Ocieplenie relacji Kaczyński-Sikorski trwa już od dwóch miesięcy. Do ostatecznego zawieszenia broni doszło jednak trzy tygodnie temu podczas spotkania głowy państwa z korpusem dyplomatycznym. Po zakończeniu oficjalnej części uroczystości prezydent i szef MSZ odbyli ponadgodzinną rozmowę w jednej z sal Pałacu Prezydenckiego zwanej "Ogrodem Zimowym". - Prezydent zaczął z powrotem zwracać się do ministra po imieniu, co wcześniej nie było regułą - mówi "Wprost" jeden ze współpracowników szefa MSZ. W porównaniu z lipcową rozmową ws. tarczy antyrakietowej, podczas której padło słynne pytanie "Czy zna pan Rona Asmusa?", można to uznać za duży postęp. Co ciekawe, Sikorski starał się zwracać do prezydenta bezosobowo. - Trzeba jednak pamiętać, że, gdy minister jest wzburzony, to mówi "panie prezydencie", więc nie jest źle. Zresztą ta rozmowa w ogóle była dziwna. Taka siedząco-chodzona. Prezydent i minister co chwila wstawali i chodzili po sali - opowiada współpracownik szefa MSZ. Z ustaleń "Wprost" wynika, że to ocieplenie ma związek z nominacjami ambasadorskimi. W tym roku kończy się kadencja wielu ambasadorów pracujących w krajach byłego ZSRR: w Rosji, na Ukrainie, na Litwie, Łotwie, w Armenii, Kazachstanie i Azerbejdżanie. Sikorski doskonale wie, że Kaczyński nie zaakceptuje bezwarunkowo wszystkich jego propozycji i będzie się domagać uzgodnień. - Prezydent liczy na konsultacje w sprawie tych placówek - potwierdza w rozmowie z "Wprost" szef kancelarii Piotr Kownacki. Michał Krzymowski