Według urzędników miejskich - rozmówców "Newsweeka" wystąpienie CBA może mieć charakter polityczny. - Absurdalne pytanie o wszystkie transakcje z okresu siedemnastu lat wstecz świadczy, że sami nie wiedzą czego szukają. Może chodzić tylko o wywołanie w okresie kampanii wyborczej napięcia i wrażenia, że coś złego się działo w urzędach miejskich - mówią informatorzy "Newsweeka". Podejrzenie motywów politycznych wystąpienia CBA może nasuwać także przynależność partyjna prezydentów Gdańska i Sopotu. Zarówno Paweł Adamowicz jak i Jacek Karnowski to członkowie Platformy Obywatelskiej. - CBA chce całej bazy danych, chce dostać całe archiwum o wszystkich transakcjach i obywatelach, którzy w ciągu siedemnastu lat kupowali działki czy mieszkania od miasta. Zrealizowanie tej absurdalnej prośby sparaliżowałoby pracę urzędów, których pracownicy nic innego by nie robili tylko kompletowali dokumenty przez najbliższe miesiące - mówią rozmówcy "Newsweeka". By uniknąć podejrzeń inspiracji politycznych dla operacji służb specjalnych, politycy wiele razy już apelowali, by służby w okresie kampanii wyborczej służby powstrzymały się od działań wymierzonych w polityków. CBA nie posłuchało i nie poczekało do końca kampanii, choć w przypadku sprzedaży nieruchomości w trójmieście nie istnieje zagrożenie, że dokumenty zostaną zniszczone. Są przecież przechowywane i rejestrowane w urzędach miejskich, gdzie pracują dziesiątki osób. Poprosiliśmy CBA o wyjaśnienia w ramach jakiego postępowania wystąpiła do urzędów miejskich. Pytania wysłaliśmy kilka dni temu, mimo codziennych monitów telefonicznych do Tomasza Frątczaka, dyrektora gabinetu szefa CBA, nie doczekaliśmy się odpowiedzi.