. - Jeśli oficer próbuje nawiązać romans z poborowym, to jest to sytuacja nie do zaakceptowania - dodał Kaczyński. Prezydent podkreślił przy tym, że jest przeciwny dyskryminacji i przyznał, że w kręgu jego prywatnych przyjaciół znajdują się ludzie o różnej orientacji seksualnej. - Ale nie są oni aktywistami - zaznaczył Kaczyński. Prezydent powiedział, że nie jest ani doktorem, ani seksuologiem, ani ekspertem, ale obawia się, że aktywiści mogą promować homoseksualizm. - Przeżyłem 57 lat i widziałem mężczyzn umawiających się z kobietami, a następnie dowiadywałem się, że są innej orientacji - powiedział gazecie Lech Kaczyński. Według niego w sytuacji, kiedy liczba homoseksualistów będzie wzrastać, relacje między kobietami i mężczyznami przewrócą się do góry nogami, a ludzkość będzie skazana na wyginięcie. Kaczyński powiedział, że mimo wszystko nie jest ani aż tak tradycyjny, ani tak konserwatywny, jak przedstawiają go jego krytycy. W wywiadzie nie poruszono kwestii kryzysu politycznego w Polsce. Kaczyński powiedział, że obowiązkiem rządu - którego premierem jest jak przypomina gazeta jego brat - jest ochrona Polski przed wieloma patologiami poprzednich rządów. Prezydent powiedział także, że Wielka Brytania "to dobre towarzystwo" dla Polski w UE, a mówiąc m.in. o stosunkach polsko-niemieckich polski prezydent podkreślił, że historia ich "nie determinuje". "Times" pisze, że o polskiej przeszłości dobitnie przypomniały środowe zdjęcia na pierwszych stronach gazet "rozpromienionej kanclerz Niemiec i ". - To daje mi wiele do myślenia - cytuje Kaczyńskiego "Times". Polski prezydent zauważa, że trudno jest uciec od historii: Trzeba zdać sobie sprawę z ogromu zbrodni popełnionych przez Niemcy na Polsce podczas II wojny światowej. Zginęło sześć milionów Polaków. Połowa z nich to polscy Żydzi. Trudno o tym zapomnieć. Kaczyński zastrzegł jednak, że historia "nie determinuje naszych obecnych stosunków z Niemcami", ale kwestia niemiecko-rosyjskiej umowy gazowej z pominięciem Polski, jest otwartą raną". Prezydent dodał, że Polska zrobi, co w jej mocy, aby się temu przeciwstawić. Brytyjski dziennik pisze, że Lecz Kaczyński "jest wdzięczny, iż brytyjski rząd w przeciwieństwie do rządu w Berlinie natychmiast zaoferował Polakom pełne prawa pracownicze". - Kiedy walczyliśmy o wejście Polski do Unii Europejskiej, walczyliśmy również o dostęp do rynków pracy. Mam tylko nadzieję, że po kilku latach za granicą Polacy wrócą do kraju. Zawsze im mówię, że to, co robią, jest dobre dla Polski, ale jeśli nie wrócą, to będzie strata - cytuje "Times" Kaczyńskiego. Polski prezydent - kontynuuje dziennik - oczekuje, że jego rozmowy z Tonym Blairem (7-8 listopada w Londynie) zostaną zdominowane przez kwestie Unii Europejskiej, w której Kaczyński widzi Polskę i Wielką Brytanię jako kraje tworzące naturalny sojusz przeciwko federalizmowi. Polski prezydent uważa, że Wielka Brytania "to dobre towarzystwo" dla Polski. Lech Kaczyński "chciałby widzieć silną Europę jako unię państw narodowych", jednakże projekt unijnej konstytucji, odrzucony w referendach przez Francję i Holandię, zawierał "quasifederalistyczną" formułę - przypomina "Times". Kaczyński - kontynuuje gazeta - chciałby zamiast ściśle wiążących reguł raczej wytyczne, pozostawiające w Unii więcej miejsca dla różnorodności narodowej. Odpowiadając na pytanie o wybory parlamentarne w Polsce, Lech Kaczyński sugerował, że chciałby, aby kwestia ta poczekała do 2009 roku, ale jeśli nie dojdzie do stworzenia koalicji, wybory mogłyby zostać przeprowadzone pod koniec listopada.