Jak przekonuje Zdzisław Krasnodębski, PiS potrzebuje drugiej kadencji, by dokończyć rewolucję. Choć w expose premier Mateusz Morawiecki wiele mówił o "normalności", to europoseł zapewnia, że "żar rewolucyjny jeszcze nie wygasł w PiS do końca". "Nasza normalność oznacza coś innego niż "ciepła woda w kranie". Tusk powiedział Polakom, że nie potrzebujemy żadnych reform, a my wręcz przeciwnie - mówimy, że normalność oznacza czasami konieczność reform" - mówi w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej". Na uwagę dziennikarza, że rząd Morawieckiego wygląda, jak rząd technokratów, których nie prowadzi żadna idea, dopowiada: "zgadzam się, że sprawność w rządzeniu nie może zastąpić idei i postawy". "Wie pan, w czym widzę ratunek przed technokratyzmem naszych rządów? W grożącym nam tsunami" - mówi Krasnodębski. I wyjaśnia: "coraz częściej w Europie pojawiają się postulaty wprowadzenia stanu wyjątkowego ze względu na zagrożenie planety. Mówi się też o wielkich przemianach społecznych i kulturowych np. o konieczności zmiany modelu rodziny. Coraz częściej słyszymy też głosy, domagające się bardzo daleko posuniętej integracji Unii z listami ponadnarodowymi do Parlamentu Europejskiego. Dzisiaj normalności, o której mówił premier Morawiecki, trzeba bronić jak Okopów Świętej Trójcy". Cała rozmowa w "Dzienniku Gazecie Prawnej".