Doktor Antoni Dudek z Instytutu Pamięci Narodowej nie może sobie wyobrazić, żeby ktoś, kto spotykał się z esbekami 10 albo 15 razy i brał pieniądze za współpracę, wymazał coś takiego z pamięci, ale dopuszcza możliwość, że mogło tak się stać w przypadku jednego, dwóch spotkań z oficerami SB - czytamy w "Przekroju". W takich przypadkach ludzie wypierają się motywów swoich działań, co pozwala im pozbyć się poczucia winy i usprawiedliwić swój czyn. Przykładów takiego zachowania jest wiele. Jak przypomina tygodnik, ojciec Konrad Hejmo oskarżony o współpracę z SB był szczerze zaskoczony całą sytuacją. Podobnie zachowywał się ksiądz Michał Czajkowski. Wypieranie nie omija również tych ludzi, którzy doskonale się na tym znają. Spójrzmy chociażby na przykład psychologa dziecięcego Andrzeja Samsona, podejrzanego o molestowanie małych chłopców. Sam zainteresowany wypierał się stawianych mu zarzutów, gdyż najprawdopodobniej sam czuł się niewinny. - Ludzie, którzy przez mechanizm wyparcia odsunęli od siebie poczucie winy, najczęściej będą upierać się przy swojej wersji wydarzeń, według której są niewinni - mówi "Przekrojowi" profesor Wojciech Łukowski ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Według gazety, propozycja ministra Giertycha dotycząca podzielenia historii na dwa odrębne przedmioty - historię Polski i historię powszechną - pokazuje najlepiej jak silna jest potrzeba wyparcia w naszym kraju. Taka decyzja może prowadzić do "niezdrowego" patriotyzmu, który polegałby na szukaniu w historycznych wydarzeniach winy naszych sąsiadów i stawianiu Polaków w roli wiecznie poszkodowanych i dobrych ludzi.