Sytuacja w Platformie Obywatelskiej po wyborach parlamentarnych jest zaogniona. Z tego powodu, jak twierdzi informator "Wprost", Schetyna "wycofuje się ze wszystkich pól konfliktu z wewnątrzpartyjną opozycją". Jego zdaniem Schetyna chce, by wyklarował się jeden konkurent w walce o przywództwo w partii. Dlaczego? Jak czytamy, uważa, że "łatwiej będzie go politycznie unicestwić". Między innymi dlatego szef PO miał się zgodzić, by to Borys Budka kandydował na szefa klubu. Jak przypomina tygodnik, kandydaturę Budki mieli ustalić "baronowie PO" podczas spotkania w restauracji Chianti przy ul Foksal, o którym rozpisywały się media. Jego uczestnicy mają wspierać Budkę także w walce o przewodzenie partii. Gdyby to się udało, na stanowisku szefa klubu widzieliby Izabelę Leszczynę, a na fotelu marszałka Senatu Bogdana Zdrojewskiego. "Wprost" dowiedział się nieoficjalnie, że Schetyna może ulec presji młodych działaczy partyjnych i nie ubiegać się o stanowisko przewodniczącego. Po przystaniu na kandydaturę Budki na szefa klubu "będzie sprawdzał temperaturę konfliktu przez najbliższy miesiąc". "Jeśli sytuacja się uspokoi, pozostanie liderem, ale jeśli nadal będzie wrzało, może nie zaryzykować wyborczej porażki" - mówi gazecie informator. "Schetyna to fighter, zawsze walczył. Ale ma poczucie, że może stać się wyklętym przewodniczącym. I to nie tylko przez partię, ale też co ważniejsze środowiska i media, które na tę partię przychylnie patrzyły. Jeśli ustąpi, będzie mógł ustawić się w pozycji zakulisowego patrona, w której doskonale się przecież sprawdza" - uważa. Więcej we "Wprost".