W latach 40. ubiegłego stulecia z prywatnego dworku marszałka w Sulejówku wywieziono cenne meble i obrazy. Do dworku przyjechał wtedy ówczesny minister obrony gen. Piotr Jaroszewicz. Dwa dni po jego wizycie posiadłość została opieczętowana, a później - jak opisywał tę sytuację w książce "Powrót do Sulejówka" Włodzimierz Kalicki - pojawiły się ciężarówki z żołnierzami. Załadowano wówczas "wszystko, co dało się wynieść", a następnie ślad po "skarbach Piłsudskiego" zaginął.Dopiero niedawno udało się muzealnikom ustalić, że skradzione wówczas przedmioty znajdują się obecnie w jednym z ośrodków wojskowych. Jak czytamy w "Rz", odnalezione meble i obrazy w bardzo dobrym stanie.Trwają negocjacje dot. zwrotu skradzionych dóbr do Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku.Więcej w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".