Z tabloidu dowiadujemy się, że Marzena K. po studiach dostała pracę w miejscowych zakładach azotowych. "Dowiedziawszy się, że jest w ciąży - wpadła w panikę. Najbardziej na świecie bała się utraty pracy, o ciąży nie powiedziała więc nikomu, nawet najbliższym. Gdy córeczka się urodziła - utopiła ją w wanience" - czytamy. Pogotowie wezwali zszokowani rodzice kobiety, tłumacząc że córka poroniła. Policję zawiadomili ratownicy, którzy znaleźli martwą dziewczynkę. "Wstępne ustalenia wskazywały, że faktycznie - tak jak mówiła matka - dziecko urodziło się martwe. Ale matce spokojnie żyć nie pozwoliły jej wyrzuty sumienia. Kilka miesięcy po zbrodni sama zgłosiła się do prokuratury i wyznała straszną prawdę. Opowiedziała, jak trzymała maleńką główkę w wanience pod wodą. Tłumaczyła, że bała się stracić wymarzoną pracę..." - ujawnia "Fakt". Dziennik pisze, że kilka dni temu Marzena w towarzystwie całej rodziny pojawiła się w Sądzie Okręgowym w Lublinie, gdzie toczy się jej proces. Jest oskarżona o zamordowanie nowo narodzonej córeczki. Pierwsze posiedzenie trwało bardzo krótko, bo dzieciobójczyni źle się poczuła. - Spodziewam się dziecka, jestem w 3. miesiącu ciąży - wyjaśniła. Po tych słowach sąd utajnił rozprawę - pisze tabloid. Marzenie K. grozi nawet dożywocie. (mal)