ta relacja, stanowi z pewnością reminiscencję szczególnie okrutnego traktowania Rumunów w czerskim obozie, zakorzenioną w świadomości świadków tamtych wydarzeń. Dosyć powszechnym znaleziskiem z terenu obozu są jenieckie znaki tożsamości pochodzące z wspomnianego w cytowanej wyżej relacji obozu w Czarnem (Hammerstein). Są one z pewnością świadectwem relegowania grup jeńców z największego obozu jenieckiego tamtych czasów8 do Czerska. Jak na złość w trakcie realizacji programu nie udało się nam znaleźć żadnej klamry armii carskiej. W przygotowanej przez Piotra ekspozycji muzealnej dumnie prezentują się wydobyte na terenie obozu "priażki" niemal wszystkich rodzajów broni armii Imperium Romanowów. Liczną grupę zabytków stanowią rosyjskie dewocjonalia, takie jak ikony podróżne czy prawosławne krzyżyki. Najbardziej fascynujące są przejawy sztuki obozowej, wśród których wyróżnia się misternie ozdobiona inskrypcjami i rysunkami aluminiowa manierka armii rosyjskiej wz. 1899, stanowiąca pamiątkę wzięcia do niewoli 15 kwietnia 1915 roku. Uwięzieni za drutami kolczastymi ludzie próbowali zapomnieć o okrutnych warunkach, w jakich przyszło im przebywać, oddając się rozmaitym zajęciom. Mimo głodowych stawek proponowanych przez Niemców gremialnie zgłaszali się do rozmaitych robót poza terenem obozu. Według raportu Czerwonego Krzyża z kwietnia 1916 roku w obozie o powierzchni 30 hektarów zastano w trakcie wizytacji około trzech tysięcy jeńców, co według mojej oceny stanowiło zaledwie 10% jego "pensjonariuszy". Reszta w tym czasie zatrudniona była w zastępstwie Niemców, których stopniowo pochłaniały fronty Wielkiej Wojny. Niewiele wiadomo o tych komandach pracy. Często oddalone były one od obozu o kilkadziesiąt kilometrów, jak na przykład Plewno pod Świeciem czy Tczew. Z pewnością jednak większość jeńców zatrudnionych było w bezpośredniej bliskości obozu, tak aby po skończonej pracy pieszo wrócić na nocleg do swych baraków. Obóz w Czersku dzięki swym rozmiarom i specyfice położenia jeszcze długo będzie zaskakiwał różnorodnością znalezisk, których interpretacja z pewnością rzuci nowe światło na mało poznaną historię tego strasznego miejsca. Artykuł ten dedykuję Piotrowi Szulcowi, niestrudzonemu tropicielowi tajemnic obozu w Czersku. Jego zapał stał się natchnieniem dla historyków, archeologów i dziennikarzy, którzy w ciągu ostatnich lat zajmowali się problematyką tego obozu i choć większości z nich trudno się jest do tego przyznać, to bez Piotra tkwiliby w miejscu po dziś dzień. Olaf Popkiewicz - poszukiwacz, który został archeologiem, redaktor i prowadzący program Poszukiwacze Historii. PRZYPISY 1 Z. Karpus, "Obozy jeńców wojennych z państw Ententy na ziemiach polskich pod panowaniem pruskim", [w:] "Społeczeństwo polskie na ziemiach pod panowaniem pruskim w okresie I wojny światowej", pod red. M. Wojciechowskiego, Toruń 1996, s. 155; J. Milewski, "O zapomnianym cmentarzu jeńców rosyjskich z I wojny światowej w Czersku", "Jantarowe Szlaki", 1975, s. 51. 2 S. Gilowski, "W barakach Bytowa i Czerska", [w:] "Za kratami więzień i drutami obozów. Wspomnienia i notatki więźniów ideowych z lat 1914-1921", t. II, Warszawa 1928, s. 118-119. 3 Według informacji Międzynarodowego Czerwonego Krzyża pochodzących z wizytacji komisji 19 kwietnia 1916 roku czerski obóz zajmował powierzchnię 300 hektarów i składał się z pięciu sektorów, co oznaczać by mogło, że w niecały rok po pierwszej wizytacji obóz rozrósł się o jeden z dwóch planowanych w 1915 roku sektorów. 4 A. Maylander, "Wages in Germany", Monthly Review of the U.S. Bureau of Labor Statistics, Vol. 5, No. 6 (December, 1917), pp. 40-50. 5 Słowo Pomorskie, 1925.09.23, R. 5, nr 220. 6 Krzyż ten, wcześniej w Rumunii rzadko stosowany, stał się symbolem heraldycznym wprowadzonym na szerszą skalę w 1864 roku przez księcia Rumunii Aleksandra Jana Cuza poprzez ustanowienie przez niego odznaczenia tym krzyżem ozdobionego, które w 1881 roku nazwane zostało Orderem Gwiazdy Rumunii. 7 Słowo Pomorskie, 1925.10.07, R. 5, nr 232. 8 W raporcie duńskiego Czerwonego Krzyża z 14 października 1915 roku Mannschaftlager Hammerstein opisany jest jako największy niemiecki obóz dla jeńców rosyjskich, w którym ma być przetrzymywanych około 62 tysięcy ludzi.